1. Nie każdy chce zostać królem.

64 8 7
                                    


Poranne słońce baśniowej Alwerii, królestwa słynącego z dostatku i pięknego zapachu świeżo usmażonych faworków, przebijało się przez zasłony w komnacie jednego z jej potężniejszych mieszkańców. Promienie słońca tańczyły po pościeli tworząc wzorki jakim artystom nawet się nie śniło. Drapały w nos najbardziej uwielbianą przez osoby płci pięknej postać, umykając przed jego dłońmi. Haku, bo tak nazywał się młodzieniec wyciągnął dłoń zasłaniając swoje błękitne oczy.  Nie znosił poranków. 

Każdego dnia o dziewiątej rano słońce świadome lub nie swej mocy, wypuszczało zbiór promieni wprost do okna księcia powodując jego niezadowolenie i zdenerwowanie. Chłopak przykrył twarz leżącą obok  poduszką i jęknął z niezadowoleniem. Wczoraj  jeszcze długo po zajściu słońca obserwował gwiazdozbiory siedząc na dachu pałacu i popijając chłodny trunek bogów - elfie piwo. Nikogo jednak nie obchodziło czego on chce. Wymagano, aby wstał wraz z promieniami słońca. Dziewiąta rano i tak była późną godziną, o której promienie wdzierały się do środka, wszystko było zasługą ciężkich granatowych zasłon zawieszonych w pokoju księcia. Odsunął poduszkę z twarzy i kołydrę na bok. Opuścił nogi z rozłożystego łóżka i przeciągnął się dzwoniąc po służbę. Po chwili dwójka lokai weszła do pokoju księcia w głębokim ukłonie. 

- Panie - odezwał się mężczyzna w średnim wieku - wzywałeś?

- Tak, przygotujcie mi ubranie, a na śniadanie chce naleśniki - odparł bez obdarzenia ich choćby jednym spojrzeniem.

Udał się do łazienki dokończyć poranną toaletę. Czarne jak węgiel włosy przeczesał grzebieniem, choć w efekcie końcowym i tak każdy kosmyk zbuntował się i ułożył w swoje pierwotne miejsce. Były bowiem tak samo niesforne jak ich właściciel. Haku przeglądał się długo w lustrze szukając niedoskonałości. O urodzie księcia można dużo powiedzieć. Uznawany za najprzystojniejszego przedstawiciela Alwerii, był marzeniem większości kobiet. Jednak wraz  z jego mocno zarysowaną szczęką, prostym nosem i pełnymi ustami szedł niewyparzony język, brak chęci do pracy i pomocy innym mieszkańcom. Jako syn szanowanego i powszechnie uwielbianego Króla Alana i cudownej, empatycznej królowej Yuuko, był przyszłą głową księstwa. Nigdy nikt nie próbował oponować jego decyzjom, nieważne jak głupie bądź gorszące były. Każdy wiedział, że książę proporcjonalnie do urody jest również okrutny, bez cienia empatii i miłości w sercu. Kary jakie wymyślał powodowały ciarki na plecach od samego słuchania.

Ubrany w przygotowane przez służbę ubrania udał się do jadalni. Po drodze nie odpowiadał na skinanie głów w jego stronę lub ukłony. Według Haku wszystko co dostawał należało mu się, wszystko co chciał - miał.

Przechodząc koło dwórek napiął swoje wyrzeźbione ciało i w asyście szeptanych pochwał i zachwytów wkroczył tanecznym krokiem do komnaty, w której siedział król.

- Synu - król, mający 45 lat na karku wpatrywał się w niego z nieukrywanym smutkiem.

- Ojcze - odpowiedział Haku z charakterystycznym uśmieszkiem na twarzy - w czym mogę ci pomóc?

-Słyszałem od dozorcy, iż w mieście doszło do rabunku. Wiesz coś o tym?-

-Skąd miałbym mieć takie informacje. Jak sam dobrze wiesz ledwo wstałem.- Służba podała naleśniki jakie książę zażądał bedąc jeszcze w komnacie. Skrzywił się widząc małą ilość syropu klonowego - Niech ktoś przyniesie mi natychmiast syrop klonowy - warknął w stronę służącej, która w strachu szybko ukłoniła się i zniknęła za drzwiami.

Król przyglądał mu się z narastającą złością: Sądzę, że masz wiele z tym wspólnego, w końcu ukradzione zostały tylko beczki elfiego piwa. Chcesz coś dopowiedzieć?

- Nie było dobre. -Chłopak oblał potężną ilością świeżo przyniesionego syropu naleśniki.

- Czy ty jesteś poważny?! - Król poczerwieniał ze złości -  Jak ty prezentujesz rodzinę królewską?! Zdajesz sobie sprawę, że to jest zwykła kradzież? Sam karzesz za to biczem!

- Wyświadczyłem ludowi przysługę - parsknął Haku - wszystko co znajduje się na tych ziemiach należy do nas. To piwo też. Podsumowując to nie kradzież. - wyciągnął w stronę króla widelec z nabitym naleśnikiem - Było paskudne i wcale nie smakowało jak elfie piwo. Powinieneś być mi wdzięczny. Dbam o mój lud.- 

-Ty?! - w tym momencie król stał już z twarzą czerwoną od gniewu naprzeciwko siedzącego lekceważąco księcia - Jako przyszły następca tronu powinieneś godnie się reprezentować! Uczyć szacunku do człowieka i wykonywanej przez niego pracy! A zamiast tego włóczysz się po mieście obwieszony panienkami! Myślisz że to przystoi przyszłemu królowi!

Haku spojrzał na ojca nie kryjąc skrzywienia, wstał z krzesła i rzucił mu ciężkie, mocne spojrzenie, takie które budziło grozę we wszystkich poddanych i służbie. Zanim odszedł od stołu i trzasnął głośno drzwiami wypowiedział tylko kilka słów.

- Nie każdy chce zostać królem.





ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ

Moi drodzy przedstawiam wam Haku, czy znajdzie on wśród was swoich wielbicieli?

PS. Następne rozdziały są dłuższe <3

XX

Obrzydliwe pięknoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz