4.4. Time

80 13 1
                                    

4.4. Time




Niecałe trzy miesiące upłynęły prędko, niczym wartkie fale lodowatego wodospadu uderzającego w taflę spokojnej wody, wzburzając ją nieustannie, zupełnie jak Minhan wzburzając nerwy wszystkich dookoła swoją natarczywością i nieustannymi wizytami u wybranych przez niego małżonków.

Wysyłanie Seungmina na ciągłe testy również nie należało do nieproblematycznych i jedynie wzbierało w nim gniew, momentami był bliski rzucenia się na grdykę głównego i gdyby nie silne ramiona Minho, przytrzymujące go w miejscu, zapewne tak by zrobił.

Seokhwa dotrzymał obietnicy i zaraportował Minhanowi, co według ich planu zaszło felernego wieczora, niestety z upływem czasu i brakiem jakichkolwiek oznak, alfa zaczął drążyć i rzucać podejrzenia na lewo i prawo, szczególnie że Minho wciąż nie posiadał ugryzienia Seungmina na swojej szyi.

Oczywiście mogli tłumaczyć to nagłą utratą przytomności Kima, jak wedle słów Seokhwy, niemniej nie koiło to frustracji głównego alfy Jaq'ra Zar ani odrobinę.

Beta zajmujący się medycyną zadbał również o odblokowanie więzi Seungmina z jego omegą nazajutrz po jego przebudzeniu się po niefortunnym incydencie i Kim nie planował poruszać więcej irytującego go tematu, aby czasem znów nie narazić swojego życia przez nagły wybuch temperamentu.

Jego partner nawet nie oponował takiemu obrotowi spraw, oszczędziło to im obu niepotrzebnych sporów i powodów dla ojca Minho do podejrzewania ich.

Niestety Minhan był w stu procentach nastawiony na pozytywny przebieg jego zamysłu i alfia duma nie pozwalała mu cofnąć swych słów, toteż zmierzał ciężkim krokiem w kierunku komnaty swojego najcenniejszego syna, podbródek autorytatywnie zadarty podczas mijania pochylającą przed nim głowę służbę.

Dopiero przebłysk czerwonych kosmyków między naturalnie brązowymi i czarnymi czuprynami zahaltował jego chód na moment.

- Jeongin - oznajmił, zatrzymawszy się i zlokalizowawszy swojego potomka, dwie bety niosące kosze na pranie wypełnione po brzegi w trymiga rozstąpiły się pod ściany po obu stronach w celu oczyszczenia drogi do obiektu zainteresowań Minhana - nie było cię w mieście ponad dwa miesiące, co masz na swoje usprawiedliwienie?

- Wziąłem sobie urlop, ojcze - nonszalancja przeplatała się przez każdą sylabę Yanga, jego postawa zdecydowanie zbyt rozluźniona, jak na syna głównego alfy, aczkolwiek jego pyszność była niczym odbicie tej należącej do jego ojca.

- Co ja mam z tobą zrobić? - Lee zmarszczył czoło, rozmasował skronie, przymknąwszy oczy - Właśnie to jest powodem, dla którego wybrałem Minho na mojego następcę, ani tobie ani twoim braciom nie można powierzyć żadnego zadania, a na dodatek znikasz na długie miesiące bez uprzedzenia, nie wspominając już o tym, że zabrałeś ze sobą strażnika bramy.

Jeongin zaintrygowany uniósł brew, jego serce załomotało nieprzyjemnie w piersi.

- Wolałbyś, żebym opuścił miasto sam? Bez ochrony? Naprawdę troskliwy z ciebie ojciec, alfo.

Uwadze Minhana nie uszedł podszyty kąśliwością akcent na skierowany w jego stronę tytuł, co jedynie uniosło cwaniacki kącik ust młodszego, gdy zauważył jego zmieszanie.

Mijająca ich służba truchlała w pośpiechu ze spuszczonym na swoje stopy wzrokiem, napychała w uszy wosku, wypierając wszelkie zasłyszane konwersacje rodziny „królewskiej", bo takową wykreował ją główny.

Nie uważał się jedynie za lidera watahy, lecz za króla całego miasta i gdyby nie fakt, jak daleko znajdowali się od odbitej przez rebeliantów stolicy, zapewne sam starałby się objąć tron Wilczego Królestwa.

✔Steppen Runt | Stray KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz