2.2. The bathroom

151 17 8
                                    

2.2. The bathroom




Minho uśmiechnął się krzywo i wstał z krzesła, gardłowy warkot rezonował w piersi, kiedy oczy rozbłysły zatrważającą czerwienią, a ciężkie kroki, niczym gotowego zabić mordercy, niosły go prosto na stepowego wilka z wyczuwalną w ostrym zapachu żądzą krwi.

Seungmin żachnął się mimowolnie, ostra woń nowopoznanego alfy szarpnęła jego wyczulonym węchem, ściągnęła wyraźne brwi w podirytowany, nieufny grymas.

Kim był od niego wyższy, nieznacznie, lecz wypełniło to jego wilcze instynkty dumą i dopełniło braki w pewności siebie sprzed kilku sekund.

Intensywne spojrzenia zagęściły atmosferę salki konferencyjnej, niemal namacalne błyskawice dzieliły go z rzucającym mu wyzwanie Minho.

Seungmin nie ustąpił. Wypiął pierś i odzwierciedlił jego władczą posturę.

Nigdy nie schyliłby czoła przed żadnym innym alfą, nie jeśli nie miałby z tego żadnych korzyści, zaś owy alfa kwapiłby się jego złamaniem, obrastał w piórka, iż Kim Seungmin uległ czerwonym ślepiom i nieokiełznanemu temperamentowi.

Szybka dłoń zawisnęła na wysokości brzucha, jej wnętrze zaskakująco zapraszające, kiedy władczość ciągnąca ostre rysy Minho zmazana została przez przyjazny uśmiech w ułamku sekundy.

Seungmin zamrugał kilkukrotnie nagłą zmianą zachowania, zdębiały, jak stał.

- Lee Minho, drugi syn Lee Hanmina, głównego alfy Jaq'ra Zar.

- Hę?

Minho zaśmiał się słabo pod nosem, rozbawiony jego oszołomieniem; w oddali drobne szeptane chichoty wypełniały pomieszczenie, niczym niosące się w jaskiniach echo.

- Chciałem cię sprawdzić. Mamy dużo wyrzutków, którzy padają na kolana, jak tylko zobaczą jakiekolwiek wyzwanie z mojej strony, bo jak mogliby wyzywać syna głównego alfy? – oznajmił nonszalancko Lee. – Cieszę się, że chociaż jeden alfa jest godny swojego statusu.

Seungmin wywrócił oczami znużony ciągle tymi samymi poglądami, niezależnie czy dostawał teraz pochwałę, czy nie. Statusy były jedynie głupim wymysłem, który szufladkował ich gatunek z drobną pomocą złośliwości losu oraz konkretnych hormonów.

Chciał być godny patrzenia mu w oczy niezależnie czy byłby alfą, betą, deltą, omegą czy chociażby nieruchawym pająkiem w kącie białej sali, który jedynie oczekiwał na pierwszą lepszą muchę albo komara, które złapałyby się w jego idealnie ukrytą sieć.

Minho westchnął, zerknął niezręcznie na wciąż oczekującą dłoń, po czym przybił sobie piątkę i przygryzł dolną wargę, spoglądając ukradkiem na jaśniejącego ekscytacją Chana pod ścianą.

„Przestań się szczerzyć, jak ksiądz na ministranta, Bang"

Wszystkie oczy utknęły na krztuszącym się własną śliną delcie, jego lica nieco przypudrowane różem, zaś drobne kropelki zgromadziły się w kącikach jego oczu.

Rzucił szybkie „wybaczcie" i prędkim krokiem opuścił salę, niekontrolowane kaszlnięcia umilkły dopiero, gdy ciężkie drzwi zamknęły się za nim z hukiem.

- To co?! – Lee klasnął po raz kolejny w dłonie, Felix z Jisungiem podskoczyli w miejscu. – Kim Seungmin, pora zawiązać więź.

.

.

.

Swym całym ciałem, duszą i sercem nienawidził nawiązywania nowych więzi.

✔Steppen Runt | Stray KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz