Był już dość późny wieczór. Postanowiłem przejrzeć Instagrama. Jednym z pierwszych postów, który mi się wyświetlił był post Marisy. Nie musiałem przeglądać pozostałych zdjęć czy czytać opisu. Jedno zdjęcie mi wystarczyło. Wzięli ślub. Mimowolnie jednak przesunąłem dalej, na kolejne zdjęcia. Były piękne, Jürgen jak zwykle zrobił kawał świetnej roboty. Potem przesunąłem niżej, oglądając kolejne posty. Kilka postów niżej pokazał mi się post Stefana, także ogłaszający ich ślub. Najwidoczniej nie byłem dla niego na tyle ważny, żeby mnie o tym poinformował, nie mówiąc już o zaproszeniu. Wtedy poczułem jak coś ściska mnie w sercu. Pomimo kilku miesięcy od naszego rozstania nadal żywiłem do niego dość mocne uczucia. I pomimo tego, że to ja zakończyłem nasz związek, po informacji, że Stefan wziął ślub wiedziałem, że już nie ma żadnych szans, że jestem dla niego całkowicie zamkniętym rozdziałem. Jedna łza popłynęła z mojego oka. Jednak szybko ją starłem i starałem się uspokoić i nie rozkleić bardziej, bo w każdej chwili mogła do pokoju wejść Claudia. Po chwili uświadomiłem sobie, że ślub jest bardzo ciężko zorganizować w pięć miesięcy, więc musieli to planować kiedy jeszcze byliśmy razem ze Stefanem. Poczułem się zawiedziony, trochę zraniony i zły. W przypływie złości napisałem mu wiadomość
Gratulacje! Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. Miło wiedzieć, że nic dla Ciebie nie znaczę i nigdy nie znaczyłem, skoro nie byłem wart nawet poinformowania mnie o tym. Miłego życia.
PS pieprz się
Po chwili do pokoju weszła Claudia. Uśmiechnąłem się do niej i starałem się udawać, że wszystko jest dobrze. Jednak ona znała mnie lepiej niż mi się wydawało.
- Co się dzieje, hmm? Chodzi o ślub Stefana? - zapytała siadając obok mnie i złapała moją dłoń. Wiedziała, że bardzo się przyjaźniliśmy, więc pewnie myślała, że jest mi przykro jako przyjacielowi. A przynajmniej taką miałem nadzieję, że nie znała prawdy. Skinąłem głową potwierdzając, że o chodzi o ten ślub - Wiesz, zauważyłam, że coś się musiało stać między wami, bo wcześniej czasami wisiałeś na telefonie pisząc z nim, a teraz nic, nawet o nim nie wspominasz. Nie wiem o co wam poszło, ale kurde, przyjaźniliście się tyle lat, a teraz cisza i nawet nie zaprosił cię na swój ślub
- Nawet nie wiedziałem, że oni go planują... Po prostu podczas ostatniego sezonu oddaliliśmy się od siebie. On wolał spędzać czas z Marisą, nawet kiedy byliśmy razem w pokoju on wisiał z nią na telefonie. Przestaliśmy rozmawiać. Zaczęła nas łączyć tylko kadra - powiedziałem prawdę na tyle, na ile mogłem.
- Przykro mi. Wiem, że przyjaźń ze Stefanem była dla ciebie bardzo ważna... A jak to wygląda na zgrupowaniach? Unikacie się? - zapytała.
- Tak. Teraz Stefan ma pokoje z Danielem, ja z Philipem. Nawet ze sobą nie rozmawialiśmy nie licząc jak jeden drugiego wołał, bo trener coś chciał - wyjaśniłem.
- Czas leczy rany. Wszystko będzie dobrze. Jesteś świetnym facetem, wiesz? - powiedziała, czym mnie rozczuliła. Poczułem też ogromne wyrzuty sumienia, że ją zdradzałem. Nie zasłużyła na to. Wtedy poczułem chęć powiedzenia jej wszystkiego, przyznania się, jednak widziałem, że nie mogę tego zrobić, bo to oznaczałoby koniec. Koniec naszego związku, być może koniec naszej znajomości. Na to nie mogłem sobie pozwolić, więc musiałem siedzieć cicho.
- Dziękuję. Jesteś wspaniała - odpowiedziałem szczerze. Teraz muszę skupić się na niej i jakoś jej to wynagrodzić. Muszę zapomnieć o Stefanie, o tym, co zrobił i o moich uczuciach do niego, tak jak on zapomniał o mnie. Teraz mam przy sobie wspaniałą kobietę i to jedyne co się liczy.
Witam!
Kolejna część Kraftboecka, tym razem inspirowana ślubem Stefana.
Dajcie znać czy się podobało! Naprawdę, proszę, napiszcie mi komentarz, może być krytyczny, bo nie wiem czy to co piszę się komuś podoba czy nie
Trzymajcie się!