Rozdział 27

145 15 7
                                    

Natalia

     Nazajutrz, zaraz po śniadaniu, dzwonię do Marty. Niepokoję się o nią i chcę wiedzieć czy wróciła z Maciejem do domu. Mam nadzieję, że jest cała i zdrowa. Rehabilitant nic by jej nie zrobił, ale jeśli wracała sama, to kto wie. Czekam już czwarty sygnał i powoli, wraz z utratą nadziei na usłyszenie jej głosu, narasta we mnie niepokój i wyrzuty sumienia. Kiedy już jestem zrezygnowana, Marta odbiera telefon.

- Cześć. – Nie tryska aż takim entuzjazmem jak zawsze.

- Cześć Marta. Przepraszam za wczoraj. Głupio wyszło. Wybiegłaś tak nagle. Wszystko w porządku? – pytam ze szczerą troską w głosie.

- Tak. – Przez chwilę panuje cisza w słuchawce, którą postanawiam przerwać.

- Jak wróciłaś do domu?

- Przepraszam, ale nie bardzo mam teraz czas. – Wyraźnie mnie zbywa. – Jak chcesz, to spotkajmy się o osiemnastej w naszej kawiarni.

- Dobrze, będę.

- To cześć. – Rozłącza się.

     Zastanawiam się czy naprawdę jest teraz czymś zajęta czy raczej na mnie obrażona. Ewidentnie nie chciała ze mną rozmawiać przez telefon. Wszystkiego dowiem się wieczorem. Skoro chce się spotkać, to chyba nie jest aż tak źle?

     Spędzam z Aleksem miłe popołudnie, po czym zaczynam szykować się do wyjścia. Jestem już praktycznie gotowa, ale czekam na przyjazd Radka. Sama nie odważę się pojechać, a jak pojedzie ze mną Aleks, to Marta nic mi nie powie.

     Zaczynam się lekko denerwować. Ochroniarz ma już prawie dziesięć minut spóźnienia. Do tej pory nigdy mu się to nie zdarzało. Dzwonię do niego, ale nie odbiera telefonu. Jestem zdenerwowana, ale też się o niego martwię. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało. Nie przypuszczam, żeby mógł spóźnić się celowo, bądź przez jakieś swoje niedopatrzenie.

     Próbuję do niego dzwonić raz jeszcze, ale wtedy pojawia się pod naszą bramą. Aleks otwiera ją i Radek wjeżdża na podjazd. Uchylam drzwi i obserwuję jak wysiada z auta w poplamionej koszulce i z brudnymi rękami.

- Najmocniej państwa przepraszam. Złapałem kapcia i troszkę się namęczyłem ze zmianą koła. Mogę się szybko umyć? Za pięć minut będę gotowy.

- Oczywiście, proszę. Kochanie, zaprowadzisz Radka do łazienki i dasz mu jakąś czystą koszulkę? – zwracam się do Aleksa.

- Jasne. Chodź za mną.

     Żeby nie tracić czasu, wyprowadzam samochód z garażu i podjeżdżam pod bramę. Radek pojawia się chwilę później, wsiada do swojego auta i rusza za mną w drogę. Na miejsce docieram spóźniona o jakieś dziesięć minut. Wchodzę do środka i widzę, że Marta już na mnie czeka. Ochroniarz wejdzie kilka minut po mnie i usiądzie przy jakimś wolnym stoliku.

- Cześć. Przepraszam za spóźnienie. Miałam mały problem z samochodem, ale już wszystko w porządku. – Nie mogę powiedzieć jej prawdy i zdemaskować Radka.

- Cześć laska, a ja już myślałam, że mnie wystawiłaś. – Marta tryska energią i humorem. – Wtedy te pyszne ciasto musiałabym zjeść sama. – Wskazuje mi na talerzyk, który czeka już z zamówieniem dla mnie. – Wybrałam nam jabłecznik. Podobno jest pyszny. Mam nadzieję, że lubisz.

- Tak, dziękuję. – Zajmuję miejsce po przeciwnej stronie stolika.

- Nie wiedziałam tylko czy wolisz o tej porze kawę czy herbatę, także ci nie zamówiłam.

- Chyba jednak herbatę. Dziękuję zamówię sobie. – Kiwam na kelnerkę i proszę o gorący napój. – Jeszcze raz cię przepraszam za wczoraj. – Marta mi przerywa.

Bez lękuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz