Victor zamarł.
Oślepiony blaskiem latarki odruchowo podniósł rękę, żeby zasłonić twarz i dostrzec rozmówcę, lecz nie miał żadnych wątpliwości.
To był Arnold, partner Jannet z Drużyny R.
- D-dzień dobry - Wymamrotał.
Obok nich przejechał samochód. Nie zatrzymał się.
No tak, pomyślał Victor. Idioci nie chcą mieć problemów, więc ignorują tych, którzy go mają.
Światło latarki zeszło z twarzy Victora. Usłyszał pisk Evanlyn.
- Widzę, że ten Eevee dalej Pana męczy, Panie Blackbird - Stwierdził Arnold - Na pewno nie chce Pan naszej pomocy?
Trener zamarł.
- Skąd...?
- Pańska sława Pana wyprzedza - Przerwał mu blondyn. Wiązka światła znowu oświetliła mu twarz - I muszę powiedzieć, że szanuję Pana. Nie chciałby Pan może przystąpić do nas?
Victor zmarszczył brwi.
Chwila, co?
- Jesteśmy grupą profesjonalistów specjalizująca się w Pokemonach. Bardzo by nam się przydał ktoś taki, jak Pan.
Trener patrzył się na niego przez szpary między palcami, nie wiedząc, czy nastolatek się z niego nabija, czy mówi szczerze.
- Może mi Pan powiedzieć, od kiedy Pan kradnie Pokemony?
Więc o to mu chodzi, domyślił się Victor.
- Ja... - Zaczął, lecz urwał. Wpadł na pewien pomysł - Tajemnica zawodowa - Mruknął. Jeśli są aż tak głupi jak ostatnio, postanowił nie wyprowadzać ich z błędu na jak najdłużej - Nie będę mówił wszystkiego każdej napotkanej osobie.
- Słusznie. To jak?
- Nie wiem, czy powinienem... Wolę zwykle pracować sam.
- Oj daj Pan spokój i chodź! Będzie świetnie!
Victor milczał przez dłuższy czas, jakby się namyślał.
- No dobra - Powiedział w końcu.
- Haha! Tak! - Promień znowu zszedł z jego twarzy - Świetnie! Chodź Pan - Podszedł do Victora, lecz ten cofnął się o krok - Dobra, rozumiem, też byłbym na Pana miejscu ostrożny.
- Nie wątpię - mruknął trener i wyszedł za nim na zewnątrz.
Tym razem Evanlyn została w miejscu.********
- Ekans! Trujące kły! - Zawołał Dan.
Pokemon zwinął się i wyprostował, wybijając się w powietrze jak sprężyna.
[EKANS used Poison Sting]
Zubat uchylił się przed atakiem, lecz niedostatecznie szybko. Ekans zahaczył zębami o skrzydło przeciwnika i ściągnął go na dół.
- Zubat, promień mylący! - Krzyknęła dziewczyna z Drużyny R.
Ślepy Pokemon pisnął, a z jego pyska wyleciała iskra, która przeleciała tuż przed oczami Ekansa.[ZUBAT used Confuse Ray]
Ten puścił latającego Pokemona, żeby zrobić unik przed światłem, które zaczęło nad nim krążyć i pikować.
[EKANS bacame confused!]
[>--EKANS--<]
[HP <///----------------------------------->][>--ZUBAT--<]
[HP </------------------------------------>]- Ekans, nie! - Zawołał Dan, rozpaczliwie próbując ocucić Vaporeona. Leżał poobijany i nieprzytomny przy jego nogach, podczas, gdy Ekans grał na czas, żeby jego towarzysz wrócił do walki. Jak dotąd bezskutecznie.
Już miał zawołać kolejne polecenie dla swojego Pokemona, kiedy usłyszał za sobą piskliwy głos.
- Jannet! Zobacz, kogo tutaj mam!
Chłopak odwrócił się.
Od strony Tunelu Dyersa szły w ich stronę dwie osoby.
Pierwszą był blondyn, w pełnym ubraniu Drużyny R, zaś drugą... Tamten facet od Eevee, którego spotkał dwa tygodnie temu w Centrum.
Mimo upalnego dnia miał na sobie kurtkę bez rękawów, a na plecach sporych rozmiarów plecak, jak ten, który noszą turyści odwiedzający Kanto.
Jednak zanim zdołał mu się przyjrzeć dokładnie, ani, tym bardziej, pomyśleć, co on tutaj robi, usłyszał nagle za plecami:
- Wykończ go, Zubat! Krwiopijca!
Zdążył się tylko odwrócić i zobaczyć, jak Ekans pada nieprzytomny na ziemię z Zubatem wgryzionym w jego grzbiet.
CZYTASZ
Pokémon Eevee Adventures
AdventureJest rok 1996. Młodzi Red, Green, Ash i Gary wyruszają w swoją podróż Pokemon, pierwsza dwójka by spełnić marzenie profesora Oaka dotycząca uzupełnienia Pokedexu, a druga - by zostać mistrzami Pokemon... Ale to nie będzie opowieść o nich. Victor B...