21. Wstążka Z Niezapominajką.

4 1 0
                                    

Domek na skraju wzgórza kończący się klifem wprost do morza. Oczami wyobraźni widziała się w wielkiej bibliotece przy dużej ilości ksiąg mocnej herbacie i zapachu świeczek.
- Możesz pracować?! Nie dostaniesz wypłaty. - dziewczyna zacisnęła zęby i dalej wyszywała serwetę.
Najęła się do pracy już następnego dnia po podsłuchaniu rozmowy jej starszych sióstr. Nie chciała żyć już na garnuszku ojca. Miała w planach zniknąć i już nigdy nie zanieczyszczać ich ciszy i spokoju swoją osobą. Zdenerwowana mocniej wbiła igłę w materiał. Jej pracodawca był starym zgrzędliwym mężczyzną, który nie miał za grosz szacunku do kobiet, jednak pieniądze otrzymywała od jego żony więc nie martwiła się zbytnio jego obecnością. Gdy po 1stkissmanga.ioraz pierwszy siadła do pracy wzór przerósł jej umiejętności. Zdążyła ukłuć się kilkukrotnie i zaplamić materiał przez co stary Josh uderzył ją w plecy i spadła z krzesła. Mężczyzna krzyczał na nią za jej niezdarność dopóki jedna z pracujących kobiet nie wstawiła się za nią. Dziewczyna nie zamierzała się poddać i pomimo codziennych obrzydliwości jakie towarzyszyły jej od jego poznania bez słowa hawtowała serwetki. Scar martwiła się o nią, bo nigdy nie widziała żeby dziewczyna na tak długo znikała. Gdy tylko pytała jej o co chodzi Vivi ignorowała ją i odchodziła mówiąc że nie chce z nią rozmawiać. Miała dość tych natrętnych pytań. Gdy minęło półtora tygodnia Mia złapała ją na korytarzu gdy wracała do komnaty. Ciemnozielona suknia Vivi zaszumiała o podłogę gdy tylko przyśpieszyła kroku na widok siostry.

- Gdzie ty znowu uciekasz? Od półtorej tygodnia migasz się od pracy w domu. Pozostawiasz po sobie bród i nawet nie dziękujesz za jedzenie, które dla ciebie przy okazji robimy. Opamiętaj się dziewczyno. Wiem że pewnie znalazłaś sobie kogoś, kto cie nosi na rękach i nie chcesz przebywać w domu, ale to nie powoduje, że Twoje obowiązki wyparują. - warknęła z założonymi rękami pieguska.

- Nikogo sobie nie znalazłam. Ty znajdź sobie kogoś do pomocy. Zatrudnij służącą czy coś. Nie mam czasu na takie bzdety. - powiedziała Viviana stojąc nadal do siostry tyłem.

- Czy może Zen jednak jest twoją bratnią duszą? Mogłam się po tobie tego spodziewać. - mówiła machając ręką w geście obojętność. Vivi obruciła się gwałtownie i spojrzała z obrazą na siostrę.

- Ile razy mam Ci powtarzać że to on pisał do mnie a nie ja do niego? - cedziła przez zęby.

- Znikasz na całe dnie. Nic nam nie mówisz. Podczas gdy cały czas wcześniej siedziałaś w swoim pokoju i nie wyściubiałaś z niego nosa. Dobrze wiem, że tylko ktoś kto traktuje cie jak księżniczkę jest wstanie wyciągnąć cię z pokoju. Musi patrzeć tylko na twoją urodę a nie to obrzydliwe wnętrze. -

- Mówisz, że ja jestem paskudna a to ty mówisz w moją stronę te obrzydliwe rzeczy. - powiedziała blondynka zaciskając pięści. - Idź do Scar i poplotkuj sobie do woli ale ode mnie i mojego życia trzymaj się z daleka. A jak ci nie pasuje coś w domu to idź i posprzątaj a nie denerwujesz wszystkich wokoło swoim nadętym głosem. -

Viviana próbowała odejść, ale Mia chwyciła ją mocno za nadgarstek. Jękneła głośno, a jej oczy zaszły mgłą bólu. Mia stężała i spojrzała na nią zaskoczona. Uniósła rękaw sukni i zobaczyła wielki fioletowo-zielony siniak na nadgarstku.

- K-kto... - zdążyła tylko wydukać zanim Vivi odzyskała swoje myśli i wyrywając nadgarstek z jej obięcia popędziła do komnaty.

Zatrzasnęła drzwi tak mocno, że równo powieszone obrazy na ścianach zatrzęsły się, a kilka z pędzli spadło z szafki na podłogę. Dziewczyna popędziła do izby łaziebnej i wypluła wszystko co miała w żołądku. Konwulsje targały nią jeszcze chwilę, gdy osłabiona z bólu i wymiotów siedziała na podłodze. Łzy napłynęły jej do oczu. Nikt nie miał się o tym dowiedzieć. Zacisnęła mocno powieki i usta próbując odsunąć od siebie wspomnienia sprzed trzech dni. Jako początkująca musiała zostać wówczas dłużej w pracy, aby nadrobić względem innych. Wtedy pojawił się Josh, gdy chciała wyjść chwycił ją za nadgarstki i zaproponował niemoralną propozycję przypierając ją do ściany. Suma pieniędzy którą oferował równała się tygodniowi napiętej pracy. Viviana potrzebowała pieniędzy a on dobrze o tym wiedział, ale nie była aż tak zdesperowana by oddać swój honor w łapska tego obrzydliwego człowieka. Wyrwała się mu i splunęła w twarz w ramach odpowiedzi ale to tylko spowodowało iż Josh unieruchomił boleśnie jej nadgarski. Skanowała w pamięci co robiły bohaterki książek w takiej sytuacji i wycelowała w najbardziej bolesny punkt. Josh nie był na to gotowy i z hukiem wijąc się w bólu upadł na podłogę. Groźby szumiły jej w uszach gdy w pełnym szale biegła do domu. Niczym cień przemknęła się na piętro i schowała w komnacie modląc się, aby ten obrzydliwy człowiek nie pisną nikomu słowa. Potrzebowała pieniędzy, a co za tym idzie pracy. W wiosce jednak nie było zbyt dużego wyboru i była zmuszona dalej hawtować serwety, ale od tej pory nie odchodziła na krok od swoich współpracownic. Nie chciała, aby znowu doszło do takiej bądź podobnej sytuacji. Jednak teraz gdy tak siedziała w łazience czuła pustkę jakiś kamień spadł jej z serca. Nie musiała chociaż ukrywać tych śladów przed siostrami. Na czworakach podreptała do jednej z szafek i wyjęła plik gazików. Unosiła sukienkę i przesunęła palcami po długiej szramię na łydce. Zmyła nadmiar ciągle wypływającego osocza i nałożyła jedną z maści ziołowych. Miły zapach igieł sosnowych, odrobiny mocnych trunków i mięty uniósł się w powietrzu. Chłód maści zatrzymał pulsujący ból. Vi westchnęła z ulgą i uniósła się na nogach.
Gdy wstała z ziemi mroczki pojawiły się jej przed oczami. Trzymając się ściany, powłócząc nogami dotarła do łóżka. Zdjęła sukienkę i w halce weszła po pierzynę. Wycieńczony organizm bez wahania oddał się w objęcia morfeusza.

Obrzydliwe pięknoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz