Zajęcia płynęły dalej, a Harry miał ich coraz bardziej dość.
Dla odmiany z winy Malfoy'a, który zaczął się popisywać swoją znajomością tematu. Teraz dopiero było widać, że czarodziej naprawdę musiał lubić eliksiry jeszcze przed pójściem do szkoły. Miał sporą wiedzę, której z całych dwóch grup dorównywała jedynie Hermiona. Oboje więc rywalizowali o punkty dla swoich domów do niemal samego końca.
Ostatecznie zremisowali.
Takim oto pozytywnym akcentem mogłoby się to wszystko zakończyć. Harry spakowałby swoje rzeczy do torby, poszedłby do dormitorium i najpewniej się zdrzemnął.
Ale nie.
- Panie Potter?
Chłopak miał w tym momencie ochotę rzucić się z okna, ale przypomniał sobie, że w lochach ich nie ma. Z braku wyboru, obrócił się więc w stronę profesora. Starał się nie pokazać za bardzo po sobie, że wcale nie ma ochoty tego robić.
- Tak, profesorze Snape?
Mężczyzna przysiadł na swoim stanowisku pośrodku sali.
- Daje panu teraz szansę, Potter – rzekł spokojnie. - Szansę, aby odkupić swoje winy. Mam nadzieje, że to panu pasuje.
Brzmiało to szczodrze. Harry jednak doskonale wiedział, że prawdziwym celem profesora jest ostateczne ukaranie go za wcześniejszą nieuwagę. Albo za sam początek zajęć. Albo po prostu go nie lubił z wiadomych powodów.
Zawczasu pogodził się więc z porażką i utratą punktów dla Slytherinu. Skinął dzielnie głową.
Profesor złożył razem dłonie przed sobą.
- Dobrze. Jako że nie chodził pan do szkoły przygotowawczej, to pytanie będzie łatwe. Jeśli słuchał i notował pan uważnie, to będzie pan w stanie wymienić mi z pamięci jeden eliksir oraz jego dwa, główne składniki. Ale musi on spełniać trzy warunki. Po pierwsze – pokazał na placach. - Ma posiadać przynajmniej trzy składniki. Po drugie, składniki muszą znajdować się na liście leżącej przed panem. Po trzecie, ma on mieć działanie wzmacniające lub lecznicze. Może pan patrzeć tylko na listę składników – tu nauczyciel zrobił pauzę. - Za poprawną odpowiedź dostanie pan punkt. Za jej brak lub złą, odejmę go. Chwila na zastanowienie. Czas, start.
Kiedy tylko profesor skończył mówić, Harry w pierwszej sekundzie się załamał. Stał tak przy tej ławce jak debil, nie wiedząc co odpowiedzieć. Miał się już nawet poddać, kiedy zastanowił się nad dobórem słów profesora. „Jeśli słuchał i notował pan uważnie". Przez większość lekcji jedynie notowali. Profesor czasami coś dopowiadał, ale raczej gdy zadawał pytanie. Malfoy i Granger mówili tylko o pojedynczych składnikach, a nie o ich przetworzeniu...
Chwila. Dokładnie dwa składniki z listy? Eliksir leczniczy? Notowanie?
Cholera. No przecież! Ten przeklęty korzeń czegoś tam!
Harry chciał schować twarz w dłoniach. Spodziewał się wielu rzeczy, ale tego, że ktoś będzie sprawdzał, czy uważnie słuchał, gdy był karcony? Przecież to nieludzkie! Gdyby tylko pamiętał, czego to był korzeń, który trzeba dodać do nalewki z piołunu? Coś na A...? Asparagus? Nie, inaczej. Co to było, do...!
- Dość! – zarządził profesor. Czarodziej popatrzył na Harry'ego, a po jego minie pewnie już się domyślał, jak się rzeczy mają. Mimo to zapytał.
- Pana odpowiedź, Potter?
Harry westchnął i... nagle znalazł odpowiedź.
- Wywar z czarnej polewki Gerthrud Smith – odrzekł bez chwili zastanowienia.
![](https://img.wattpad.com/cover/315505473-288-k719362.jpg)
CZYTASZ
Harry Potter i Nowy Początek
FanfictionPoczątek jest chyba wszystkim znany. Chłopiec o imieniu Harry przybywa do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. W czasie ceremonii przydziału tiara nałożona na jego głowę ma podjąć decyzję o jego przyszłości. Tylko nie Slytherin, tylko nie Slyther...