Rozdział 21

120 12 7
                                    

Natalia

     Aleks najwyraźniej chce mnie uchronić od złych myśli, bo od rana nawet słowem nie wspomniał o wydarzeniach z wczoraj ani z dzisiejszej nocy. Kończymy jeść obiad, gdy zaczyna dzwonić mój telefon.

- Cześć Marta.

- Cześć laska. Widzimy się dzisiaj w naszej kawiarni. – To nie zabrzmiało jak pytanie, choć nie byłyśmy na dzisiaj umówione.

- Wybacz, ale dzisiaj raczej nie dam rady. – Próbuję na szybko wymyślić jakąś wymówkę, ale Marta mi przerywa.

- Laska nie pieprz głupot, tylko wbijaj się w kieckę i za godzinę widzimy się na miejscu. Do klubu nie będę cię wyciągać, obiecuję!

- No dobrze, skoro nalegasz.

- Twój entuzjazm powala mnie na kolana! Okazałabyś choć trochę zadowolenia.

- Z chęcią przyjdę. – Silę się by brzmieć na zachwyconą.

- No już trochę lepiej! Powiedzmy, że ci wierzę. – Śmieje się w głos.

- A wiesz, że kilka dni temu spotkałam na zakupach matkę tego młodego chłopaka, który leżał na sali z Aleksem? Była bardzo załamana.

- Nic dziwnego, skoro straciła syna.

- Tak, ale zastanowiła mnie jedna rzecz.

- Jaka?

- Powiedziała, że to stało się tak nagle i niespodziewanie, że nawet lekarze byli w szoku. Nikt się nie spodziewał jego śmierci. Raczej tkwienia w śpiączce przez lata.

- Takie rzeczy się zdarzają i to dosyć często. Wiem co mówię, w końcu na tym oddziale śmiertelność jest chyba jedna z najwyższych.

- Może i masz rację.

- Mam. I nie drąż już smutnych tematów. Do zobaczenia. Pa! – Krzyczy i się rozłącza.

     Nie mam ochoty nigdzie iść, ale już wiem, że nie mam wyboru. Marta zawsze wie, jak osiągnąć swój cel. Założę się, że potrafiłaby nakazać umarłemu, żeby wstał z grobu i nie przyjmowałaby żadnej odmowy.

- Idź. Dobrze ci zrobi wyjście z domu. – Aleks zwraca się do mnie łagodnym tonem.

- Wiesz, że najchętniej bym się stąd nigdzie nie ruszała?

- Wiem, ale nie możesz zamykać się w domu. Rozmawialiśmy już o tym nie jeden raz. Poza tym Radek będzie w pobliżu, więc nic ci nie grozi.

- Pójdę, już i tak się zgodziłam. – „Nie miałam wyjścia" dodaję sobie w myślach, a Aleks uśmiecha się lekko na moje słowa.

*

     Radek wszedł do kawiarni chwilę przede mną i zajął miejsce, udając zwykłego klienta. Wchodzę do środka i doznaję niemałego szoku. Marta już na mnie czeka.

- Cześć – Podchodzę do stolika i zajmuję miejsce naprzeciw niej. – Co ty tu robisz? Jesteś przed czasem. – Spoglądam na stolik i zerkam pytająco na koleżankę.

- Cześć laska. Ano jestem! Nie patrz tak, to dla ciebie. – Wskazuje na herbatę i moje ulubione tiramisu. – Widzimy się pierwszy raz od tej akcji w klubie, więc to w ramach przeprosin, że cię tam wtedy zostawiłam.

- Dziękuję, ale przecież już to sobie wyjaśniłyśmy. Nie gniewam się na ciebie. – Uśmiecham się i sięgam po pierwszy kęs ciasta.

- Mimo wszystko głupio mi.

Bez lękuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz