- HARRY POTTER!
Stanowczy głos profesor McGonagall rozległ się po całej sali, wywołując zamieszanie wśród uczniów.
Gdy tylko Harry usłyszał swoje imię, poczuł się tak, jakby grunt usuwał mu się spod nóg. Przez chwilę miał nawet ochotę uciec z grupki stłoczonych pierwszorocznych, ale pomyślał sobie, że byłoby to strasznie głupie i dziecinne z jego strony.
Tymczasem wysoka, poważna kobieta stojąca na niewielkim podwyższeniu spoglądała prosto na niego w oczekiwaniu. To zmusiło chłopca do zrobienia pierwszego kroku, a potem następnego, i jeszcze jednego. Zanim się obejrzał, stał już koło krzesła. Gdzieś w tle dochodziły do niego podniecone głosy innych uczniów, ale jego mózg średnio to rejestrował. Nie pamiętał dokładnie kiedy usiadł, ani jak szybko wielka, oświetlona przez setki świec sala zniknęła za sprawą założonej mu na głowę tiary.
I wtedy...
...nie stało się absolutnie nic.
Ot, otoczyła go ciemność. Przestał też słyszeć jakiekolwiek odgłosy, zupełnie jakby materiał był dźwiękoszczelny.
Wtedy też Harry zestresował się na poważnie. A brak dźwięków i wizji tylko wszystko pogarszały. Przez to chłopiec nie wiedział nawet, ile czasu już upłynęło od momentu jak zajął miejsce na taborecie. Inne dzieci dosłownie siadały i zaraz wstawały.
Ale, oczywiście, nie on.
Kurczowo zacisnął dłonie na kolanach, a im dłużej nic się nie działo, w tym gorszym kierunku szły jego myśli. Zdążyły już zahaczyć o komórkę pod schodami, stary dom i szkołę oraz jego wiecznego pecha. Finalnie, Harry doszedł do wniosku, że może tiara po prostu nie miała ochoty z nim rozmawiać z jakiegoś powodu. I że przyczyną zapewne był on sam. Nie żeby specjalnie go to dziwiło. W końcu nie był nikim wyjątkowym.
A może... może naprawdę była to jego wina? Może wcale nie był czarodziejem i wszystko to, co się do tej pory wydarzyło, okazało się jedną, wielką pomyłką? Czy dlatego tiara na niego nie reagowała? Czy...
- Och, przestań już bredzić, Chłopcze! Przestań, bo słuchać się tego nie da! – nieznajomy głos odezwał się w głowie Harry'ego. Aż podskoczył na krześle, słysząc go.
- Przez te lata wielem już widziała, naprawdę... Ale żeby Harry Potter wątpił w swoją magiczność... Godryku, ratuj!
- Jesteś tiarą? - zapytał i „poczuł", jak materiał kiwa głową.
- A kimż innym mogę być? Na co dzień słyszysz głosy w swej głowie? - odpowiedź znowu pojawiła się w jego myślach. - Od dobrych kilku minut próbuję do ciebie przemówić, ale przebić się przez ten mur lęków, wątpliwości i rozterek... To ci dopiero wyzwane! Z taką zaporą żaden legilimenta ci nie groźny! A teraz zaprzestań proszę, jeśli łaska, zapychać umysł głupotami i przejdźmy do rzeczy.
- J-jeśli można, zanim...?
- Hm?
Harry przełknął ciężko ślinę. Czuł się strasznie głupio znowu przerywając.
- Ja chciałem... No bo, słyszałem... J-jak właściwie dokonuje się ocena? - dopytał szybko. - Chodzi o mój charakter, czy też o coś innego? Bo jeśli o umiejętności to...
- Och? - Harry odczuł zaskoczenie kapelusza. - Ciekawe. Pierwszymś od dawna, który o to pyta. Do tej pory takich było ze dwóch. Może ze trzech...
CZYTASZ
Harry Potter i Nowy Początek
FanfictionPoczątek jest chyba wszystkim znany. Chłopiec o imieniu Harry przybywa do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. W czasie ceremonii przydziału tiara nałożona na jego głowę ma podjąć decyzję o jego przyszłości. Tylko nie Slytherin, tylko nie Slyther...