22. Niezapowiedziany Gość.

4 2 0
                                    

-Co teraz zrobimy? - wszystkie pary oczu wyglądały zza wielkiego okna z jednej z sypialni na piętrze.

- Czytałem o tym. W jednej z baśni było o wędrowcu, który skorzystał z dobroci leśnych duszków i natura odpłaciła  im to w postaci złota i wiecznego szczęścia, czyli tego co najbardziej pragnęły. Może jak ja chce odzyskać wygląd to odzyskam go dzięki ugoszczeniu tego mężczyzny. - oczy Haku zalśniły, gdy skanował wzrokiem towarzyszy.

- To ma sens. - mrukneła Odetta - Ale on ucieknie jak tylko cie zobaczy. - Amy zmrużyła na nią oczy. - No co? Taka prawda! Co wy nie widzicie jak on wygląda? Przecież to bestia w każdej postaci! Te obrzydliwe zęby, straszne ogony, ostre pazur mmmm... Mmmm.. - Haku zatkał jej usta.

- Ta wszyscy zrozumieli. - burknął potwór trzymając chochlika w łapie zatykając jej usta. - I tak wiem masz rację. Sam siebie się boję w lustrze. -

- To zróbmy się niewidzialni. - zaproponował Gorr.

- To będzie kosztowało nas dużo energii. - Amy zaplotła ręce na piersi.

- Patrzcie poruszył się! - Arel wpatrywał się w nieznajomego  jegomościa.

- Dacie radę. Musimy to spróbować nie przegapię takiej okazji. - Haku puścił Odettę gdy ta go ugruzyła.

- Gorr, Gerard podejdźcie do mnie. Ja skupię swoją moc na Haku i sobie, a wy musicie na reszcie. - mężczyźni kiwneli głową w zrozumieniu.

Gor chwycił w swój krąg ręce trzech pokojówek, a Gerard swoją rodzinę i Odettę, która siadła mu na ramieniu. Haku wpatrywał się w spokojną twarz Amy która szeptała coś pod nosem.

- Już - powiedziała. - Utrzymam to tylko do momentu jak będziesz w jego pobliżu, potem musze mieć przerwę. - kropelki potu pojawiły się jej na czole.

- Nie widzą cie tylko ludzie. Uważaj na konia. -

- Dobrze. - Haku kiwnął głową. - Wszyscy do roboty! Przygotujmy sypialnie, stajnie i ciepły posiłek dla mojego gościa. - ruszył w stronę holu i zaczął magią rozpalać świeczki.

ღ ღ ღ 

Wiatr smagał twarz Logana. Niepewnym krokiem ruszył w stronę bramy. Koń nagle zaczął się bardzo szarpać i opierać.

- To może być nasza ostatnia nadzieja. Może gospodarz pozwoli nam odpocząć. Muszę oczyścić ci ranę i dobrze ją opatrzeć. - mruknął do konia.

Zwierzę zaparło się nogami. Mężczyzna z całych sił próbował przeciwstawić się zwierzęciu. Do jego uszu dotarło skrzypienie, a gdy się odwrócił skrzydła bramy otwierały się przed nim. Koń tupał kopytem, ale podążał za właścicielem. Mężczyzna wszedł do ogrodu, gdzie pod warstwą śniegu widać było główki kapusty i piękne kwiaty na osobnych rabatkach. Zawinął konia o jedną z pobliskich sosen i poszedł wprost do wielkich wrót. Zapukał kołatką, a drzwi zaczęły się otwierać ukazując wysoki sufit z pięknym kandelabrem.

Zapach świeżego chleba dotarł do jego nosa. Poszedł w jego stronę i trafił na kuchnie ogrzaną kominkiem z którego trzaskało drewno. Na końcu długiego stołu znalazł miseczkę z parującą zupą.

- Dobry wieczór? Przepraszam za najście. Mój koń zranił się w nogę i nie mogę kontynuować drogi powrotnej do domu. - Logan rozglądał się po kuchni.

Gdy nikt nie odpowiadał, a dom nie wydawał żadnych dźwięków, siadł na odsuniętym krześle. Zapach zupy drażnił jego nozdrza. Zmęczony głodem i podróżą wpatrywał się w zupę. Nagle z pobliskiej szafki uniósła się mąka. Latająca torebka podleciała przed miskę z zupą. Mężczyzna chwycił się mocniej krzesła na którym siedział. Czyżby to właśnie był jeden z potworów, o których słyszał? Mąka rozsypała się po stole. Mężczyzna zmarszczył brwii i zaczął przyglądać się powstającemu napisu pochylając się nad stołem.

Obrzydliwe pięknoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz