3.1. Moose and aunty Mika

135 15 19
                                    

3.1. Moose and aunty Mika




Stukot kopyt mieszał się ze spokojną melodią świerszczy, stado mozolnie przemieszczało się między drzewami, długie szyję obniżały się ku zielonej trawie, zaś niczemu nieświadome pyski skubały jej soczyste źdźbełka bez pośpiechu.

Nisko osadzone na ugiętych łapach ciało szarego wilka, niczym niewzruszone, zastygłe w czasie w oczekiwaniu na odpowiedni moment. Ogon sztywny, jak antenka wyłapująca nietypowy sygnał, na równi z opuszczoną ku ziemi głową.

Skupione jasne oczy podążały za celem, bezustannie wyczekując idealnego momentu, by zaatakować, podekscytowane pazury wysuwały się mimowolnie, rysowały porośniętą mchem ziemię, kilka garstek zielonego porostu pozostało pomiędzy palcami.

Byk z ogromnym porożem (które, jeśli rozegrałby swoje karty nieumiejętnie, stanowiło ogromne zagrożenie), pochylił głowę, wyciągnął szyję do boku i tylną nogą sięgnął, by podrapać swędzące miejsce przy uchu.

To była jego okazja.

Wybił się silnym odepchnięciem łap, cały impet skupiony w tylnych, jego zwinne ciało wyłoniło się ze skrywających je krzaków i nim jeleń zdążył odstawić racicę z powrotem na ziemie, oraz podnieść w zaintrygowaniu głowę, ostre szpony zatopiły się w jego grzbiecie; reszta jego stada ulotniła się w panicznym galopie porzucając go całkowicie.

Aczkolwiek to nie Seungmin miał zaszczyt czynić honory, nie.

Sekundy przed jego atakiem z zaskoczenia ciemnobrązowa plama pojawiła się przed jego oczami i momentalnie osadziła się na plecach spanikowanego byka.

Cwaniacki błysk w piwnym oku rzucił mu wręcz wyzwanie, nim ostre kły wbiły się w kark ich ofiary.

Seungmin zaklął wypuszczając sfrustrowany haust powietrza nosem, wywrócił oczami, po czym nieco wolniejszym krokiem, aby jego rywal mógł się pomęczyć z wierzgającą zdobyczą zdecydowanie zbyt długo, zbliżył się do frontu byka.

- Długo masz zamiar się gapić? Prędzej sam go ubiję niż mi pomożesz – brązowy wilk burknął niezadowolony przez ich stadną więź, jego pazury sączyły kolejne stróżki bordowej wręcz posoki z obu stron ciężko zmagającego się z jego ciężarem jelenia.

Starał się sięgnąć go porożem, rzucał głową na obie strony, kopał tylnymi nogami, wierzgał i obracał się wokół własnej osi, aby w jakiś sposób zrzucić go z grzbietu.

Ku jego nieszczęściu piwnooki wilk zaparł się szponami na tyle mocno, że pozbycie się go było nie lada wyzwaniem.

- W końcu prosisz o pomoc, Jeongin? - Seungmin prychnął rozbawiony pod nosem, okrążył rozważnie zmagającą się dwójkę, nie spuszczając z oka mogących zagrozić mu racic, aby w razie potrzeby uchylić się w czas.

- Wal się, Seungmin – Yang zawarczał poirytowany, wypuścił pokaleczony kark ze szczęk i sięgnął głową niżej w poszukiwaniu krtani.

- Wolałbym nie – Kim odparł sekundy po tym, jak zacisnął ostre kły na tchawicy i zwinnym ruchem wyrwał ją, tworząc kałuże karminowego płynu pod nogami ryczącego w bólu byka oraz jego.

Jeongin zeskoczył z walącego się na ziemię, bezsilnego ciała, oblizał swój pysk z krwi, po czym podszedł do Seungmina i otarł się o niego bokiem, następnie szczypiąc jego szyję żartobliwie.

Odkąd główny zgodził się na ich wspólne polowania ciągle rywalizowali, kto upoluję więcej. Zazwyczaj różnica była niewielka, lecz nigdy nie zabijało to ich ducha rywalizacji, wręcz pobudzało go jeszcze bardziej.

✔Steppen Runt | Stray KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz