„ .. to dziwne, jak los
wciąż łączy nas razem .. "
w którym dziewczyna mogąca zobaczyć czyjś los za pomocą dotknięcia dłoni, zakochuje się w chłopaku, który boi się ludzkiego dotyku
- KAZ BREKKER
frenemies to lovers, slowburn
Cień i Kość - Królestwo...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
x. jeden krok do przodu, dwa do tyłu - randvi
JAKO DZIECKO Randvi słyszała historię o stolicy Ravki i o pałacach w obrębie murów miasta wyłożonych murem, z wiszącymi złotymi ornamentami kapiącymi z każdego centymetra murów. W opowieściach zawsze brzmiały tak majestatycznie i mistycznie, ale za ich pięknem kryła się brzydka prawda. Pałace ociekały nadmiarem, królewskością i griszową chciwością. Podczas gdy reszta Ravki głodowała, Griszę wylegiwały się na miękkich krzesłach i jedli, dopóki nie czuli się chorzy.
Drogi prowadzące do Małego Pałacu były zastawione wozami i artystami, a stukot kół uderzających o brukowane uliczki i krzyki strażników odbijały się echem w dół drogi. Wydawało się niesprawiedliwe, że członkowie rodziny królewskiej urządzali festyn, podczas gdy reszta kraju na rozdarta na strzępy z powodu wojny, w której nie chcieli brać udziału.
Randvi oparła się o czerwony wóz Marko Prz bramie Pałacu, obejmując się ramionami i wpatrując się w swój oddech, który krystalizował się w zimnym powietrzu. Zimy w Ravce i Kerchu były niczym w porównaniu z Fjerdą, ale i tak zimo szczypało jej policzki, sprawiając, że zaróżowiły się.
Strażnik trzymający dokumentu wjazdowe przerzucił je kilka razy, ale zdezorientowany, albo w ramach dodatkowego zabezpieczenia. Chociaż ochrona nie byłaby tak dobra, gdyby trzem przestępcom udało zakraść się do jednej z grup. Wyglądało to tak jakby Ravka błagała o porwanie ich przywoływacza słońca.
- To jest nasze zaproszenie do występu, podpisane przez królową. - Stwierdził dumnie Marko, wskazując na jeden z papierów w rękach strażnika.
Strażnik jednak nie podzielał jego entuzjazmu i wpatrywał się w Marko zirytowany. Z głębokim, wyczerpanym westchnieniem strażnik oddał dokumenty, rzucając podejrzliwe spojrzenie na grupę.
- Ten druk daje wam dostęp do zawietrznej części, głównej sali balowej i nigdzie indziej. Jesteście zatrudnieni przez królową. Nie jesteście jej gośćmi.
- Nie chciałabym być jej gościem. - Randvi usłyszała mamrotanie Inej, która przewróciła oczami.
Gdy wybuchnęła śmiechem, pojawił się przed nią strażnik, jego twarz była tak samo surowa jak wcześniej.
- Macie pozostać jak grupa przez cały czas. Żadnych pistoletów. Żadnych noży, brak jakiegokolwiek rodzaju broni. - Świetnie, dopiero co odzyskała łuk i już musiała z niego zrezygnować. Chociaż coś w spojrzeniu Jespera, które posyłał Inej, sprawiło, że Randvi pomyślała, że żadne z nich nie planowało oddania broni. - Kara za naruszenie tych zasad wacha się od zwolnienia do ostrzeliwania. Wszyscy zrozumieli zasady?