Rozdział XII

50 2 16
                                    

Victor spojrzał w górę.
Ogromny, czarny cień przesłaniał południowe słońce. Serwisant dostrzegł jedynie długi, wąski ogon zakończony brzechwą i potężne, wąskie skrzydła, które miarowo i z hukiem młóciły powietrze. Następnie cień odsłonił słońce i Victora oślepił jego blask, z jękiem odwrócił głowę. Słyszał jednak, że huk skrzydeł się zbliża, stawał się coraz głośniejszy, aż w końcu załopotał szybciej i rozległa się cisza.
Victor spojrzał w tamtą stronę. Czarna plama, jaką słońce mu wypaliło na oczach utrudniała mu widzenie, ale zdołał dostrzec, co stoi na środku polany.
Była tam biała istota, mająca przynajmniej pięć metrów. Długa, umięśniona szyja zakończona była małą głową, niewiele szerszą od szyi. Wzdłuż grzbietu ciągnął się pas granatowych klepek. Pokryta była tarczkowaną skórą, brzuch miała ciemną jak ocean. Stała pochylona, podczas, gdy profesor gładził ją po niebieskim zgrubieniu na policzku, który przesłaniał oczy i sprawiał wrażenie, że bestia nosiła coś w rodzaju karnawałowej maski.
Przedstawiała w sobie coś starożytnego, władczego, a zarazem inteligentnego.
Poderwała łeb i Victor poczuł na sobie jej wzrok. Ciarki znowu go przeszły.
Nagle jego wzrok się zamglił, zakręciło mu się w głowie. Eevee pisnęła, kiedy się zatoczył.

[??? used Psyhic]

KIM JESTEŚCIE?
Niespodziewany głos sahuczał głośno w jego głowie. Eevee zadrżała i jeszcze bardziej się skuliła. Najwyraźniej też to słyszała.
- Spokojnie - Usłyszał cicho słowa Laigena skierowane do bestii - Ten młodzieniec jest ze mną.
Odwrócił się i spojrzał w stronę serwisanta.
- Wyjdźcie i pokażcie się! Niepokoicie mi Lugię! Nic Wam nie zrobi! - Zawołał.
Łatwo powiedzieć, pomyślał Victor, ale ostrożnie wyszedł z cienia.

Co ten człowiek robi?!
Wyszedł z lasu i ruszył w stronę bestii! Powinniśmy uciekać i to jak najszybciej!
Próbowałam się wyrwać, ale ten trzymał mnie mocno. Przystanął. Przynajmniej tyle...

Victor spojrzał na wyrywającą się Eevee.
To, że się bała było mało powiedziane. Była śmiertelnie przerażona, cud, że nie zaczęła go gryźć, żeby się uwolnić.
To mu dało do myślenia. Przecież Lugia, czy jak profesor nazwał to coś, było ogromne. Musiało się żywić nie tylko małymi Pokemonami, ale też większymi, może nawet wielkości Pidgeota, który nie był wcale taki mały. A Eevee do największych Pokemonów nie należała.
Ale Lugia nie zaatakowała profesora, który najwyraźniej się jej nie bał. Wręcz przeciwnie, zachowywał się, jakby byli starymi przyjaciółmi.
Ruszył dalej.

[EEVEE used Bite]

Wąskie, ostre jak szpilki kły boleśnie wbiły się w jego nadgarstek. Odruchowo chwycił za niego sycząc c bólu, puszczając przy okazji Eevee. Mała upadła na ziemię, podniosła się i w mgnieniu oka czymchnęła w las.

[EEVEE fled using Run Away]

W połowie drogi do drzew zwolniła i przystanęła. Spojrzała się za siebie.

Czemu ten człowiek nie ucieka?!
Albo jest głupi, albo odważnie głupi.
W każdym wypadku nie mogę go tak zostawić, nie po tym, co zrobił w lesie.
Nogi rwały mi się do ucieczki, ale ja jakoś zdołałam dobiec do niego.

[EEVEE used Bite]

Złapałam za skórę wiszącą z jego tylnej łapy i zaczęłam go ciągnąć do lasu. Skóra była gorzka i zęby z łatwością się przez nią przebijały.
Człowiek nawet nie drgnął, nawet nie było widać na nim oznaki bólu spowodowanego szarpaniem.
Nagle wzrok mi się zamglił, zakręciło mi się w głowie.
Nie, nie, nie!

[LUGIA used Psyhic]

SPOKOJNIE, NIE ZROBIĘ WAM KRZYWDY.
Głos zahuczał w mojej głowie.
Przestałam szarpać. Spodziewałam się ataku ze strony bestii, a nie głosu.
Ale dlaczego? Przecież mogłaby mnie zabić w jednej chwili, jedną myślą, nawet nie ruszając się z miejsca.
Może rzeczywiście coś w tym jest?
W końcu mogłaby się nas pozbyć kiedy tylko nas zobaczyła.
A może to podstęp?
Ale w jakim celu?
Nie wiem już, co robić. Może jednak zaufam człowiekowi?
Jeśli tak, to niech lepiej wie jedno.
Jeśli przez niego zginiemy, rozerwę mu gardło.

Pokémon Eevee AdventuresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz