Kłopotliwa lekcja latania_4

22 2 0
                                    

- Aleś wymyślił, Potter – Goyle łypnął na Harry'ego znad talerza z zupą cebulową. - Z taką strategią, to do drużyny Quidditcha nigdy by cię nie wzięli.

- A masz lepszy pomysł? - zapytał Harry, celując w niego łyżką.

- Tak! Zlać to!

- Dracoooo. A ty właściwie to od kiedy znowu z nim rozmawiasz? - zapytał Vince.

- Zamilcz!

- Zazdrość czyni cuda – zauważył Goyle. - Nawet Malfoy przemawia ludzkim głosem.

- Wy chyba bardzo chcecie, abym przestał się z wami zadawać, co?

- Ja tam nie narzekam – odparł Vince. - Te trzy tygodnie bez ciebie były jak wakacje, co nie, Harry?

- Było zdecydowanie ciszej – przyznał, łypiąc z ukosa na Malfoy'a. - Ale fakt. Czemu nagle znowu ze mną gadasz? Już nie jestem pospólstwem?

- Zazdrość... - zaczął znowu Goyle.

- Pytam jeszcze raz, kto niby jest zazdrosny, parchaty glucie! I to o Weasley'a?! Tak czy siak, Potter! Nie idziesz tam!

- Bo?

- Bo...! - Malfoy zapowietrzył się. Ewidentnie zapomniał, co chciał powiedzieć. Szybko jednak odzyskał rezon. - Bo to głupie! Będziesz tak latał między jednym końcem sali, a drugim?

- A mam inny wybór? Wy ze mną tam przecież nie pójdziecie?

- Nigdy – Goyle szybko pokręcił głową.

- Zapomnij – Vincent zrobił to samo.

- No właśnie - kontynuował. - I pewnie oni myślą to samo o nas. Dlatego zostaje mi tylko się przejść. Przecież nie będę tak robił każdego dnia.

- Ale!

Harry wciągnął głośno powietrze. Zastanowił się chwilę, po czym popatrzyła na Malfoy'a.

- Ok. To chodź ze mną, Draco.

Na te propozycję Malfoy o mało się nie popluł jedzeniem.

- Co ty bredzisz?

- Powiedziałem, chodź ze mną, Draco – Harry powtórzył. - Szczerze, nie widzę innego rozwiązania. Vince i Greg może nie pójdą ze mną, ale jakoś nie mają nic przeciwko, żebym szedł, co nie?

Vincent machnął ręką, a Goyle wzruszył ramionami.

- Przecież sam mówiłeś, że to głupie! - wtrącił Malfoy.

- Bo jest – Goyle przyznał mu rację. - Ale jak on chce, to nie będę mu przecież bronił. Co ja, jego matką jestem?

- No właśnie – stwierdził Harry. - Skoro tylko tobie to przeszkadza, to możesz tam ze mną iść.

Malfoy uderzył pięścią w stół.

- Po moim trupie usiądę przy jednym stole z Weasley'em!

- No, to idę sam – odparł Harry, wstając.

Draco złapał go znowu za rękaw szaty.

- Nie! Nie idziesz!

- Bo co?!

- Jako mój najlepszy przyjaciel nie masz prawa...!

Harry poczuł jak złość znowu go ogarnia. O co znowu temu palantowi chodziło?

- Draco, proszę cię, puść mnie – wycedził.

- Draco, daj temu pokój – zauważył przytomnie Goyle. - Niech idzie. Co cię to obchodzi?

Harry Potter i Nowy PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz