Rozdział XXXIX

55 3 33
                                    

Vermilion było słonecznym, portowym miastem, pełnym żółtych dachów i chłodnej bryzy.
Victor zatrzymał się, żeby napawać się tym widokiem, który zaledwie tydzień temu widział w oddali.
Na horyzoncie widniał przeciwległy brzeg zatoki, osnuty delikatną mgiełką.
Szkoda, że Villa tu nie ma, pomyślał.
Czekał na niego na polanie jeszcze trzy dni, zanim ruszył z Jimem dalej. Musiał w końcu przyjąć do wiadomości, że Mały postanowił ich opuścić.
Obejrzał się za siebie, lecz nie dostrzegł lasu, tylko pola i łąki, a dalej - górujące nad wszystkim wieżowce Saffronu.
Westchnął, po czym odwrócił się spowrotem do miasta.
- Liderem tutejszej sali jest porucznik Surge - Mruknął Jim - Walczy Pokemonami elektrycznymi. Miał bodajże Voltorba, Pikachu i Raichu... Pidgeotto tym razem nie będzie mógł walczyć. jest zbyt wrażliwy na ataki elektryczne, ale Sandshrew...
Victor nie słuchał. Wyzywanie Liderów w ogóle go nie interesowało.
Wciąż myślał o Villu.
Co robi? Czy jest bezpieczny? Szczęśliwy?
A może ich szuka, przerażony i zaszczuty?
Gdyby poczekali chociaż jeszcze dzień dłużej...
Spojrzał na Sandshrew, którego trzymał w ramionach.
Piaskowy Pokemon przełamał się i przestał się go bać, teraz leżał ze zmrużonymi oczami pogrążony w drzemce. Czuł ciepło bijące z jego miękkiej sierści na brzuchu, a od jego ciężaru zdrętwiały mu ręce.
Evanlyn siedziała w szarym kapturze mężczyzny. Położyła głowę na jego ramieniu.
Przekrzywił swoją, delikatnie ocierając nią o Małą. Jej lekko sztywne futro załaskotało jego ucho.
Miał wrażenie, że po odejściu Villa nie poświęcał jej dostatecznej uwagi i chciał jej to wynagrodzić. Nie wiedział jednak jak, więc jedynie mógł iść dalej z głową lekko opartą o jej rozgrzany od słońca łebek.
- Tędy - Jim poprowadził go na brukowanym skrzyżowaniu w prawo. Mężczyzna dostrzegł między budynkami charakterystyczny szyld Centrum Pokemon, a przed nim - grupę trenerów, oczekującą na swoją kolej z dala od tłoku panującego w środku.
Victor chciał wejść do środka, lecz jeden z trenerów go zatrzymał.
- Ej, kolejka jest!
- Mam przesyłkę do Siostry Joy - Odparł mężczyzna, po czym wszedł do środka.
- Poczta, huh? - Usłyszał jeszcze za sobą.
W sali głównej było jeszcze bardziej tłoczno niż w Cerulean, mimo, że, jak Victor zdążył zauważyć, Vermilion nie było wielkim miastem. Sandshrew z przestrachem spojrzał na tłum, po czymzwinął się w kulę. Razem z Jimem Victorowi ledwo udało się przecisnąć do lady; Chłopiec postanowił schować Nidorinę do Poke Balla, żeby nikogo przypadkiem nie ukłuła i szedł dźwigając drugi plecak z namiotem.
Siostra Joy, wyglądem identyczna do swojej kuzynki z Cerulean, czy Kailo, nawet ich nie zauważyła, spocona próbując razem z Chansey nadążyć z komorą regeneracyjną.
Czekali w gorącu przez jakieś pół godziny, popijając wody i nie śmiąc jej przeszkadzać, kiedy w pewnym momencie siostra zamarła spoglądając w ekran.
- O nie - Wymamrotała bezgłośnie - Słuchajcie! - Zawołała, lecz jej głos utonął w jazgocie tłumu - Hej! Słuchajcie!
Lecz trenerzy dalej ją ignorowali.
W tym momencie rozległ się głos, który sprawił, że wszyscy zamarli.
Był to głos donośny, nie tolerujący sprzeciwu, pełen dyscypliny. Wszystko to dało się usłyszeć w tym jednym, krótkim słowie:
- CISZA!
W całym centrum zrobiło się nagle cicho. Nawet Pokemony nie odważyły się wydać z siebie żadnego dźwięku. Wszyscy patrzyli na wejście do Centrum.
Jim stawał na palcach próbując dojrzeć, co tam się dzieje, za to Victor, który przewyższał wszystkich o przynajmniej wysokość czoła widział wszystko wyraźnie.
W wejściu stał wysoki, umięśniony mężczyzna w ciemnozielonej rozpiętej koszarówce z podwiniętymi rękawami. Jego blond włosy lekko zahaczały o framugę drzwi wejściowych, kiedy łypał kolejno na każdego trenera, jakby go oceniał. Victor poczuł dreszcz, kiedy spojrzenie przesunęło się po nim i przeszło dalej.
Następnie mężczyzna ruszył w atronę lady; Tłum bez słowa rozstępował się przed nim.
- Coś się stało, siostro Joy? - Zapytał się, starając się, żeby jego głos brzmiał milej, lecz nie do końca mu się to udawało.
- Tak - Odparła. Wydawało się, jakby mężczyzna nie wywołał na niej żadnego wrażenia - Komputer się wyłączył i nie chce się włączyć. Potrzebuję go do włączenia komory regeneracyjnej.
- Hmm... Nie znam się na komputerach, ale może zdołam pomóc... Mogę?
- Proszę, byle szybko - Siostra wstała i ustąpiła mężczyźnie - Dzięki Panu mam sporo Pokemonów do wyleczenia.
- Powinni byli wiedzieć, kiedy odpuścić - Mruknął ten naciskając przycisk na komputerze. Komputer zawył głośno - A przynajmniej nie atakować mojego Raichu jakimś ptactwem. Proszę - Dodał zadowolony, lecz w tym momencie komputer zgasł. Poirytowany mężczyzna nacisnął przycisk ponownie. Wentylatory zawyły, żeby po chwili się wyłączyć.
Powtórzył, wciskając włącznik na siłę.
Szkuźwa, to nie ma prawa tak działać - Pomyślał Victor ocierając pot z czoła. Domyślał się, co mogło być nie tak, nawet nie było to takie trudne dociec do tego, lecz mężczyzna wciąż próbował wciskać przycisk na najróżniejsze sposoby jakby miało to cokolwiek zmienić.
- Hmm... - Mruknął - Najwyraźniej brakuje mu mocy, żeby się włączył - Sięgnął do tyłu wyciągając z tylnej kieszeni Poke Balla - Voltorb powinien sobie z tym poradzić...
Słysząc to Victor nie wytrzymał.
- Na miłość Ho-Oh, najlepiej, żeby Pan w ogóle go nie ruszał! - Wypalił.
Oboje spojrzeli na niego, zaskoczeni.
- Że co? - Zapytał się mężczyzna - Coś ty powiedział?
Lecz tym razem groźne spojrzenie i niebezpiecznie niski głos nie zadziałały na Victora.
- Spali go pan! - Powiedział. Chciał ruszyć za ladę, ale zawahał się przypominając sobie, że nie jest w Cerulean. Serknął na pielęgniarkę - Mogę?
- Proszę - Joy podniosła ręce i odsunęła się na krześle nie chcąc brać idziału w tej walce o naprawę komputera. Victor położył ostrożnke Sandshrew na ladę, po czym kucnął przy komputerze. Butla z gazem stuknęła o ziemię i położyła się.
Evnlyn pisnęła ostrzegawczo w jego kapturze, kiedy Victor zaczął się pochylać wgłąb biurka.
- A, jasne. Wybacz, Mała... - Wymamrotał, po czym postawił ją koło siebie.
Wymacał nakrętki unieruchamiające pokrywę komputera i zaczął je odkręcać. Przy okazji poczuł, że metal jest rozgrzany, potwierdzając jego teorię.

Pokémon Eevee AdventuresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz