„ .. to dziwne, jak los
wciąż łączy nas razem .. "
w którym dziewczyna mogąca zobaczyć czyjś los za pomocą dotknięcia dłoni, zakochuje się w chłopaku, który boi się ludzkiego dotyku
- KAZ BREKKER
frenemies to lovers, slowburn
Cień i Kość - Królestwo...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
xii. złamane obietnice - Randvi
RANDVI ŚNIŁA o Fjerdzie, po raz kolejny.
Marzyła o soczysto-zielonych lasach pełnych wysokich sosen i śpiewających ptaków. Czuła chrzęst liści i patyków pod stopami, muskanie igieł sosnowych na ciele, gdy kucała za pniemy drzewa. Gdzieś w oddali słyszała, jak jej brat woła ją że śmiechem, jakby znowu byli dziećmi bawiącymi się w chowanego.
Ale światło słoneczne przenikające spod drzewa wraz z odgłosami śmiechu i ptaków zniknęło, zbyt szybko. Zamiast tego Randvi zobaczyła tylko czarne niebo wypełnione słabym migotaniem gwiazd. Gruba warstwa śniegu przykrywała to, co kiedyś było łąkam i tętniącymi życiem lasami. Ostry wiatr smagał jej skórę, śnieg zalewał jej oczy i zamrażał ubranie.
Wróciła do koszmarów, które nawiedzały ją każdego dnia. Koszmary, z których budziła się gwałtownie, a warstwa potu pokrywała jej ciało. Chociaż zawsze mogła od nich uciec, budząc się w zaciszu swojego pokoju, owinięta stosem koców z dala od zimna.
Tym razem nie mogła się obudzić, nieważne jak bardzo się starała. Była zmuszona do ponownego przeżycia chwili, w której jej życie się skończyło, zmuszona do bycia świadkiem wspomnienia, o którym tak bardzo starała się zapomnieć.
Burza wyła, gwiżdżąc w uszach Randvi, jej skóra była poobijana od śniegu, jakby dźgnęło ją tysiąc igieł. Jednak mimo paraliżującego zimna śniegu pod jej ciałem, leżała tak nieruchomo, jak tylko mogła, nie śmiejąc się poruszyć.
Patrzyła jak może światła oświetla teren wokół jej domu, blask dotyku odbija się od padającego śniegu. Leżała ukryta w ciemności, tylko gwiazdy ją pilnowały.
Potem usłyszała krzyki, ale potrafiłarozpoznać tylko jeden z głosów - jej matki.
- Gdzie ona jest. - Warknął odległy głos.
- Nie wiem, o kim mówisz.
- Sprawdź jeszcze raz dom. I pola z tyłu. Nie wyjdę bez niej.
Randvi natychmiast przewróciłasię na plecy i położyła tak płasko jak tylko mogła. Jej oddech stał sięgłębszy, a jej ciało trzęsło się od przenikliwego chłodu nocy i strachu przed odnalezieniem. Migoczące gwiazdy nad nią nie dawały żadnego pocieszenia, zamiast tego zacisnęła oczy, modląc się, by koszmar się skończył.