Kolejne kilka dni Haku spędził w bibliotece szukając i rozdzielając książki na kupki.
Każdą książkę wycierał i kartkował. Oddzielał każdą w której pojawiały się magiczne słowa. Z każdym dniem kurzu było coraz mniej, jednak zmęczenie nie pozwalało nawet zajrzeć do stosu książek przygotowanych koło łóżka. Codzienne sprzątanie, zbieranie wody i żywności było dla niego uciążliwe.Pewnego popołudnia zrezygnował z siedzenia w ciemnej bibliotece na rzecz odpoczynku w jednym z salonów pałacyku. Patrzył na jesienne drzewa przyglądając się się małym spadającym listkom. Popijał zaparzone świeżo zioła zebrane kilka dni temu przez chochliki. Kominek przyjemnie ogrzewał wyciągnięte przez bestie kopytka. Każdemu należy się odpoczynek - powtarzał sobie - mam czas tak jak mówiła Odetta.
Leniwe marzenia o powrocie do swojej pierwotnej postaci przerwała kołatka do drzwi. Kilku krotny stukot spowodował zdziwienie i najeżenie się Haku. Chochliki nigdy nie pukały w ten sposób, Odetta powiedziała mu że nie przyjdzie w najbliższym czasie bo szykuje się wesele kuzynki od ciotki stryjecznej czy coś takiego. Nagle zdał sobie sprawę, że ów gość może tak naprawdę być właścicielem pałacu a on może zaraz stracić dom nad głową.
Wstał na chwiejących kopytach i otworzył drzwi. Jak gdyby nigdy nic minęła go starsza kobieta. Elfka. Miała posiwiałe blond włosy upięte w koczek przebity jakimś patyczkiem. Długa spódnica zasłaniała jej nogi aż po kostki, na których miała różne drewniane branzolety. Na lewej ręce w zagięciu łokcia miała koszyk z którego wystawały zielone listki. Szła prosto do kuchni jakby doskonale znała rozkład domu. Bestia podążała za nią w bezpiecznej odległości, aż staruszka stanęła.- Kiedy w końcu zadasz te pytania? - powiedziała stojąc tyłem do niego. - Czuje tą aurę mój drogi. Przyszłam wcześniej żeby odpowiedzieć na trapiące cię pytania. - chłopaka zamurowało.
- Kim jesteś? - udało mu się wydukać.
- Zrób mi herbatę proszę, a ja zajmę się zupą. - powiedziała ponowie idąc do kuchni. - Jestem Amy. Gospodyni tego domu. - Haku zgarbił się i posłusznie zaparzył herbatę.
- Pprzep..raszam, że tu jestem, nigdzie nie zastałem właściciela dom wydawał się na opuszczony od dawna. - wyszeptał z drżącymi rękami podając filiżankę.
- Ahh... nic dziwnego. W końcu nie żyje. - filiżanka spadła z stukotem na ziemie rozbijając się w drobny mak. Potwór rzucił się do wycierania i zbierania odłamków. - Och, uważaj tylko na szkło.-
-Ale skoro ty jesteś gospodynią... to nie jesteś nowym właścicielem domu? - zapytał zamiatając.
- Nie. Zgodnie z poleceniem mojej Pani, następnym właścicielem będzie ten któremu uda się sprostać jej wymaganiom. Skoro nadal jesteś na tej ziemi to znaczy, że zostałeś wybrany. - powiedziała przyglądając się chłopakowi. Ta bestia miała teraz zupełnie inną aurę niż gdy przybyła do pałacu. Oprócz ludzkiej samolubności i gniewu na świat, które widziała tej burzliwej nocy, teraz było poczucie winy i nikłe światełko dobroci.
- Chcesz mi powiedzieć że ten dom należy teraz do mnie? - powiedział zakładające ręce na piersi.
- Tak dokładnie. - powiedziała krojąc warzywa.
- To dlaczego weszłaś do niego jak gdyby nic? - burknął.
- Mieszkałam w tym domu przez stulecia, opuściłam go tylko na czas braku właściciela. Skoro jest nowy mogę wrócić do tego miejsca. -
- A co jeśli ja ciebie nie chcę? - zapytał.
-Hah z tego co widzę nadal nie uporałeś się z całkowitym kurzem. Ten dom musi być sprzątany, aby nie podupadł. Ogród też już nie wygląda najlepiej. - powiedziała wbijając nóż w deskę.
CZYTASZ
Obrzydliwe piękno
Fantasy-Jestem potworem. - - Jest potworem. - - Którego powinno się zgładzić. - - Którego ja zgładzę. - Poszukujesz czegoś podobnego do Dworów, bądź Okrutnego księcia? Idealnie trafiłeś, zapraszam do zanurzenia się w Alwerii. Ludzkie zachowanie w...