1.Prolog: The Steppen Runt

787 37 50
                                    

Hi! Z góry chciałbym was prosić o zachowanie kultury w komentarzach (które są wspaniałą rzeczą, także błagam, nie bójcie się komentować. Uwielbiam je czytać), bądźmy osobami, które powstrzymują się od przeklinania oraz wulgarnego zachowania. Każdemu wtedy będzie milej. 

Miłego czytania!


1.Prolog: The Steppen Runt





Seungmin szedł przez życie całkiem sam.

Nie trawił towarzystwa innych niezależnie czy wilków, czy ludzi, czy innych stworzeń, niezależnie od ich płci, wyglądu, sposobu bycia i pochodzenia.

Uświadomił sobie już za młodu, że każdy jest zepsuty na swój własny, unikatowy sposób. No cóż, może nie doszczętnie, ale nie potrafił tego inaczej opisać.

Zawsze umiał radzić sobie samemu, a obecność innych odpychała go po stokroć.

Odkąd pamiętał, był tylko on. Od momentu, w którym stracił rodzinę, a jego stado zdecydowało się go najzwyczajniej w świecie pozbyć i skazało go na lata tułaczki, wędrówki pomiędzy jednym miastem, a drugim, spanie w wydrążonych kłodach powalonych drzew, moknięcie na deszczu w wykopanej przez siebie dziurze na polu, gdzie woda ciągle napływała, nie pozwalając mu w spokoju odpocząć.

Widział ich jakże idealne społeczeństwo w całkowicie innej odsłonie. Nie tej jasnej, szczęśliwej, jak kreowały je media.

Widział ignorancję oraz bezwzględność mijających go wilków, gdy robił sobie przerwę w jednym z porzuconych kartonów na poboczu mniej uczęszczanej alejki w towarzystwie pałaszujących śmietniki szczurów. Jak gardzili kimś mniej fortunnym niż oni, kimś bez watahy, bez pieniędzy, wyrzutkiem, dla którego według nich nie było żadnej nadziei.

Nie był też jedynym, którego traktowali, jak nic nieznaczącego śmiecia, jak złodzieja czy przestępcę najgorszego sortu. Nienawidzili wszystkich z marginesu społecznego, zwłaszcza, jeśli odstawali od przyjętych norm i standardów, a za nimi nie stał żaden główny alfa mogący za nich poręczyć.

Z zewnątrz zawsze wydawali się współczujący, udawali zmartwienie ich losem, chcieli pokazać swoją dobrą stronę, lecz pod tą grubą warstwą faryzejskich uczuć byli paskudni i spróchniali, bardziej niż zatopiony wrak statku na dnie oceanu po latach.

Owijali swe ogony wokół ud, aby czasem nie zdradzić swych prawdziwych intencji, zakładali czapki, aby uszy nie zdradziły ich aktualnych odczuć. Byli zakłamani i bronili się przed prawdą wszelkimi siłami.

Dlatego Seungmin wolał swoje własne towarzystwo od towarzystwa innych.

Nie potrzebował nikogo, aby dać sobie samemu radę w tym okrutnym, wypełnionym fałszywym poczuciem bezpieczeństwa świecie.

Niestety nawet jego własna osoba nie była do końca znośna.

Gardził on swoim ciałem od najmłodszych lat.

Nie zrozumcie go źle, nie był ani gruby, ani zbyt chudy, był w odpowiednim przedziale wagowym co o to chodzi, ale nienawidził sposobu, w jaki reagował na feromony innych wilków, zwłaszcza gdy on lub one były podczas rui.

Nienawidził faktu, że jego ciało zachowuje się całkowicie przeciwnie do jego umysłu, chcąc rzucić się na źródła zachęcających, kuszących zapachów, niczym dzik na zagubionego leśniczego.

Jak jego palce u nóg mrowiły i zimny dreszcz przebiegał po kręgosłupie, jak jego policzki zarumieniały się, a żołądek robił salta, podczas gdy jego klatka piersiowa była ściśnięta, a głowa wirowała za każdym razem.

✔Steppen Runt | Stray KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz