[1]

1.5K 67 4
                                    

Ja, piękny Boston oraz moja siostra z problemami psychicznymi - jedyny minus przeprowadzki w to miejsce.
Sarah jest o cztery lata młodsza więc jeśli dobrze liczę (a z matematyki naprawdę nie jestem najlepsza) to ma trzynaście lat. Drogą dedukcji można dojść do tego że ja mam siedemnaście i chodzę do ostatniej klasy liceum.
Niedawno było rozpoczęcie kochanego roku szkolnego, i chociaż nie lubię chodzić do szkoły ten dzień był naprawdę przyjemny. Ponieważ wakacje praktycznie całe spędziłam w domu, a to że nie mam znajomych wcale nie pomaga.

- Olivia do cholery! - krzyk mojej mamy rozniósł się po całym domu

- Słucham - odpowiedziałam schodząc po schodach do przestronnego salonu

- Idź obudzić Sally, bo zaraz musicie wyjeżdżać - przypomniała kobieta krążąc po kuchni

- Idę - przewróciłam oczami zawracając na ogromnych drewnianych schodach

Nie uśmiechało mi się z samego rana w NIEDZIELE jechać do naszego kochanego ojca. Mieszkał około trzystu mil od Bostonu i przez najbliższe dwa tygodnie miałyśmy mieszkać u niego.

Nie to że nie lubiłam do niego jeździć, bo lubiłam. Ale tylko i wyłączenie dlatego że mogłam się tam spotkać z moimi przyjaciółmi. Do samego jego nie chciałam jeździć.

- Wstawaj kurwiu - powiedziałam potrząsając jej ramieniem - Jedziemy do ojca - dodałam

- Po co? - spytała przejeżdżając ręką po zaspanej twarzy

- Nie wiem - wzruszyłam ramionami - Ale ja nie chcę iść do szkoły, więc tam jadę - odrzekłam siadając na jednym z foteli przy oknie

- Jesteś w ogóle spakowana? - spojrzała na mnie delikatnie podnosząc głowę

- Oczywiście, ty zapewne o tym nie pomyślałaś więc dnia wczorajszego gdy byłaś u Amber również Cię spakowałam - uśmiechnęłam się wyciągając telefon z tylnej kieszeni swoich niebieskich jeansów

- Dobrze, dziękuje - odwzajemniła mój uśmiech powoli wstając z łóżka

- Będę czekać na dole - powiedziałam patrząc na dzwoniący telefon, dzwonił Olivier

Wstałam z miejsca i wcześniej zamykając za sobą drzwi do idealnie czystego pokoju mojej siostry skierowałam się do swojego bajzlu.
Nie będę tego ukrywać, po prostu nie lubię sprzątać, dlatego też w mojej jaskini zawsze walają się ubrania, ręczniki, płaszcze, buty mojej mamy oraz różnego rodzaju książki. A ogarniam tam tylko wtedy jak ktoś ma do nas przyjść i jest prawdopodobieństwo że wejdzie do mojego pokoju.

Ale pozwólcie że odejdziemy od tematu mojego bałaganu w pokoju i wrócimy do Oliviera który w dalszym ciągu do mnie dzwonił.

- Czego chcesz?

- Też Cię miło słyszeć Olivio, cieszę się że się o mnie martwisz i piszesz do mnie. Doceniam to.

- Nie mam za bardzo czasu na pogawędki Olivierze, więc prosiłabym o szybkie wytłumaczenie po co do mnie dzwonisz.

- Robisz coś wieczorem?

- Robię, jadę do ojca

- Kurwa, jak to? Co ja będę robił?

- Przez dwa tygodnie będziesz siedział sam, przykro mi

- A dobra, spierdalaj

Po tych słowach usłyszałam tylko dźwięk zakończonego połączenia. Uśmiechnęłam się do siebie i wcześniej chowając komórkę do tylnej kieszeni podeszłam do wielkiej walizki stojącej po środku wszystkiego.

Tym razem w moim pokoju oprócz ubrań moich, mojej mamy oraz Sally, walały się również puste butelki po winach i jakieś puste paczki po chipsach lub popcornie. Co w sumie nie powinno nikogo dziwić, jednak ja wchodząc do tego pokoju czuje się jakbym wchodziła do meliny. A sama zrobiłam ten burdel.
Zdecydowanie trzeba tu posprzątać. Ale to już po powrocie - chociaż i tak zapewne tego nie zrobię. Warto mieć marzenia.

- Olivia? - usłyszałam głos Sally za sobą

- Hm? - mruknęłam przerywając przemyślenia

- Jedziemy? - spytała poprawiając fiołkową sukienkę którą dopiero co ubrała

- Jedziemy - odpowiedziałam chwytając za rączkę walizki

Pociągnęłam bagaż za sobą i nawet nie czekając na siostrę udałam się na korytarz. Powolnym krokiem zeszłam po schodach.

- John napisał że jak będziecie lądować to macie go o tym powiadomić - odparła

- Okej, napiszę mu - Sarah się uśmiechnęła wkładając na stopy błękitne Jordany

- A ty masz być miła dla ojca - blondynka wskazała na mnie palcem - Chce was zabrać na ryby - dodała popijając swoją kawę

- Pojebało? - zmarszczyłam brwi

- Olivio! Wyrażaj się! - Jane po raz kolejny krzyknęła

- Przepraszam - odpowiedziałam od razu - Ale ja na żadne ryby nie jadę - dodałam również wkładając buty

- Powiesz mu to na miejscu, John powinien zrozumieć - wtrąciła się brunetka stojąca w przed pokoju

- Idę pożegnać się z Bobem, zaraz wracam - pokręciłam głową idąc w kierunku pokoju mojej rodzicielki w którym spał Bob

Otworzyłam białe drzwi a moim oczom ukazał się doberman siedzący przy wielkim balkonowym oknie.

- Cześć piękny - powiedziałam podchodząc do zwierzaka - Będę już jechać kochanie, będę cholernie tęsknić - dodałam głaszcząc psa po głowie

Może było to dziwne, bo w końcu kto normalny rozmawia z psem. Ale naprawdę kochałam z nim gadać, w pewnym sensie mnie to uspokajało. Czułam że gdybym się z nim nie pożegnała coś mogłoby się stać, choć wiedziałam że i tam będzie wszystko okej.

==

Witam po przerwie.
Jest to książka którą napisałam jako pierwszą, ale nigdy nie doczekała się publikacji, aż do dziś.
Przeglądając swoje wersje robocze się na nią natknęłam i postanowiłam trochę ją poprawić i jednak wstawić.
Nie wiem czy książka tego typu się komuś spodoba, ale warto próbować ;)
Znajomi powiedzieli mi że jest to podobne do Trylogii Hell, jednak ja nigdy nie czytałam nic od Kasi. Więc jeśli naprawdę jest podobne to przepraszam ale nie jest to zamierzone.
Do następnego :*

Before DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz