3.3. Angry, ashamed and lovestruck omega

124 14 1
                                    

3.3. Angry, ashamed and lovestruck omega




Seungmin posłuchał Chana i następnego dnia, gdy całą rodzinką siedzieli w salonie, mała Seuran roześmiana w niebogłosy, kiedy Jisung podrzucał ją na kolanach i udawał jej majestatycznego białego rumaka z bajki, czego młoda wilczyca na sto procent nie była w stanie jeszcze pojąć, zawarł głos, niepewnie.

Dłoń Banga spoczywała na jego karku, masując i uciskając co chwila, aby dodać mu nieco otuchy, kiedy oblizywał z nerwów wargi zdecydowanie zbyt wiele razy, nim przeszedł do sedna sprawy.

Zwierzył im się ze swojego kłamstwa, zgiął się w niemal dziewięćdziesięciostopniowym ukłonie w formie przeprosin, aczkolwiek gula w gardle ponownie uniemożliwiła mu wypowiedzenie tak oczekiwanego przez niego słowa.

Zapewne nie tylko przez niego...

Powinien przeprosić i to już nie raz. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę, lecz za każdym razem coś blokowało jego struny głosowe sekundy przed wyrzuceniem tego z siebie.

Jakby jakaś niewidzialna bariera tworzyła się wokół nań na samą myśl i jak na złość odbierała możliwość wysłowienia się i nazwania własnych odczuć.

Jakby stara wiedźma z bagien przeklęła go i wymazała wszystko, co insynuowało dobre maniery, aby nigdy nie zapunktował nimi przed innymi.

Może to właśnie dlatego spotkał się z konkretną reakcją z ich strony.

Felix posłał mu zaskoczony uśmiech, lecz jego ciepłe okrągłe oczy wyrażały zrozumienie oraz współczucie. Uspokajające feromony otuliły zmysły stepowego wilka smukłym piernikowym szalem i gdyby nie fakt, iż Jisung przekazał ich córkę w ramiona swojego partnera, zapewne wstałby i sam uściskał Seungmina z całych sił.

Taki już był Felix. Niezależnie od problemu, starał się załagodzić sytuację jak tylko się dało. Stanowiłby idealną lunę dla watahy, to było pewne.

Aczkolwiek Jisung miał burzliwy temperament momentami i tym razem dał im skosztować jego gorzkiego smaku, gdy zerwał się nagle na równe nogi z zaciśniętymi po bokach pięściami. Jego knykcie pobielały ze złości, zaś paznokcie na sto procent zostawiły bolesne sierpy na wewnętrznej stronie dłoni.

Jisung był wściekły.

- Oczekujesz zrozumienia?

- Jisung...

- Co „Jisung"? – Han warknął w stronę skonsternowanego blondyna, płacz małej rozniósł się nagle po pomieszczeniu, jej niepojętna jeszcze forma zdecydowanie niezadowolona negatywną zmianą w powietrzu. – Kiedy przyznaliśmy ci się do naszych statusów, porzuciłeś nas. Odszedłeś sobie, bo uznałeś, że to za duży problem, a cały ten czas sam byłeś omegą? Jesteś jebanym hipokrytą, Seungmin!

- Sung – Chan stanął między nimi, jego dłonie uniesione niepewnie w celu uspokojenia buzujących w żyłach nerwów rudowłosego. - Przedyskutujmy to na spokojnie, miał powód, aby...

- Powód?! Jaki powód mógł mieć porzucony omega, aby ukrywać swój status przed dwoma innymi porzuconymi omegami?

Ostre spojrzenie złotych oczu cięło prosto w samo serce Seungmina, który kulił się w sobie pełen obaw i wyobrażeń najgorszych z możliwych scenariuszy.

Nie winił Hana za wybuch emocji, za wyrzyganie mu w twarz wszystkiego, co do tej pory wywoływało nieprzyjemny posmak w ustach obydwu partnerów na wspomnienie tamtego okropnego dnia.

✔Steppen Runt | Stray KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz