Rozdział 8

158 15 2
                                    

Natalia

     Kroczę dumnie przedpokojem w kierunku salonu. Dostrzegam pusty wózek, ale nigdzie nie widzę Aleksa. Serce zaczyna mi walić w piersi. Wołam go, ale nie słyszę żadnej odpowiedzi. Zrzucam szpilki, chwytam do góry tren sukienki i na boso biegnę do jego tymczasowej sypialni. Tutaj też go nie ma. Mam wrażenie, że zaraz zemdleję ze strachu. Biegnę na oślep po kolei do pokoju ćwiczeń, kuchni, łazienki. Nigdzie go nie ma! Wracam z powrotem do salonu. Wchodzę głębiej i widzę Aleksa leżącego na podłodze. Nie zauważyłam go wcześniej, bo zasłaniała mi go kanapa. Podbiegam do niego i rzucam się na kolana. Próbuję ocenić w jakim jest stanie i czy nic mu się nie stało. Na szczęście oddycha. Nie poruszam go, żeby nie zrobić mu większej krzywdy. Staram się jedynie go ocucić. Serce wali mi jak młot. Przypuszczam, że musiał się przewrócić. Mam cholerne wyrzuty sumienia. Nie powinnam go zostawiać samego w domu! Jeśli coś mu się stanie z mojej winy, to sobie tego nigdy nie wybaczę!

     Już mam zamiar szukać telefonu, żeby wzywać karetkę, gdy Aleks zaczyna odzyskiwać przytomność.

- Umarłem? Jestem w niebie? Cóż to za anioł się nade mną pochyla?

- Aleks, nic ci nie jest? Co się stało? To ja, Natalia. Pamiętasz mnie?

- Natalia? Tak, pamiętam. – Mam wrażenie, że za chwilę zemdleję z nerwów. Nie wiem czy pamięta mnie sprzed wypadku czy po wypadku.

- Odzyskałeś pamięć? – Zadaję z trudem to pytanie, a czas na uzyskanie odpowiedzi wydaje mi się całą wiecznością. Serce na moment mi zamiera w oczekiwaniu.

- Nie, przykro mi. – Odpowiada smutno.

- Aleks nie ruszaj się. Powiedz mi co się stało i czy nic ci nie jest?

- Usłyszałem jak parkujesz samochodem na podjeździe. Chciałem, żebyś zobaczyła mnie, jak stoję i na ciebie czekam, ale nie dałem rady. – Zaciska mocno szczęki. – Noga nie wytrzymała i przewróciłem się. Musiałem uderzyć się w głowę, bo najwyraźniej straciłem przytomność. Boli mnie głowa i lewa noga.

- Aleks, przepraszam cię. Nie powinnam była zostawiać cię samego. – Czuję jak w moich oczach zbierają się łzy. – Nigdy więcej nie zostawię cię bez opieki. Obiecuję.

- Natalia, przestań! To nie twoja wina. Nie możesz odpowiadać za moją głupotę i nie waż mi się płakać! Zniszczysz ten cudowny makijaż. Może i uderzyłem się w głowę, a pozycja leżąca nie jest najlepsza do obserwacji, ale dostrzegam jak pięknie wyglądasz. Tym bardziej źle czuję się z tym, że kiedyś zapewne wyglądałaś tak dla mnie częściej, a teraz nie masz dla siebie czasu, bo musisz się zajmować kaleką.

- Aleks, teraz to ty przestań pieprzyć głupoty! Nie jesteś żadnym kaleką ani nie jesteś dla mnie ciężarem! Kocham cię i poświęciłabym dla ciebie znacznie więcej! A teraz nie ruszaj się. Dzwonię po pogotowie.

- Daj spokój, przecież nic mi nie jest.

- Nie jesteś lekarzem. Uderzyłeś się w głowę i nie wiadomo czy nie uszkodziłeś sobie nogi. Nie myśl, że zaryzykuję twoim życiem. Już raz miałeś krwiaka mózgu.

- Dobrze pani nadopiekuńcza. Już nic nie mówię, dzwoń.

     Karetka przyjechała całkiem sprawnie. Lekarz na pierwszy rzut oka nie stwierdził złamania ani skręcenia nogi, ale Aleks i tak został zabrany do szpitala na badania. Mnie poradzono zostać w domu. Protestowałam, ale stwierdzili, że jest wieczór, więc porobią mu badania, a później i tak zostawią go na obserwacji w szpitalu przynajmniej do rana. Ostatecznie do niejechania z nimi przekonał mnie sam Aleks. Nie miałam więc innego wyjścia.

Bez lękuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz