„ .. to dziwne, jak los
wciąż łączy nas razem .. "
w którym dziewczyna mogąca zobaczyć czyjś los za pomocą dotknięcia dłoni, zakochuje się w chłopaku, który boi się ludzkiego dotyku
- KAZ BREKKER
frenemies to lovers, slowburn
Cień i Kość - Królestwo...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
v. poświęcania
— randvi
KAZ I RANDVI większość swojego spaceru na rynek spędzili w milczeniu.
Podczas, gdy Randvi zwykle bała się ciszy, ponieważ pozostawiała ją z jej myślami jako jedynym towarzyszem, była wdzięczna za brak rozmowy tego dnia. Kaz ani razu nie zapytał o jej reakcję na Drüsjelów i im dłużej mogłaby go powstrzymać od zadawania pytań, tym lepiej.
Kiedy w końcu dotarli do Novokribirska, spotkał ich cudowny widok. Rynek tętnił życiem. Ravkanie przechodzili obok niosąc kosze z ziarnami, zatrzymując się co jakiś czas, żeby porozmawiać z przyjaciółmi i sprzedawcami. Mieli pełno kolorowych przypraw, jedwabnych zasłon i stosów świeżych warzyw. Niestety, jak to bywało w przypadku wojny, nikt nie chciał wydawać żadnych pieniędzy na to wszystko.
To nie była Ravka, którą zapamiętała jako dziewczynka. Miejsce rozrosło się, tętniło ekscytacją oraz nadzieją. Zachód rozwijał się w ostatnich latach, ale Randvi wątpiła, aby Wschód miał udział w tym bogactwie. Może gdyby osiedliła by się w Zachodniej Ravce, jej życie byłoby lepsze, ale odpowiedź na to pytanie znali tylko bogowie.
Kiedy przedzierali się przez tłumy Ravkanów, słodki zapach toffi i cukru unosił się w powietrzu, powodując burczenie w żołądku Randvi. Nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo była głodna, dopóki jej wzrok nie padł na stragan wypełniany słodkimi smakołykami. Uśmiechnęła się do sprzedawczyni, starej kobiety o siwiejących włosach i podniosła garść fig w cukrze, rzucając kobiecie kilka monet. Nie szczędziła żadnej sekundy, żeby gapić się na smakołyki i odrazy zaczęła wpychać je do ust po dwa na raz.
Obok stragany że słodyczami leżach stary, zakurzony dywan, w którym kryły się małe turystyczne drobiazgi. Były tam mapy, małe drewniane figurki i stosy kości rzekomo należące do niektórych świętych Ravki. Jeszcze więcej oddawania czci fałszywym bożkom, oszustom.
- Wiesz, - zaczęła Randvi, wycierając lepkie ręce o ubrania. - powinniśmy złożyć ofiarę bogom, zanim przejdziemy przez Fałdę i poprosić o ich ochronę.
- A może poświęcimy Ciebie w ofierze? - Sapnęła Randvi, przyśpieszając, by wyprzedzić Kaza.
Resztę tego spaceru spędzili w milczeniu, za co Randvi była pewna, że Kaz był wdzięczny. Jedyny czas, kiedy z nią rozmawiał rzucał metafory, zagadki lub sarkastyczne komentarze mające na celu wyśmianie jej. W takich chwilach nie mogła doczekać się zabicia Kaza, żeby nie musiała sobie radzić z jego arogancją.