Rozdział XI

70 2 14
                                    

Tej nocy Victor, mimo wyczerpania wydarzeniami ostatniego dnia, nie mógł zasnąć. Jego myśli ciągle wracały do momentu wizji, która sprawiła, że pojechał szukać Eevee.
Co to było? Dlaczego się to pojawiło? Jak?
Nie, żeby nie był wdzięczny.
Obok niego Eevee spała zwinięta w kłębek. Dzisiaj nie chciała spać na swojej poduszce w przedpokoju. Gdy tylko się położył, usłyszał jakieś szorowanie przy drzwiach. Kiedy je otworzył, Eevee od razu wbiegła do pokoju gościnnego i zwinęła się na łóżku. Teraz spała, jak gdyby nigdy nic, jakby nie była dzikim Pokemonem, który tydzień temu próbował uciec z jego mieszkania. Jakby wcześniej nie cieszyła się wolnością biegając pośród drzew.
Jakby była udomowionym Pokemonem.
To go zaniepokoiło. Miała zostać u niego tylko dwa tygodnie, potem wróciłaby na wolność. Ale teraz, patrząc na ten pomarańczowy cień na łóżku oświetlony światłem lamp ulicznych przebijających i rozpraszających się przez zasłony, nie mógł sobie wyobrazić jej odejścia.
Wtedy, przy tamtej drużynie R w lesie, nie miał czasu na myślenie. Po prostu uznał, że jedynym wyjściem będzie sprawienie, żeby Eevee uciekła. Mimo kolejnych wydarzeń dalej tak myślał. Ale żeby ją puścić tak o, że wyjść na skraj lasu i klepnąć w zad jak Ponycie, czy Rapidash? Czy jak się robi w przypadku Eevee, bo nie wiedział. W każdym razie, nie potrafił sobie wyobrazić sytuacji rozstania.
Teraz, jak jego myśli oderwały się od wizji, zaczął powoli myśleć coraz wolniej, aż w końcu zmógł go sen.

********

Nie wiedział, kim jest, ani gdzie jest. Wiedział tylko, że musi otworzyć oczy.
Zrobił to.
I zobaczył oczy.
Duże, brązowe i przyglądające się uważnie.
Zerwał się z łóżka.
- Co do...?
Przed nim leżała zwinięta w kłębek Eevee, która poderwała łeb zaskoczona jego nagłym ruchem.
Dopiero teraz mgiełka zapomnienia, która się pojawia co rano podczas pobudki opadła i wtedy wszystko sobie przypomniał.
Nazywa się Victor Blackbird, były serwisant komputerowy, który znalazł wykrwawiającą się Eevee. Siedział w łóżku w pokoju gościnnym mieszkania swojej siostry po tym, jak ta sama Eevee zdemolowała mu pół mieszkania. Teraz leżała przy jego poduszce i przyglądała się mu z przekrzywioną głową.
Victor przetarł oczy.
- Na Arceusa, nie strasz mnie, Mała...
W nocy spała na wysokości jego brzucha. W którymś momencie musiała się przenieść.
- Skri?
Podrapał ją po szyi, tuż za szczęką. Ta zmrużyła prawe oko w błogiej przyjemności. Victor uśmiechnął się i spojrzał na zegarek. Dochodziła dziesiąta.
W

stał. Z reklamówki ze swoimi rzeczami wyciągnął spodnie, koszulę i bieliznę i wyszedł do łazienki. Położył wszystko na koszu na brudy, odwrócił się, by zamknąć drzwi i omal nie nadepnął na Eevee, która poszła za nim i teraz siedziała patrząc na niego.
- Hej, nie możesz tu wejść! - Podniósł ją ostrożnie, wyniósł za drzwi i zamknął je. Dla pewności, że nie będzie zaglądała zasłonił otwory pod drzwiami ręcznikiem.
Wziął prysznic, ubrał się i ostrożnie otworzył drzwi, żeby nie uderzyć Eevee.
Przy wejściu już stała siostra.
- Dzień dobry - Powiedziała.
- Dzień dobry.
- Nie musisz zostawiać tutaj obstawy, nikt by do Ciebie nie zajrzał - Spojrzała w dół na Pokemona, który siedział przy drzwiach i patrzył się na nich z przekrzywioną głową.
- Tiaa... Musiałem ją wygonić, bo władowała się za mną do łazienki... - Mruknął.
Helen parsknęła śmiechem.
- Niezłą przyjaciółkę se wybrałeś. Dobra, jazda stąd, chcę się umyć - Machnęła ręką.
- Jak gdybym to ja wybierał... - Wymamrotał Victor i wyszedł z łazienki przeciskając się przez szparę w drzwiach.
- Ona za Tobą lata, nie za mną - Usłyszał jej przytłumiony głos zza drzwi - I jeśli dalej będziesz tak sterczał pod drzwiami walnę Cię szczotką!
Młodszy brat jak najszybciej się wycofał. Nie chciał czuć na sobie Gniewu Łazienkowej Siostry na swojej głowie. Już raz go kiedyś poczuł i nie chciał sobie go przypominać.
W pokoju gościnnym podszedł do szafy i ściągnął z niej Poke Balla. Położył go tam w nocy, kiedy Eevee próbowała się do niego dobrać jakby dobrze wiedziała, co w nim jest.
Kto wie, pomyślał, może wie...
Uśmiechnął się pod nosem na tą grę słów.
Wyszedł do przedpokoju chowając kulkę w kieszeni jeansów i zaczął ubierać buty. Planował też wziąć kurtkę, ale ona znajdowała się aktualnie w bębnie pralki. A ona sama była w okupowanej przez siostrę łazience.
- Dobra, ja lecę! - Zawołał, próbując przekrzyczeć szum wody.
- Gdzie?!
- Muszę skoczyć do profesora Laigena!
- Po co?
No tak, pomyślał. Jeszcze nie mówił siostrze o wydarzeniach z wczoraj.
- Jak już mam mieć tego Pokemona, to chcę go mieć legalnie.
- A propos - Od krzyknęła - A co to w ogóle jest za historia z tym...
- Nie teraz! Jak wyjdziesz z łazienki! Pewnie i tak kiedy wrócę będziesz tam siedziała... - To ostatnie wymamrotał otwierając drzwi wyjściowe.
- O ty! - Zawołała siostra, która jakimś cudem usłyszała ostatnie zdanie Victora.
Ten wziął Eevee na ręce i wyszedł pośpiesznie zamykając drzwi.

Pokémon Eevee AdventuresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz