23. Gorączka.

7 1 0
                                    

- Mia! MIA! Ktoś galopuje w stronę naszego domu! - Scarllet wyszła ze stodoły w której jeszcze chwilę temu cięła drewno na opał.

Pieguska wybiegła z domu. Przedzierała się przez usypane zaspy śniegu w długiej szmaragdowej sukni owijając się lisim futrem.

- Przecież to srokota! Ale minęło dopiero półtora tygodnia. To niemożliwe. - dziewczyna zsuneła włosy z oczu.

- Może coś się stało. - najstarsza siostra zdjęła wielkie rękawice.

- Tylko nie to... - zmarszczyła brwii Mia.

Logan widział już swoje córki z oddali. Napłynęły mu łzy wzruszenia. Czekały jak zawsze na jego powrót gotowe i niepewne wieści. Zeskoczył z konia i pobiegł w stronę dwóch kobiet, które podwijając suknie już przebijały się przez śnieżne zaspy. Padli sobie w objęcia i wymieniając uściski uśmiechali od ucha do ucha.

- Tato wszystko w porządku? - zapytała Mia zestresowana.

- Oczywiście słoneczko. Tak bardzo się cieszę, że was już widze. - Logan całował córki po włosach.

Tylko Scarllet zachowała spokój i zabrała ich do środka. Mróz mógł zaszkodzić im wszystkim. Srokata sama znalazła drogę do stajni gdzie zaczęła skubać siano. Mia biegała wokół ojca zadając mu mnóstwo pytań, gdy starsza siostra przygotowała posiłek.

- Zawołaj Vivi - powiedziała do Mii nalewając parującą zupę. Mia posłała jej niepewny uśmiech i poszła do holu.

ღ ღ ღ

- Jak tak szybko udało Ci się wrócić? - zapytała Lia pijąc ze złotego pucharku wodę.

- Widzisz moja droga - zaczął ojciec nabijając potrawkę na widelec. - Znalazłem lepszą, nową drogę! Podróż do was już nie będzie mi tyle zajmować! - powiedział szczęśliwy.

- Jaką? - zapytała Viviana.

- Jeśli przejdziemy przez magiczny las, dokładnie jego brzegiem, mogę skrucić drogę powrotną o kilka dni, może nawet tydzień. A dodatkowo nie będę zmuszony płacić podczas przejazdu przez most w Millbell. Nie dostaną już ani monety! - dumnie wypią pierś.

- Czy ty mówisz poważnie? - dziewczęta wymieniły się spojrzeniam.

- Oczywiście nadal musze jeździć do Millbell, aby odbierać świece ale choć jedna droga będzie krótsza. - w ustach roztopiło mu się gotowane mięso.

- Ty zwariowałeś! Nie wiesz jak wiele niebezpieczeństw może czekać ciebie w tym lesie?! Pakt nie jest podpisany bez przyczyny! - warknęła Mia.

- Przesadzasz. - Ojciec przewrócił oczami. - Nic takiego się nie stało i się nie stanie. Jestem ostrożny -

- Akurat! Teraz miałeś szczęście, ale co będzie następnym razem? Zagryzą cie? - Pieguska nie oszczędzała słów i wyrzucała je z prędkością światła.

- Nie chce nic mówić ale tata jest dorosły - mruknęła Vi i wstała od stołu.

-Talerz. - szepneła Lia na co blondynka przewróciła oczami, wrzuciła talerz do zlewu i wyszła z pomieszczenia.

- Ja też udam się na odpoczynek.- ziewnął mężczyzna, a dwie pozostałe siostry zaczęły sprzątać po wieczerzy.

Schody zaskrzypiały pod pantofelkami Viviany gdy szła na piętro do komnaty, błękitna suknia z długim rękawem i kwadratowym dekoldem, zdobieniem podkreślającym jej porcelanową cerę przesuwała się po marmurowej posadzce. Dziewczyna spoglądał na bliznę na ręce. Szrama powstała od noża, którym bawił się Josh dzień temu. Było to krótkie, jednak głębokie ostrzeżenie. Bez krzyku, oznaki bólu wyrwała ostry przedmiot z przedramienia i wbiła w stół obok tamtego feralnego dnia.

Obrzydliwe pięknoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz