4 - wypadek

378 20 10
                                    

Pov: Xiao

- Chce żebyś się trochę pośmiał. Kocham jak się śmiejesz
- Ale ja nie umiem od tak się śmiać. W ogóle do niedawna nie umiałem.
- W takim razie.. GILGOTKI
- O NIE. PROSZĘ HAHAHAHAHAAH
- YAY UDAŁO SIĘ - Aether ciesząc się zaczal skakać w kółko.
- AETHER UWAŻAJ! - w jednej chwili widziałem, jak życie mi się wali, Aether zaczal spadać z dzwonnicy. Życie chwilowo spowolniło, a mi zaczęły płynąć łzy.

Rzuciłem się za nim by go złapać i na szczęście mi się udało. Za pomocą mojego skilla wróciłem na dzwonnicę. Wtulony we mnie blondyn zaczął płakać i krzyczeć.

- PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM
- Już, spokojnie. Jestem tutaj, z tobą. Jesteś już bezpieczny. Jestem tu, już nie płacz.
- Dlaczego ja tak zrobiłem, jestem głupi, nieuważny..
- Nie jesteś. - dla złagodzenia sytuacji pocałowałem go, by już nie mógł krzyczeć na siebie.

Siedzieliśmy wtuleni w siebie z pół godziny (strzelam) i Aether dalej płakał. Nie dziwię mu się jak mam szczerze powiedzieć. Prawie spadł z 6 piętra. Mi też leciały łzy, nie będę kłamał. Cała sytuacja była dla mnie trudna. Gdybym zaśmiał się dalej go trzymając, albo gdybym wcale się nie śmiał, albo gdybym go powstrzymał przed skakaniem w tak wysokim i nieogrodzonym miejscu, czułem, że po części to była moja wina, że Aether otarł się o smierć. Spojrzałem na jego zapłakaną twarz. Miał posklejane rzęsy, podpuchnięte oczy i ślady łez na policzkach. Zrobiło mi się jeszcze gorzej, ale trzeba było iść dalej i nie przejmować się przeszłością. Tak przynajmniej mi mówił Zhongli. Z dalej stulonym we mnie blondynem wstałem i chciałem ruszyć w kierunku schodów byśmy mogli pójść do pokoju. Chłopak stał w miejscu i nie chciał nigdzie iść. Wiedziałem, że będę tego żałował, ale nie potrafiłem kazać Aetherowi iść samemu. Znów wziąłem go na plecy i wtulony we mnie niczym miś koala zasnął mi na plecach. To chyba było najgorsze co mogło się wtedy przydarzyć. Zasypiając zazwyczaj wypuszcza się z rąk wszystko co się w nich trzymało, bałem się, że chłopak puści się moich ramion i spadnie kiedy schodziliśmy że schodów. Nie wiedziałem co mam robić. Nie miałem sumienia żeby go teraz budzić, a jednocześnie musieliśmy przejść jeszcze kawał drogi. Wybrałem obudzenie go. Nie miałem innego wyjścia.

- Aether.. - zacząłem cicho siedząc na schodach. - musisz na chwile się obudzić, boje się, że spadniesz.
- C-co? - powoli otworzył oczy patrząc na mnie.
- Musisz przez chwilę nie spać. Boje się, że spadniesz.
- M-mogę iść. Nie musisz mnie nieść.
- Serio chcesz? Masz siłę? Jeszcze dużo schodów zostało.
- Tak, tylko złap mnie za rękę. - dalej był zaspany, ale na tyle rozbudzony, że wstał sam i szedł po schodach normalnie. Tak jak prosił, wziąłem go za rękę i doszliśmy tak, w ciszy, aż do pokoju.

Aether widząc łóżko położył się na nim natychmiast, nawet nie zdjął butów. Równie szybko co się położył, zasnął. Kładąc się do łóżka musiałem ściągnąć chłopakowi buty po czym ułożyć go tak by było mu wygodnie. Położyłem się obok i leżałem wtulony w blondyna.

- Miałem straszny sen. Prawie tam zginąłem - powiedział mi kiedy się obudził. Czyżby nie pamiętał, że jego upadek z katedry nie był snem?
- Spadłeś tam z dzwonnicy na której byliśmy wieczorem?
- Tak, skąd wiesz?!
- Bo to nie był sen. Mógł ci się pomieszać z rzeczywistością bo po upadku co chwile zasypiałeś i się budziłeś.
- Ale... jak? Przecież to mi się przyśniło.
- To dlaczego pamietam to mimo, że nie spałem?
- Nie wiem. Czyli.. spadłem z szczytu katedry, tej tutaj, w Mondstadt, na twoich oczach ocierając się o tragiczną smierć?
- Dokładnie, w ostatniej chwili cię złapałem, zanim uderzyłeś w dach.
- Spadłem, bo skakałem słysząc twój śmiech?
- Tak. Dokładnie tak było.
- Czyli to moja wina, że spadłem..
- Nie twoja, twojej nieuwagi, oczywiście ci nic nie zarzucam tylko.. nie pomyślałeś skacząc w kółko po szczycie nieogrodzonej dzwonnicy.
- ... - Aether nic nie powiedział, tylko spojrzał się na mnie i popłynęła mu łza. Nie mogłem patrzeć na niego kiedy był smutny. Miałem ochotę sam się rozpłakać. Odwróciłem wzrok i udawałem, że bawię się swoimi rękawiczkami. Nie udało mi się powstrzymać uczucia, moje rękawiczki po chwili stały się lekko mokre od łez. Przeżywam to co się stało, bo czuje w tym też swoją winę.

- Xiao.. znowu płaczesz.
- Co? Nie, wcale. Natychmiast otarłem łzy rękawiczką.
- To po co wycierasz twarz, poza tym nie patrzysz mi się w oczy.
- Bo widząc cie płaczącego, sam zaczynam płakać.
- Serio..?
- Tak - by się uspokoić odwróciłem się i założyłem maskę. Siedziałem teraz skulony na łóżku oddychając ciężko z maską na twarzy.

Poczułem ciężar na plecach, już wiedziałem że chłopak zaraz ściągnie mi maskę i powiesi się na plecach. Boże, niech on już zostawi te plecy. One umrą i nie ruszę się z łóżka przez tydzień, czego oczywiście bardzo nie chcę. Zgadłem z tym co zrobi. Zabrał mi maskę po czym odłożył gdzieś na bok, ale nie powiesił się na moich plecach [wiwatują, że przeżyły] przesunął się tak by być naprzeciwko mnie, podniósł mi głowę i pocałował. Jak to dzisiejszy ja, złapałem go w talii i pociągnąłem za sobą żeby się położyć. Leżał teraz na mojej klatce piersiowej nie rozłączając naszych ust. Gdy już leżał na mnie nie robiąc nic, szepnął mi „chcę żebyśmy byli razem, oficjalnie, nie tylko będąc sami". Zrobiło mi się ciepło na sercu wiedząc, że Aether chce być ze mną. Zarumieniłem się. Gdy tylko to zauważyłem zakryłem twarz rękoma. Dalej się nie przyzwyczaiłem do okazywania uczuć, do pokazywania ich jakkolwiek i jakichkolwiek, czy to smutku, czy szczęścia, przez uśmiech, łzy. Do tej pory tego nie pokazywałem. Kryłem wszystko w sobie. Dalej pewnie mi to nie do końca wychodzi, ale pierwsze koty za płoty jak to mówią, chociaż ja nie lubię kotów, podrapał mnie jeden kiedyś tak, że jeszcze będąc dzieciakiem oczywiście, wydarłem się tak, że wszystkie ptaki w okolicy uciekły. Pamiętam to do dziś. Wkurwio-y wtedy pobiegłem do Zhongliego drąc się, że kot mnie podrapał. Głupio to wyglądało ale było. Rozmyślam nad jakimiś kotami, a ja tu gadałem o uczuciach. Zajebiście jest odchodzić co chwile od tematu. Tak czy inaczej moje zarumienienie było dalej rzeczą, którą ukrywałem. Cieszę się że jesteśmy razem, kocham Aethera to fakt.

Xiao x Aether || „Kocham cie mój przyjacielu" || Genshin impactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz