Rozdział 7

160 14 0
                                    

Natalia

     Minął tydzień odkąd Aleks zdradził mi, że potrafi z powrotem mówić. W rehabilitacji wciąż robi postępy. Nie muszę już mu pomagać przy korzystaniu z toalety, a przy prysznicu staram się mu więcej asystować niż go wyręczać. Nie jest jeszcze w stanie chodzić, ale na wózku jest już w pełni mobilny. Potrafi nawet sam zrobić sobie herbatę czy kanapkę.

     Dzięki temu zyskałam więcej swobody i mogę się częściej wyrwać z domu w razie potrzeby. Poczułam, że muszę z kimś porozmawiać i jedyna osoba, jaka przyszła mi na myśl, to Marta. Umówiłyśmy się na dzisiejsze popołudnie w kawiarni. Sam Aleks zachęcał mnie do wyjścia, zapewniając, że sobie poradzi, a w razie czego ma mój numer, więc może zadzwonić ze stacjonarnego telefonu.

     Czekam właśnie na nią przy stoliku. Trochę się stresuję. Nigdy nie miałam bliskiej przyjaciółki. Marta też nią nie jest, ale mam ochotę tak po prostu spędzić z nią trochę czasu. Sądzę, że w przyszłości mogłybyśmy się zaprzyjaźnić. Dobrze czuję się w jej towarzystwie. Jej optymizm jest wręcz zaraźliwy.

     Zjawia się punktualnie, to ja przyszłam przed czasem. Pierwszy raz widzę ją ubraną inaczej niż w pielęgniarski fartuch. Mamy ciepły czerwiec, więc Marta założyła letnią, rozkloszowaną sukienkę za kolano. Muszę przyznać, że wygląda całkiem korzystnie, pomimo swoich nadprogramowych kilogramów. Czarne, proste włosy sięgają jej do ramion. Ściąga właśnie okulary przeciwsłoneczne i wrzuca je do całkiem sporej torebki. Macham do niej, gdy rozgląda się za mną po lokalu. Po chwili mnie dostrzega i podchodzi szeroko uśmiechnięta.

- Cześć Natalia. Już myślałam, że nigdy do mnie nie zadzwonisz! – Udaje w głosie lekką pretensję. – Żartowałam. Cieszę się, że się odezwałaś.

- Cześć. Nie chciałam się narzucać, ale w końcu pomyślałam, że dobrze mi zrobi spotkanie z twoim optymizmem.

- I bardzo dobrze trafiłaś! Mam go w nadmiarze. Mogę ci trochę odsypać, chcesz?

- Żeby to było takie proste.

- Co jest? Coś nie tak z Aleksem? – Dopytuje i kładzie rękę na moich splecionych dłoniach.

- Nie, skąd. Wszystko w porządku. Aleks robi duże postępy w rehabilitacji. Nie wrócił jeszcze do pełnej sprawności, ale mówi już płynnie, bez żadnych przeszkód.

- To co jest nie tak? – Marszczy czoło w geście zamyślenia.

- Niestety wciąż nic nie pamięta.

- Wiesz, że to może jeszcze potrwać, prawda?

- Tak, lekarze mnie uprzedzali. Zwróciłam mu wolność.

- Co zrobiłaś? – Widać, że zszokowała ją ta informacja.

- Nie to co myślisz. Nie zostawię go nigdy. Kocham go najbardziej na świecie, ale oddałam mu pierścionek zaręczynowy. Powiedziałam, że poczekam aż będzie ponownie gotowy mi go dać. Nie chcę mu się narzucać ani do niczego zmuszać. On przecież nie pamięta, że mnie kochał. Dobrze zrobiłam, prawda?

- A żałujesz lub masz wątpliwości?

- Nawet jeśli mam jakieś wątpliwości, to nie żałuję. Zrobiłabym to jeszcze raz – odpowiadam pewnie.

- No to masz odpowiedź. Poza tym, skoro raz się w tobie zakochał, to zrobi to i drugi raz. Poczekasz cierpliwie i odzyskasz swój pierścionek. – Żeby to było takie proste! Uśmiecham się krzywo na te słowa. – Który facet oparłby się takiej lasce jak ty?

- Przesadzasz. Jestem przeciętna.

- Żartujesz? Jesteś piękna, nawet pomimo tego, że najwyraźniej nie potrafisz bądź już zapomniałaś, jak to wyeksponować. Wiesz co, mam pomysł. Spotkaj się ze mną w ten piątek o trzynastej, ale zarezerwuj sobie przynajmniej z pięć godzin. Dasz radę wyrwać się na tyle?

Bez lękuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz