8 - Lumine? Co ty tu robisz?

216 13 6
                                    

Pov: Xiao

- Okey, w sumie mogło być też tak. - poszliśmy do domu, bo nie mieliśmy po co stać pod domem Zhongliego. - chodźmy, po co mamy tu stać.

W domu przemęczeni podróżą położyliśmy się spać. Było już dość późno więc oboje mieliśmy ochotę walnąć się na łóżko i nic nie robić. Aether tak jak od początku dnia był we mnie wtulony. Ja leżałem płasko a on położył głowę i ramiona na mojej klatce piersiowej. Zasnął od razu a ja razem z nim. Aether słabo spał, ciagle się też dlatego budziłem. Leżąc na mnie ciagle się wiercił i szybko oddychał. Tak bardzo chciałbym mu pomóc, żeby już nie musiał tak bardzo się męczyć. Bo to go potwornie męczyło. Gdybym mógł to wziąłbym to wszystko na siebie. W dzień ciagle się rozglądał szukając wzrokiem swojego prześladowcy a w nocy nie mógł spać. To go dobijało. Bardzo szybko. Położyłem rękę na jego głowie i zacząłem nią lekko miziać włosy. Chwile później się przebudził. Był przestraszony ale jednocześnie widać było że poczuł niemałą ulgę widząc mnie.

- Boję się. Xiao, znowu mi się śnili.
- Wiem, obudziło mnie to. To że się wierciłeś podczas snu.
- Przepraszam. Nie chciałem. Nie-
- Nie musisz za nic przepraszać. To nie twoja wina. - chłopak się we mnie jeszcze bardziej wtulił, leżał teraz tak bardzo wtulony we mnie, że zwątpiłem, że mnie w ogóle puści. Ale nic nie szkodzi.

Usłyszałem cichy krok, domyślałem się kto to może być. Przecież, że Scara już tak ogłupiał, że nawet nie pamięta co mu powiedziałem. Chciałem wstać by zapalić światło i zobaczyć kim jest cichy spacerowicz, który nie ma gdzie spacerować tylko będzie chodzić po naszym pokoju, ale Aether nie chciał mnie puścić. Zapaliłem więc słabo oświetlającą pokój lampkę nocną, którą i tak ledwo udało mi się zapalić, ale się udało. W pokoju nikogo nie było, byłem pewny, że gdzieś się chowa i dlatego nikogo nie widać.

- Co się stało? - zapytał wtulony we mnie blondyn.
- Ktoś chodzi po pokoju - szepnąłem cicho. - ale nic nie mów, żeby się nie wystraszył.
- Dobrze - szepnął mi blondyn ledwo słyszalnym głosem.

Rozglądając się po pokoju zauważyłem fioletowe światło. Było za zasłoną, ktoś lub coś, kto postawił krok zwracający moją uwagę.

- Scara? - zapytałem wiedząc że może mieć to marny skutek, ale innego wyjścia nie było.
- Jaki Scara? - zapytała Lumine wychodząc zza zasłony. - Xiao, to ty? Co ja tu robię?
- Lumine?! - Aether natychmiast wstał i przytulił siostrę. - Skąd ty tu? Czemu masz fioletowe oczy? - patrzyłem na nią bardzo uważnym wzrokiem, kolor jej oczu, świecących oczu, bardzo mnie zaniepokoił.
- Co?! Jak to?! Przecież mam niebieskie! Co ty gadasz, Aether? Poza tym, CO WY DO CHOLERY ROBICIE W JEDNYM ŁÓŻKU?! - zapomniałem. Przecież ona nie wiedziała. Że jesteśmy razem.
- Yhh.. No bo, zapomniałem ci powiedzieć wcześniej. Jesteśmy razem. Tylko mnie nie zabijaj proszę
- TO SUPER!!! - kamień spadł mi z serca jednak dalej patrzyłem na blondynkę z niepewnością.

Miałem dużo niepewności co do jej zamiarów, głównie przez to, że pojawiła się z nikąd w naszym pokoju z fioletowymi i świecącymi oczami. Wstałem żeby nie było że leżę i nic nie robie cały czas. Przywitałem się z Lumine i rozmawialiśmy dłuższa chwile. Nie chcąc już nam przeszkadzać, pożegnała się z nami i wyszła. Położyliśmy się z powrotem do łóżka i leżąc znów tak jak wcześniej - Aether leżał na mojej klatce piersiowej z głową skierowaną w moją stronę. Rozmawiając chłopak nagle zapytał mnie o coś co było totalnie wyjęte z kontekstu.

- Jakbyś mógł, to na kogo byś mnie zamienił?
- Co? Czemu o to pytasz? Przecież wiesz, że nie zamieniłbym cie na nikogo innego.
- Aha.. Tak po prostu pytam. Aaaa... Gdybym.. nagle umarł? Co byś zrobił?
- Aether, czemu o to pytasz? Wszystko dobrze?
- Tak, tylko odpowiedz mi na pytanie.
- Jeśli byś umarł.. sam bym się chyba zabił. Teraz już sobie nie wyobrażam życia bez ciebie. Wiem że to brzmi tak.. bardzo sztucznie, ale nie umiem tego ująć inaczej. Po prostu sens życia by mi odszedł.
- Obiecuje że to już ostatnie pytanie. Wiem że czujesz się jak na przesłuchaniu ale proszę, tylko jedno, ostatnie. Co byś zrobił jakbym na przykład został porwany przez Scarę?
- Zabiłbym go. Bez wahania.
- Dzięki. To tyle. To o czym wcześniej rozmawialiśmy?

Gadaliśmy do czasu jak zobaczyliśmy wschodzące słońce. Wtedy Aether widząc światło słoneczne zza zasłon natychmiast się położył i postanowił że teraz w tej chwili zaśnie. Nawet nie czekał żeby się na mnie położyć tylko walnął się płasko na łóżko i zamknął oczy. Można sobie tylko wyobrazić jak blondyn z rozpuszczonym włosami które latają na wszystkie strony krzyczy krótkie „KUR-A" i wywala się na łóżko próbując zasnąć. Położyłem się obok niego o wyszeptałem, że i tak nie zaśnie bo jak nie spał cała noc to teraz magicznie mu się nie zachce. On zaprzeczał ale wiedziałem, że i tak nie zaśnie. Leżeliśmy tak, nie wiem, pół godziny? On zaprzeczał, ja mówiłem jak jest. Miałem racje. Po tych 30 minutach wstał szybko z łóżka rzucając we mnie kołdrę tak że zakryła mnie całego krzycząc krótko zwykłe „JEB-C TO" i poszedł do kuchni.

- WYGRAŁEM! MIAŁEM RACJE, ŻE NIE ZAŚNIESZ! - wydarłem się do niego wstając z łóżka by szybko pobiec do kuchni. - Aether.. ale jest 5.30AM. Ty jesz już almond tofu..? Jeszcze do tego moje?!
- Tak, czemu nie?
- Zaraz cię za to dopadnę!!! - rzucilem się za chłopakiem, który szybko odstawiając talerz na blat zaczął uciekać przez cały dom. Schował się w pokoju na górze - naszym pokoju. Wiedząc że jestem od niego silniejszy, nie tamował drzwi tylko schował się pod kołdrą.
- NIE MA MNIE TU!
- Jesteś! Mam cię! - złapałem blondyna i zacząłem łaskotać po brzuchu.
- HAHAH PROSZĘ JUŻ HAHAHA - przypomniała mi się chwila kiedy to ja się tak śmiałem. Kiedy Aether prawie zginął. Przestałem go łaskotać, ale za to dalej go trzymałem. Po chwili zamyślenia powróciłem do żywych i spojrzałem na niego lekko zasmuconym wzrokiem, ale zamiast znów robić smutna atmosferę złapałem blondyna w talii i złączyłem nasze usta. Był nieco zdziwiony bo spodziewał się raczej łaskotania po brzuchu. Spojrzeliśmy na siebie, a ja zaśmiałem się cicho widząc twarz zdziwionego i zarumienionego chłopaka. - CO NIBY TAKIEGO WE MNIE ŚMIESZNEGO, CO?!
- Czerwony to twój ulubiony kolor co? Ciagle się taki robisz
- Kurwa i to jest takie śmieszne?! Wole iść zjeść teraz twoje Almond Tofu. Widzę że ci nie zależy tak bardzo na tym żeby je zjeść.
- Zależy, jest moje, i nic tego nie zmienia.

Aether chciał wstać ale pociągnąłem go za koszulkę i przeciągnąłem do siebie. Nie ma bata żeby jadł teraz moje śniadanko. Leżał na mnie patrząc się błagająco bym mu oddał swoje Almond Tofu. Nigdy, to jest akurat rzecz, którą oddałbym mu tylko w sytuacji krytycznej.

Xiao x Aether || „Kocham cie mój przyjacielu" || Genshin impactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz