Pov: Aether
Xiao siedział skulony po drugiej stronie łóżka i ciężko oddychał. Przysunąłem się do niego i położyłem głowę na jego ramieniu. Leżałem na nim i patrzyłem na to co było widać spod maski. Miał zamknięte oczy z których leciały mu powoli łzy. Nie do końca rozumiem czemu płakał. Xiao jest przecież osobą która nie zwala na siebie całej winy i przede wszystkim nie płacze. To było dla mnie, niezrozumiałe. Znałem go do tej pory kompletnie innego. Był zamknięty w sobie i nie okazywał uczuć, zawsze widziałem tylko.. jak to można określić... zwykłe „poker face". Xiao jest specyficzną osobą ale dla mnie to było super. Miałem niepowtarzalnego chłopaka. Nikt nie będzie miał lepszego. Nikt. Jeżeli chciał się zmienić dla mnie, nie chciałem tego, bo faktycznie się zmienił, bardzo.
- Xiao? Dlaczego dalej płaczesz????
- CO?! NIE, NIE PŁACZE! A NAWET JEŚLI TO SKĄD NIBY O TYM WIESZ - odskoczył drąc się.
- Wszystko widać, maska nie przylega ci do twarzy, a ja leżąc na twoim ramieniu widziałem, że płaczesz.
- Kur-a ty stalkerze.
- Nie mów tak na mnie, a tak w ogóle to czemu tak się zmieniłeś? Nie poznaję cię. Martwię się.
- Samo się dzieje. Nie wiem czemu.
- Może.. miłość tak na ciebie działa?
- Nie wiem, nie lubię o tym gadać.Znów się odwrócił, ale tym razem poszedł na kanapę. Chciałem go zapytać czemu tak się przejmuje moją głupotą. Siedział teraz sam, znowu sam. Tak jak wcześniej. Pewnie dalej płakał. Znam go nie od dziś i wiem, że Xiao często gdy coś zacznie, prędko nie skończy, nawet jeśli mu powiesz żeby przestał. Ma to krótko mówiąc w dupie. Postanowiłem, że spróbuje jeszcze raz. Podszedłem do kanapy i siadając koło chłopaka, powoli ściągnąłem mu maskę.
- Co ty do cholery robisz?!
- Nie denerwuj się, chce tylko z tobą porozmawiać, mogę?
- Możesz, ale oddaj maskę.
- Tylko jej nie zakładaj, proszę. Wiedz, że w moim upadku z katedry nie ma żadnej twojej winy. To ja byłem głupi i nie uważałem gdzie stawiam kroki.
- Jest, mogłem cie złapać wcześniej, mogłem cie złapać za rękę żebyś tak nie szalał, mogłem ci powiedzieć wcześniej, że musisz uważać.
- Nie zgadzam się. To wina tylko i wyłącznie moja. I koniec tematu.
- A właśnie, że moja.
- Mamy się teraz kłócić o to kto jest winowajcą wypadku który nie stworzył żadnych, podkreślam, ŻADNYCH szkód. Nic mnie nie boli. Nic mi się nie stało. Zapomnij, że w ogóle się cokolwiek stało i idźmy dalej. Żyjmy dalej.
- Ty możesz, ale ja musze jeszcze to przemyśleć. Poszukać w tym swojej winy.
- NIE
- TAK, NIE BĘDZIESZ MNĄ KUR-A KIEROWAĆ. A SZCZEGÓLNIE MOIMI MYŚLAMI
- ... - rozpłakałem się, znów mi się nie udało. Xiao założył ponownie maskę.
- IDŹ STĄD, TERAZ
- Dobrze! Pójdę i nie wrócę! Widzę że będzie ci lepiej, BEZ STALKERA KTÓRY KIERUJE TWOIMI MYŚLAMI I TWOIM ŻYCIEM! - wybiegłem z pokoju. Natychmiast skierowałem się w stronę dzwonnicy w katedrze. To tam chciałem uspokoić emocje. To co mi powiedział bardzo mnie zabolało.Pov: Xiao
Jeszcze mi gorzej. Wydarłem się na Aethera, a on tylko chciał porozmawiać. Kur-a jestem do niczego. Pokłóciłem się z nim, wygoniłem go z pokoju i teraz pewnie siedzi sam, płacząc. Kur-a dlaczego jestem taki straszny. Krzyczałem na siebie w myślach. Jestem ostatnią osobą, z którą można by było żyć. Nie wiem co mam robić. Musze go znaleźć. Teraz.
Szukam go już od godziny. Przeszukałem winiarnię pana Diluca do której poszliśmy pierwszego wieczora, restaurację Good Hunter którą tak bardzo kocha Aether, byłem nad jeziorem, odbiegłem całe miasto sprawdzając gdzie on jest. Siedząc zrezygnowany pod posągiem Anemo Archona spojrzałem na dzwonnicę katedry. On tam siedział. Widziałem Aethera na górze. Jak ja mogłem być tak głupi żeby nie sprawdzić tego od razu. Wystrzeliłem jak z armaty w stronę katedry i pobiegłem na górę, chciałem przeprosić go tak bardzo. Bolało mnie to, że się tak na niego wydarłem nie powinienem. To było okropne, to co zrobiłem. Zraniłem go bardzo. Biegłem po schodach tak szybko jakbym właśnie uciekał przed śmiercią. Dochodząc na górę spowolniłem krok by Aether nie zauważył i nie usłyszał mnie od razu. Usłyszałem, że coś mówi, więc się zatrzymałem słuchając.
- Dlaczego mam takiego pecha. Dlaczego muszę się ciągle z nim kłócić. To mnie boli tak bardzo. Czuje jak coś niszczy mnie od środka. Teraz siedzę tu sam dlatego, że nie pozwalam mojemu chłopakowi być sobą, rozmyślać o różnych rzeczach. Jestem do niczego. On mnie nie potrzebuje. Szkoda że wtedy przeżyłem, jak spadałem z tej właśnie katedry. Chce spaść jeszcze raz, tym razem żebym był sam i nikt mnie nie uratował. Będzie mu lepiej, beze mnie.
Rozpłakałem się. Nie sądziłem, że krótka sprzeczka go tak boli. Tak, mnie też boli, ale nie aż tak bardzo. Postanowiłem, że wejdę do niego i przytulę najmocniej jak umiem, pocałuję i przeproszę za wszystko co zrobiłem źle. Zasługiwał na to. To ja nie zasługiwałem na niego.
- Aether? Możemy porozmawiać?
- Nie wiem, nie chcę teraz rozmawiać.
- Wiem, że cie zraniłem, bardzo. Przyszedłem cie za to.. przeprosić. - usiadłem obok chłopaka. - Chce się pogodzić.
- A ja chce żebyś zapomniał o tym co się tu stało i przestał o tym rozmyślać. - blondyn nie patrzył na mnie co oznaczało, że nie ma ochoty ze mną rozmawiać. Odsunął się ode mnie lekko.
- Postaram się zapomnieć, ale bardzo chce cie przytulić. Przepraszam za wszystko co zrobiłem źle, za to, że na ciebie nakrzyczałem, za to, że musiałeś się martwić kiedy nie wracałem do domu. Za wszystko. Kocham cię. - zacząłem płakać. - Proszę.. pogódźmy się. Szukałem cie po całym mieście. Tylko żeby cie przeprosić. Żeby cie znaleźć..
- Widziałem cię jak biegłeś przez plac. Też cię kocham, wiec nie potrafiłbym się z tobą pogodzić. - przytulił mnie co sprawiło, że było mi lepiej.Wstaliśmy, złapałem Aethera w talii i przyciągając do siebie pocałowałem. Staliśmy razem całując się ponad pół godziny. Nie wiem jak jeszcze mogę mu wynagrodzić to jak na niego nakrzyczałem. Tak czy inaczej, cieszę się, że się pogodziliśmy. Jest dla mnie cholernie ważny i każda kłótnia z blondynem bardzo mnie boli. Chce być z nim już do końca życia.
CZYTASZ
Xiao x Aether || „Kocham cie mój przyjacielu" || Genshin impact
RomantizmZAWIESZAM KSIAZKE Xiao i Aether to dwoje najlepszych przyjaciół, którzy wspólnie podróżują po Teyvat od czasów dzieciństwa jednak któregoś dnia coś się zmienia. Xiao dostrzega w przyjacielu coś innego niż wcześniej. Jego wzrok ciagle przykleja się d...