19. Mroźna zima.

7 2 1
                                    

- Naprawdę mam dla ciebie prezent. Czemu mi nie wierzysz? - Haku chodził za chochlikiem i wkładał książki na miejsce na półkach. 

Minęły trzy tygodnie od gorącej dyskusji z rodzicami Arela. Dni miały w zwolnionym tempie obracając się ciągle wokół biblioteki i ksiąg w pokoju potwora. Dzięki pomocy służby odnalazł czas na zanurzenie się w lekturach, oprócz tego zaczął uczyć się posługiwać magią. Codzienne ćwiczenia z Amy i Gorrem przynosiły coraz większe efekty. Potrafił zapalać świece czy drewno w piecu oraz przesuwać niewielkie przedmioty. Z każdym użyciem magii różany zapach roznosił się po pomieszczeniach, a bestia stawała się pewniejsza siebie. Chłód zaczął skradać się coraz bliżej pałacu. Jadąc na koniu Haku przybywał na targ do wioski, kupował ciepłe ubrania i świeże owoce czy chleb lub wszystko inne po co wysłała go zatroskana Amy. Wykonywał część obowiązków stajennych czy gosposi czując się odpowiedzialnym za cały pałac i służbę w nim mieszkającą. Każdy wieczór spędzony z książką dopełniał dzień i pozostawiał po sobie satysfakcję i spełnienie. Odetta zaprzyjaźniła się z nowo obecnymi elfami w otoczeniu Hakui chętnie przebywała w pałacu plotkując z pokojówkami czy pomagając Amy i Haku. Ich życie zaczęło przypominać bajkę. Bestia miała poczucie, że odnalazła prawdziwą rodzinę. Czasem w jego głowie pojawiły się myśli na temat jego rodziców. Jak radzili sobie bez niego i czy wiele problemów im przysporzył. Na targu słyszał czasem plotki na temat jego zaginięcia. Niektóre z nich były tak absurdalne, że miał ochotę odciąć język mówcom.  

- Nie wierze ani trochę. Jesteś za bardzo zapatrzony w siebie, żeby robić komuś innemu prezenty. Doskonale o tym wiem. - Chochlik dopchnął książkę.

- A właśnie, że nie! Zmieniam się... Czy naprawdę tego nie widać? - po jego oczach było widać, że miał kwaśną minę.

-Widać, widać. To dasz mi ten prezent czy nie. - chochlik usiadł na oparciu krzesła przy stole czytelniczym.

- Dam. - od trzech tygodni próbował dać malutkie pudełeczko Odettcie, ale nie mógł wziąć się na odwagę. To był pierwszy prezent w jego życiu jaki chciał komuś dać. Strach blokował jego ruchy więc tylko patrzył na dziewczynkę.

- Haku, nie bój się. Nigdy nie dawałeś prezentów? - zapytała zaciekawiona.

- Oczywiście, że dawałem! - oburzył się. - Żeby to raz! Moi przyjaciele kochali moje prezenty! - skłamał perfidnie. - Nie zależy mi czy ci się spodoba. Po prostu według mnie ci pasuję i tyle.-

-Akurat! Znowu ci nie wierze. -  Wyciągnęła dłonie i zamknęła oczy - Czekam - powiedziała roześmiana.

- No już, już. - niepewnie położył pudełko i zaczął patrzeć się na swoje pazury.

- Ty naprawdę coś mi kupiłeś... - szczerze zdziwiona dziewczynka zaczęła rozwiązywać kokardę. 

Jej oczy rozbłysły na widok sukienki. Chłopak niepewnie przyglądał się chochlikowi, który zaczął podskakiwać z radości i biegać po stoliku. Potwór przekrzywił głowę i przycisnął uszy do głowy. Myślał, że zaraz mu odpadną od pisków.

-Jest piękna! Najpiękniejsza! Idealna! Dziękuję! Tak bardzo ci dziękuje - jej małe oczka zaszkliły się gdy przyłożyła ubranie do siebie i spojrzała na Haku. 

-Ja chciałem dać ci ją wcześniej, ale się bałem. - Nerwowo zaczął przekładać książki na pólkach. - Ja... Ja chce ci pomóc. Jak prawdziwy przyjaciel. - wyciągnął w jej stronę trzy złote monety. - Weź je i pomóż swojej rodzinie. - 

- Haku... - westchnęła Odetta. - Ja wiem, że chcesz dobrze, ale nie przyjmę od ciebie pieniędzy bo to by znaczyło, że płacisz mi za przyjaźń. -

Obrzydliwe pięknoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz