Rozdział 6

193 17 2
                                    

Natalia

     Od tygodnia Aleks jest w domu. Widać już pierwsze postępy w rehabilitacji. Może nie są znaczące, ale jego mięśnie powoli odzyskują sprawność. Jest już w stanie sięgnąć sam po herbatę czy sterować wózkiem. Nie może tego robić zbyt długo, ale już daje radę się sam napić, a to zawsze coś. Ćwiczyliśmy razem intensywnie w weekend zestawem ćwiczeń, który przygotował nam pan Maciej. Nie czuję się zmęczona. Cieszę się z każdej chwili, którą możemy razem spędzić i która choć trochę zbliża nas do siebie.
     Wieczorami często czytam mu książki. Spodobało mu się słuchanie mojego głosu, a ja przynajmniej mam zajęcie. Właśnie zabieram się do rozpoczęcia kolejnego rozdziału, gdy Aleks mi przerywa:
- Po… Powie... dz mi prrr… oszę coś ooo moich innn... teee… resach – mówi w dalszym ciągu z niemałym trudem.
- W porządku. Powiem ci trochę o twojej przeszłości, ale jeśli to będzie dla ciebie zbyt wiele, to mi przerwij. Twoi rodzice: Klara i Tomasz Domaradzcy byli bardzo bogaci. Odziedziczyłeś po nich duży majątek. Masz też własną firmę. Nie pracowałeś w niej zbyt dużo, ale nadzorowałeś interesy. To firma produkcyjna zajmująca się wytwarzaniem części do samochodów znanych marek. Nie musisz się martwić o biznes i swoje pieniądze. Pełnomocnictwa do wszystkiego zostawiłeś mecenasowi Dariuszowi Maciuszkowi. Ufałeś mu bezgranicznie. Znałeś go od lat. To bliski przyjaciel twojego ojca. Jestem z nim w stałym kontakcie. Wie o wszystkim i czuwa nad twoimi finansami i interesami. Założył specjalne subkonto, do którego mam dostęp na wydatki związane z twoją opieką, rehabilitacją i życiem codziennym. Myślę, że tyle ci na ten moment wystarczy. To i tak dużo informacji, jak na pierwszy raz. – Ściskam mu dłoń, a on potakuje. Posmutniał na wspomnienie o rodzicach, więc celowo nie ciągnęłam ich tematu. Jeszcze na to za wcześnie. Puszczam jego rękę i wracam do czytania.

*
 

   Jutro miną dwa tygodnie odkąd Aleks wrócił do domu. Dzisiaj wyjątkowo nie będzie miał rehabilitacji. Czekamy na transport medyczny, który zabierze nas do szpitala na zdjęcie usztywnień i kontrolne badania.
     Dochodzi godzina jedenasta, gdy samochód wjeżdża na podjazd. Aleks sam podjeżdża wózkiem pod tylne drzwi. Sanitariusze biorą go pod pachy i pomagają mu położyć się na noszach. Siadam na siedzeniu obok niego i wyruszamy w drogę.
     Na miejscu pielęgniarka podjeżdża ze szpitalnym wózkiem i zabiera Aleksa na badania. Udaję się za nimi i czekam cierpliwie w poczekalni. Mam ochotę zająć czymś myśli, ale czas strasznie mi się dłuży. Informuję siostrę, że w razie czego jestem pod telefonem i proszę żeby dała mi znać, gdy tylko Aleks zakończy badania. Sama kieruję się na oddział, na którym wcześniej leżał. Mam nadzieję spotkać Martę. Udaję mi się ją zlokalizować po kilku minutach.
- Cześć Natalia. Co ty tu robisz? – pyta wyraźnie zaskoczona.
- Przyjechałam z Aleksem na badania i zdjęcie usztywnień z ręki i nogi. Pomyślałam, że zajrzę do ciebie zanim go puszczą.
- Jak rehabilitacja? Załatwiłaś Macieja i Tadeusza?
- Tak. Jesteśmy bardzo zadowoleni z ich usług. Wygląda na to, że miałaś rację i to naprawdę bardzo dobrzy specjaliści.
- Nie może być inaczej. Ja nie polecam byle kogo. – Uśmiecha się i puszcza mi oczko.
- Jak ty to robisz, że masz w sobie aż tyle optymizmu?
- Szukam w życiu sposobów, jak coś zrobić, a nie powodów, dla których to niemożliwe. Tak jest dużo łatwiej. Czerpię z życia radość. Napatrzyłam się na tyle tragedii na tym oddziale i nie tylko, że naprawdę doceniam to, że żyję i jestem zdrowa. Cieszę się każdym dniem.
- Twoja obecność i pomoc wiele mi dała. Dziękuję, naprawdę. Za wszystko.
- Ależ proszę bardzo. Od tego tutaj jestem.
- Jesteś dobrym duchem tego oddziału.
- Już mnie nie zawstydzaj, bo się zarumienię. – Uśmiecha się jeszcze szerzej.
- A powiedz mi ten chłopiec, który leżał z Aleksem, co z nim?
- Wiesz, że chciałabym, ale nie mogę.
- Rozumiem, nie było pytania. Nie zatrzymuję cię dłużej. Sama też wracam już do Aleksa.
- Masz tutaj mój numer. Jakbyś kiedyś potrzebowała pogadać, to śmiało dzwoń.
- Dziękuję. – Chowam wizytówkę do torebki.
     Wracam pod salę i w dalszym ciągu czekam na ukochanego. Po jakiś piętnastu minutach pielęgniarka woła mnie do gabinetu. Lekarz przekazuje mi wyniki badań, które wyszły bardzo dobrze i mogę już zabrać Aleksa do domu. Pcham wózek w kierunku parkingu, na którym już czeka na nas transport medyczny. Sanitariusze odwożą nas do domu i na miejscu pomagają mu przesiąść się na jego wózek.
     Teraz powinno być już z górki. Aleks odzyskuje coraz więcej sprawności w prawej ręce. Będzie już też mógł zacząć rehabilitację połamanych wcześniej kończyn, które już się odpowiednio zrosły. Złamania były skomplikowane i wymagały złożenia operacyjnego, ale na szczęście nie było potrzeby umieszczania żadnych blach czy śrub, dzięki czemu z czasem powinna mu wrócić pełna sprawność.

Bez lękuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz