Rozdział 11

147 12 0
                                    

Aleks

     Jak obiecałem, tak zrobiłem. Zaraz po śniadaniu zadzwoniłem do agencji i wynająłem dla Natalii osobistego ochroniarza. Będzie się z nią poruszał poza domem. Umówiliśmy się z Natalią, że będzie to robił dyskretnie. Ona wciąż będzie jeździć autem i mieć za sobą tak zwany ogon. Będzie się dzięki temu czuła bezpieczniej i nie będzie na siebie zwracać uwagi w taki sposób, jak gdyby jeździła z ochroną czy z szoferem. Ludzie są zawistni, więc nie warto kusić losu.
     Dzisiaj mamy sobotę, więc nie mam rehabilitacji. Staram się znaleźć nam jakieś zajęcie, żeby oderwać Natalię od ponurych myśli. Podczas śniadania prawie się nie odzywała, była jakby zupełnie nieobecna, pochłonięta w swoich przemyśleniach.
     Mamy upalną drugą połowę lipca, więc zaproponowałem żebyśmy posiedzieli w ogrodzie i skorzystali ze słońca. Przyda mi się trochę witaminy D. Zrobimy sobie mały piknik, a Natalia poczyta nam książkę. Przynajmniej oderwie się myślami i zanurzy w świat lektury. Zgodzę się nawet na romans, byleby to było coś lekkiego, co pozwoli jej na odskocznię od problemów.

Natalia

     Dzień spędziłam całkiem miło. Większość czasu przesiedzieliśmy w ogrodzie. Aleks doglądał grilla, a ja czytałam nam komedię romantyczną. Nie sądziłam, że spodoba mu się taka książka, ale widziałam, że był nią żywo zainteresowany.
     Aleks pytał się, czy chcę spać z nim ponownie na kanapie, ale nie miałam serca mu tego robić. To nie jest wygodne miejsce na sen i obydwoje czuliśmy się dzisiaj jak połamani, choć żadne z nas tego nie przyznało. W jego tymczasowym pokoju jest tylko wąskie łóżko w stylu szpitalnym, więc także byłoby nam ciasno, a wejście Aleksa na górę nie wchodzi w grę. Nie ma jeszcze wystarczająco sprawnej nogi. Siłą rzeczy odmówiłam, oznajmiając, że „poradzę sobie" i „nie trzeba".
     Teraz leżę na łóżku i czekam na sen. Połknęłam już tabletkę, ale gdy tylko przymykam oczy, widzę wszystkie dramaty jakie mnie dotknęły. Nie tylko śmierć brata, próbę gwałtu i wypadek Aleksa, ale także samobójstwo matki – widziałam przez okno, jak leżała na chodniku cała we krwi. Już wiem, że to będzie ciężka noc.
     Rano jestem wykończona. Całą noc śniły mi się koszmary. Musiałam się mocno rzucać po łóżku, bo całe prześcieradło było skopane, a kołdra i kilka jaśków leżały na podłodze. Śniły mi się różne rzeczy, ale najgorsze horrory były związane z Aleksem. Widziałam rozbite auto, które zapamiętałam z telewizji, a później biegłam szpitalnym korytarzem tuż po wypadku, tylko, że w moim śnie Aleks nie zapadał w śpiączkę, a umierał zanim do niego dobiegnę.
     Drugi koszmar był bardziej rzeczywisty – Aleks dowiadywał się, że go oszukałam z tą narzeczoną, wyzywał mnie, nawet uderzył w twarz i wygonił raz na zawsze ze swojego życia. Oby ten sen się nigdy nie spełnił!
     Idę do łazienki i próbuję się jakoś ogarnąć. Wyglądam źle. Widać, że się nie wyspałam. Aleks od razu to zauważy – nie jest głupi. Żałuję, że nie mam kosmetyków do makijażu. Mogłabym to wszystko ukryć pod toną podkładu i korektora. Będę musiała jutro pojechać na zakupy z moim ochroniarzem i uzupełnić moją kosmetyczkę.
     Schodzę na dół i szykuję nam zdrowe śniadanie. Zachodzę do pokoju Aleksa, który już nie śpi i leży spokojnie na łóżku.
- Cześć. Myślałam, że jeszcze śpisz i nie chciałam cię budzić. Trzeba było mnie zawołać. Pomogłabym ci usiąść na wózku – odzywam się najserdeczniej, jak potrafię.
- Cześć. Chciałem jeszcze poleżeć. Jak spałaś?
- Nie najgorzej. – Patrzy na mnie podejrzliwie, ale nic nie mówi. Chyba mi nie uwierzył. – Zrobiłam pyszne śniadanie. – Szybko zmieniam temat.
- W zasadzie jestem już głodny, a twoje jedzenie zawsze bardzo mi smakuje.
- To komplement? – Unoszę wysoko jedną brew.
- Oczywiście. – Puszcza mi oczko i słodko się uśmiecha.
- To chodź głodomorze. Posadzimy cię na wózku i możesz jechać do salonu. Zaraz podam posiłek.
- A może zjemy na dworze? Jest taki piękny poranek.
- Jak sobie życzysz. Do usług... - Gryzę się w język. O mały włos brakowało, żebym jeszcze na końcu dodała „panie Aleksie". Mogłabym się zdradzić, a kto wie czy Aleks by sobie czegoś nie przypomniał. Na szczęście w samą porę się powstrzymałam.

Bez lękuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz