Rozdział XLII

50 2 4
                                    

Trzask.
Cichy, ledwo słyszalny odgłos przypominający łamaną gałąź wyrwał mnie ze snu. Podniosłam lekko uszy próbując wychwycić źródło dźwięku; było zbyt ciemno nawet jak na moje oczy.
Cokolwiek to było, nie powtórzyło się.
Westchnęłam.
Zdołałam jakoś uspokoić pęcherz, nie byłam też głodna; Jakiś człowiek przyszedł jakiś czas temu i, po nałożeniu mi na szyję jakiejś witki na kiju, zaprowadził mnie do dwóch kałuż, jednej wypełnionej wodą i drugiej z tym, co Człowiek mi dawał księżyc temu.
Miałam już zamknąć oczy, lecz w tym momencie usłyszałam głośny szczęk przesuwanej ściany. Dobiegał zdecydowanie z innego kierunku niż tamten trzask.
Odgłos ludzkich kroków, który nastąpił potem zbliżał się, zmieszany z pomrukami ludzi.
Po chwili ucichły, a instynkt mi mówił, że ludzie stoją nade mną.
Rozległ się szelest i, za srebrnymi pnączami, pojawił się pysk człowieka, z którym Człowiek mieszkał niecały księżyc temu.
Mruknął coś, lecz nic nie zrozumiałam.
- Co? - Pisnęłam.
Człowiek Człowieka sięgnął łapą do pnącza , a te się odsunęły z cichym trzaskiem. Twarz Człowieka zniknęła, pozostawiając za sobą otwartą przestrzeń.
Powoli wstałam i wyszłam, rozglądając się za jakimkolwiek podstępem.
Kiedy go zobaczyłam, warknęłam.
Przede mną stał człowiek, który mnie zamknął w tej ciasnej norze. On i inny człowiek wcisnęli mnie i Człowieka do wyjącego stwora na okrągłych łapach i rozdzielili.
Człowiek Człowieka znowu coś pisnął. Spojrzałam na niego i...
Zamarłam.
Obok niej znowu stał człowiek, który nas zamknął. Ten sam, ale w innej skórze.
Odwróciłam spowrotem głowę i tam też stał te człowiek.
Nic nie rozumiałam.
Dwóch dokładnie identycznych ludzi?
To niemożliwe
Wtedy poczułam, jak znajome łapy zaczynają mnie obejmować i podnosić.
- Hej! - Pisnęłam.

********

Evanlyn pisnęła zaskoczona, kiedy siostra Joy ją podniosła. Pielęgniarka kucnęła i położyła Eevee na kolanach, po czym zaczęła ją oglądać.

- No już... - Sięgnęła do kieszeni fartucha i wyciągnęła z niego jakieś urządzenie. Przyłożyła je do karku Małej i włączyła.
Ta drgnęła i znowu pisnęła, z nie mniejszym zaskoczeniem.
- Evanlyn? - Mruknęła Joy.
Ta zwróciła natychmiast głowę w jej stronę.
- Już, spokojnie... Chcę Cię tylko przebadają się , upewnić się, czy wszystko z Tobą w porządku, dobrze?
Mała przechyliła głowę.
- Ona Panią rozumie? - Zapytała się Helen.
- Normalnie nie. To urządzenie - Podniosła rękę, żeby pokazać przedmiot - Pozwala na chwilową kontrolę nad dzikimi Pokemonami. Nie używam go za często, głównie do uspokajania Pokemonów.
Damien, ten z Kailo, gwizdnął.
- Słyszałem o czymś takim. Drogi sprzęt.

- Mamy taki - Odparł drugi - Ale nie jest aż tak przydatny, jak się wydaje. Dla strażników ze Strefy Safari nadaje się idealnie, ale nie dla policji... Wolimy Poke Balle.
-

Dobrze, Evanlyn, teraz połóż się na grzbiecie, dobrze? - Mruknęła Joy, a Mała zrobiła to, ostrożnie - Z Victorem wszystko w porządku - Dodała, a Helen domyśliła się, że mówi do Eevee - Po prostu na jakiś czas będziesz musiała zostać z jego siostrą, ona Ci później wszystko wyjaśni... - Jej dłoń zamarła na brzuchu Pokemona. Nacisnęła go jeszcze raz, ostrożnie - Była wyprowadzana? - Spojrzała na Damiena z Vermilion.
- Powinna była - Odparł ten - Hoshi miała ją nakarmić i wyprowadzić.
- To w takim razie albo nie została, albo ma naprawdę słaby pęcherz - Stwierdziła - Naprawdę, świetnie tutaj traktujecie Pokemony - Dodała z sarkazmem.
- Takie mamy procedury... - Zaczął ten, lecz siostra mu przerwała z warknięciem:
- Chrzanić procedury! Pokemony to żywe stworzenia! Nie powinno się ich traktować jak jakąś torbę rzuconą w kąt! Już... - Dodała łagodniejszym tonem do Evanlyn, drapiąc ją pod brodą - Wszystko w porządku.
Postawiła ją na ziemi i wstała. Rozejrzała się po wszystkich. Spojrzała na Damiena z Kailo.
- Mam nadzieję, że w Kailo lepiej traktuje się Pokemony - Rzuciła groźniejszym tonem.
- U nas największym przestępstwem jest jedynie pijaństwo - Odparł ten - Praktycznie wszyscy się tam znamy, więc jak już ktoś ma Pokemona to zamykamy go razem z właścicielem.
- No chodź, Mała - Mruknęła Helen i kucnęła, żeby wziąć Evanlyn na ramiona - Zobaczymy się z Victorem.
- Ma naprawdę zajebistą siostrę - Usłyszała, jak Damien z Vermilion mówi cicho do brata - W pierwszej kolejności upewnia się, że z Pokemonem wszystko w porządku i dopiero potem idzie do brata.
- Zamknij się - Rzuciła kobieta.

Pokémon Eevee AdventuresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz