35

4.7K 126 79
                                    

MADISON

Otworzyłam małe drzwi od kantorka i wepchnęłam Archera do środka. Weszłam za nim, przy okazji zapalając światło. Od razu zaczęliśmy się zachłannie całować. Brunet podniósł mnie za pośladki i posadził na stole, który stał przy ścianie. Z ust przeszedł na szyję. W pewnym momencie zassał moją skórę, a z moich ust wydobył się zduszony jęk. Delikatnie się na to zarumieniłam, a na swojej szyi czułam uśmiech bruneta. Był z siebie cholernie zadowolony.

-Ciszej. - powiedział.

W pewnym momencie usłyszeliśmy pisk i to dobrze znanej mi osoby.

-Lisa. - powiedziałam przerażona.

Od razu wybiegliśmy z kantorka. Szybkim krokiem wbiegliśmy do sali, a tam zauważyliśmy, że chłopaki trzymają bronie wycelowane przed siebie.

-Diego. - wysyczał Archer.

-Przeszliśmy z życzeniami. - prychnął blondyn, trzymając w dłoni czarny pistolet.

Archer wyjął broń, a drugą rzucił mi. W pośpiechu złapałam broń, nie był to pierwszy raz, kiedy trzymałam ją w dłoni.

-Ani kroku dalej, bo oto ta panienka. - pociągnął za włosy Lisę. - zginie.

Spojrzałam na Lisę przepraszająco. Było mi głupio, że przeze mnie wpada w kłopoty. Grayson stał z zaciśniętymi pięściami i wpatrywał się w Diego, z pogardą i chęcią zabicia. Nie damy rady, wszyscy są pijani, nie zdołamy tego zatrzymać. Wtedy wypuściłam broń z ręki, a ta odbiła się kilka razy od ziemi. Przed oczami zrobiło mi się ciemno, nie widziałam nic, tylko usłyszałam, jak Archer woła moje imię. Później już widziałam tylko ciemność.

ARCHER

Trzymałem Moją Mady w swoich ramionach. Musiała zemdleć przez przypływ emocji. Obróciłem się w stronę Diego i ostrożnie położyłem Mady na ziemi.

-Bądź przy niej. - powiedziałem do Graysona.

Spojrzałem ostatni raz na moją kobietę i wstałem od Madison. Wziąłem broń do dłoni, która leżała na ziemi.

-Zostaw ją, kurwa! - wycelowałem do niego z broni.

Traciłem już cierpliwość. Każdą dobrą chwilę, rozpierdala nam Diego. Dzisiaj miało być wszystko idealnie. Miała spędzić miło czas, jednak zawsze musiało być coś nie tak. W pewnym momencie zauważyłem znajoma twarz. Jednak nie mogłem do końca odgadnąć kto to, ponieważ miał kaptur na głowie. Przez małą sekundę myślałem, że to mój ojciec. Ale szybko pozbyłem się tego z głowy. Nie miał aż takich długów, by wchodzić z Diego w układy.

Chyba...

Diego zaśmiał się i rzucił Lisę na ziemię.

-Zmuś mnie! - zaśmiał się.

Celowaliśmy do siebie z broni, żaden z nas nie chciał odpuścić. W pewnym momencie nacisnąłem spust, tak samo, jak mój przeciwnik. Poczułem mocny ból na ramieniu, spojrzałem na nie, a moją koszulką była czerwona. Spojrzałem ponownie na mojego przeciwnika, który dostał w nogę. Scott szybko podbiegł do Lisy i zabrał ją od tych skurwieli. Reszta chłopaków była pijana, ale wystrzelili pociski w górę, aby ich ostrzec, że nie żartujemy. Pionki Diego wyciągnęli go krwawiącego z klubu. Rzuciłem broń na ziemię i przytrzymałem sobie ramię. Kulejąc z bólu, podszedłem do Mady, która odzyskiwała przytomność. Ukucnąłem przy niej i wziąłem jej twarz, w moją dłoń.

-Hej, wszystko w porządku? - zapytałem.

Dziewczyna spojrzała na mnie i się uśmiechnęła. Jednak po chwili ten uśmiech zszedł z jej twardy.

-Archer, ty jesteś ranny! - wykrzyczała.

Chłopaki szybko podbiegli do mnie i coś pierdolili o szpitalu, a ja nie mogłem nigdzie jechać. Moja Mady musiała być bezpieczna.

-To nic takiego, to nawet nie boli. - uśmiechnąłem się słabo.

-Archer, do cholery jasnej, jedziemy do szpitala! - wstała na równe nogi.

Nie mogłem wstać, zaczęło kręcić mi się w głowie. Madison chyba to zauważyła, bo szybko podbiegła do mnie i pomogła mi wstać.

-Daj kluczyki. - powiedziała.

-Piłaś. - powiedziałem.

Dziewczyna pomachała głową na boki.

-Nie tyle, by nie umieć prowadzić samochodu. Dawaj do cholery te kluczyki i jedziemy do szpitala. - krzyknęła.

-Do żadnego szpitala nie jadę. - mówiłem.

Dziewczyna mnie nie posłuchała. Wyjęła z mojej kieszonki kluczyki i powiedziała chłopakom, aby zanieśli mnie siłą do samochodu. Nie miałem siły, by się sprzeciwiać. Oni byli pijani, a ja miałem kule w swoim ciele. Wyprowadzili mnie z klubu i posadzili w aucie. Dziewczyna chciała sprawdzić co z Lisą, ale ta kazała jej jechać, jak najszybciej do szpitala. Blondyna siadła za kierownicę i wyruszyła w stronę cholernego szpitala. Nienawidziłem tego miejsca. Przez całą drogę, Mady spoglądała na mnie i, co chwilę pytała się, czy wszystko w porządku. Zaprowadziła mnie wprost na salę, a tam przeszedłem operację wyjęcia kuli. Lekarz wprowadził mnie w narkozę i nic więcej już nie widziałem, oprócz ciemności. W ostatniej chwili spojrzałem na Mady, która trzymała mnie za rękę do ostatniej chwili. Musiałem na nią spojrzeć, bo mogłem właśnie zrobić to ostatni raz...

MADISON

Gdy przebudziłam się po zemdleniu, nie wiedziałam, co się dzieje. Wszystko było, jak przez mgłę, gdy siedziałam na niewygodnych krzesłach w szpitalu, chłopaki i Lisa, którzy przyjechali taksówką. Opowiedzieli mi wszystko, co i jak. Pieprzony Diego i gang, a ja jak mała dziewczynka z powodu emocji i strachu przed tym, co stanie się dalej, musiałam zemdleć. Było mi tak bardzo wstyd, Diego to groźny gangster. Jego gang był, by nikim bez niego. Jestem szefową mafii, a nawet nie umiałabym obronić kogoś, gdy ten celuje bronią. Jestem słaba, tak cholernie słaba. Nie wybaczę sobie, jak coś stanie się Archerowi. On zrobił, by dla mnie wszystko, którego chłopak poznałam przypadkiem, zrobił by dla mnie, kurwa wszystko. A ja nie umiałam nawet mu pomóc. Przyjaciele zapewniali mnie, że to nie moja wina, ale gdybym nie zemdlała, wszystko potoczyłoby się inaczej.

A Lisa i Grayson?

Oni by żyli w spokoju, z daleka od świata gangu i krwi. Przecież to ja wplątałam się w całą tę akcję z gangiem. Może jakbym wtedy nie została w tej szkole, wszystko byłoby dobrze. Jednak nie poznałabym Archera. Tego dupka z wybujałym ego i tego chłopaka, co jest niemiłosiernie romantyczny, kochany i przystojny.
Może byłoby lepiej, gdybym nie pojawiła się na tym świecie. Co powiedział, by mój ojciec, jakbym zniknęła z jego życia? Może by się nawet nie przejął, a Josephin, której ufałam w pełni, jak własnej matce. Obarczają się winą, bo nie jestem idealna. Nie pochodzę z idealnego domu. Nie wybaczę sobie tego, że mój kochany Archer, może przeze mnie zginąć...

-Mady, Mady. - potrząsnęła mną Lisa.

Z sali operacyjnej wyszedł lekarz.

- Co z nim? - zapytałam.

Wysoki mężczyzna spojrzał na mnie przenikliwie.

-Kim pani jest?

Spojrzałam na przyjaciół, a później na mężczyznę.

-Jestem narzeczoną Pana Archera.

-Pani narzeczony...

Ig: kzmydynka

Nie bój się mnie pokochać I TOM 1[+18] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz