5.3. Not much time left

93 14 3
                                    

Rozkoszujcie się tym wyjątkowo długim rozdziałem, guys!



5.3. Not much time left




Jisung kazał Chanowi porozmawiać z Minho, zapewniając go, iż poradzi sobie z napadem histerii Felixa, który zaraz po powrocie do domu i wypłakaniu się za wsze czasy po drodze do momentu, że brakło mu tchu w piersi, zamknął się w sypialni, odmawiając otworzenia drzwi, niezależnie który z nich go o to prosił.

Jedynie huk oraz brzdęki rzucanych przedmiotów wzdrygały ich zmartwionymi ciałami, czasem stłumiony oddzielającym ich murem ścian krzyk szarpał za i tak już krwawiące serca.

Współczucie wypełniało brzuch Chana, kumulując się na spodzie nieprzyjemnie, niczym lepka substancja, sadza z wieki nieczyszczonego komina na siłę wlana prosto do jego wnętrzności, aby uprzykrzyć mu życie.

Jisung nie miał chwili dla siebie, aby również poddać się emocjom, aby dać im upust i odreagować w jakikolwiek sposób. Widział zmęczenie oraz poczucie winy w ciągnącym jego rysy grymasie, widział chęć ronienia łez, za każdym razem, gdy imię Seungmina przemknęło przez jego myśli, lecz starał się być silny dla swojego partnera.

Starał się być wsparciem, jakiego Felix potrzebował i kto wie, czy czasem to nie stanowiło jedynej kotwicy, zatrzymującej jego statek przed zatonięciem w głębiny rozpaczy oraz załamania.

Potrzebowali siebie nawzajem, aby pozostać przy zmysłach i stanowić odpowiedzialnych rodziców dla, niczego nieświadomej, Seuran.

Mała wilczyca nigdy nie pytała, o ile imię stepowego wilka nie padło z ust któregoś z ich trójki, lecz nawet wtedy kończyło się na jednej odpowiedzi. Jej ciekawość została przerośnięta przez wpajane jej nieustannie zrozumienie.

Doskonale wiedziała, że czasami lepiej przemilczeć niż zarzucać niekomfortowymi pytaniami swoich strapionych staruszków, chociaż do końca nie rozumiała jeszcze słowa „niekomfortowy", to kojarzyła je z czymś złym i tyle wystarczało, aby uciszyć jej ciekawski język na parę chwil, nim zapomniałaby o temacie rozmów, pogrążona w swoich zabawkach.

„Min?" Nawet ich wspólna więź nie była w stanie ukryć drżenia jego głosu, kiedy sięgał instynktami do swojego przyjaciela, obawy skrobały mu pięty, lęk ściskał żołądek i wywracał do góry nogami, tworząc swego rodzaju roller-coaster we wnętrzu, wzdrygając nawet biednym deltą Chana.

Długie nogi niosły go prędko przez wąskie ścieżki Jaq'ra Zar, szum obydwu wodospadów oraz harmider krzątających się mieszkańców całkowicie zniwelowany irytującym dzwonieniem w uszach.

Usilnie doszukiwał się we własnym umyśle głosu Minho, chociażby pojedynczego słowa, impulsu emocji, jakie teraz odczuwał, czegokolwiek, aby wiedzieć, że przywódca nie użył na nim żadnego zakazanego eliksiru, lub nie zmusił Seokhwy do zablokowania wilka młodszego Lee.

Chan mógł stracić swoją miłość, osobę najbliższą jego sercu za niecały dzień, musiał zobaczyć go, przynajmniej ten jeden jedyny raz. Wyryć sobie jego rysy w pamięci, usłyszeć jego melodyjny, czasem zbrukany uszczypliwym tonem, głos i poczuć ciepło jego skóry pod opuszkami palców. Uwięzić wizję wiecznie walecznego omegi ze stepów we własnych wspomnieniach.

Potrzebował go.

Znalazł się w połowie drogi do posiadłości (grupa niekojarzonych przez niego bet trąciła jego ramię po drodze, jakby chcieli fizycznie przekazać mu, iż mają do niego jakiś problem, lecz on nie zareagował, nie na ich błahą próbę sprowokowania go), gdy niespodziewanie żachnął głową w górę; oczy wybałuszone, rozświetliły się, niczym diody oznajmiające o podjęciu nowego sygnału.

✔Steppen Runt | Stray KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz