12

5.6K 165 9
                                    

MADISON

Dalej wpatrywałam się w stojących przede mną chłopaków. Nie wiedziałam, co zaraz może się stać.

-Masz się do niej nie zbliżać ani jej kurwa nie dotykać! - krzyknął Vebil, a po moim ciele przeszły dreszcze.

-Ależ kochany, ona nie jest niczyją własnością. Mogę ją w każdej chwili dotknąć. - uśmiechnął się zawadiacko i spoglądał to na mnie, a to na Archera. -Chyba że pójdziemy na układ. - powiedział po chwili mężczyzna.

-Jaki? - zapytał przez zęby Vebil.

-Weźmiesz udział w tym pierdolonym wyścigu i rozwalisz to cudeńko. - powiedział i wskazał palcem na czarnego, lśniącego dodga. -A ja jej nie dotknę. Wiesz, że to jest dla mojego i twojego dobra. Wiem, że sam byś nie podjął tej decyzji, a ja tylko ułatwiłem Ci zadanie. - powiedział, śmiejąc się.

Wyszczerzyłam oczy i nie wiedziałam co zrobić. Archer stał z zaciśniętymi pięściami i nie odzywał się.

-Archer, wiesz, że nie musisz tego robić. - powiedziałam, dotykając jego ramienia.

Chłopak powoli odwrócił głowę w moją stronę i popatrzył się prosto w moje oczy.

-Więc jak będzie? - zapytał mężczyzna.

Archer powoli spojrzał na Diego i odwrócił wzrok od moich oczu. Brunet patrzył na niego, przez chwilę się zastanawiając.

- No, chyba że nie, to wygrzmocę ją tak, jak nigdy wcześniej. - powiedział ze śmiechem, oblizując usta.

Był kurwa tak bardzo obrzydliwy...

Przełknęłam głośno ślinę i prychnęłam pod nosem.

-Dobrze. -warknął brunet. -Ale jeżeli coś jej zrobisz, to zabije cię przy pierwszej lepszej okazji. - powiedział Archer i wyjął z koszulki czarną broń.

Wyszczerzyłam oczy na rzecz w jego ręce i na jego słowa. Brunet skierował bronią do Diego, a on tylko prychnął pod nosem.

Kurwa, robi się niebezpiecznie...

-Schowaj zabaweczkę i widzimy się za sześć dni na wyścigach. - powiedział i skierował się w tylko sobie znanym kierunku.

Zapomniałam totalnie o Luku i szybko podbiegłam do samochodu. Na szczęście spał.

Archer podszedł do mnie i też popatrzył na Luka, przez szybę samochodu. Po chwili oboje się odwróciliśmy i oprzeliśmy, się plecami o samochód.

-Archer, nie rób tego. - powiedziałam cicho i stanęłam naprzeciwko chłopaka.

Patrzyłam prosto w jego ciemne oczy. Nie wykazywały żadnych emocji. Lubię w nie patrzeć tylko wtedy, gdy je wykazuje. Wydaje się wtedy taki szczęśliwy...

-Nie zrobię tego. Obmyślimy plan z chłopakami.- powiedział. - A teraz odwiozę cię do domu i siedź z rodzicami, żebym wiedział, że nic ci się nie dzieje. - powiedział i spojrzał w moje oczy.

Niemal zachłysnęłam się powietrzem. Przecież moi rodzice zaraz wylatują do Nowego Jorku!

-A-Archer. - zająknęłam się. -Ale moi rodzice za godzinę wyjeżdżają do Nowego Jorku, na dwa tygodnie. Więc zostaje sama. - powiedziałam cicho i spojrzałam na swoje buty.

-Kurwa. -warknął i zaczął chodzić w kółko.

Stałam i nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Nie mogę teraz dostać sama, a Lisa i Grayson nie wchodzą w grę. Nie mogą na ten moment się o tym dowiedzieć...

Nie bój się mnie pokochać I TOM 1[+18] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz