25 - odkrycie

234 7 53
                                    

Pov: Xiao

- Um.. Xiao? - usłyszałem swoje imię i podniosłem się szybko z łóżka.
- Co się stało?
- Możemy dzisiaj zostać w domu?
- A co się stało?
- Bo.. my w nocy się piepszylismy..
- Jak to?! Dlaczego tego nie pamiętam?
- Napiliśmy się chyba za dużo wina, wszystko na to wskazuje, bo w kuchni stoją 4 puste butelki, a mnie boli brzuch.
- to możemy zostać. Chcesz coś do picia?
- Nie.. dopiero piłem kakao. - położył się na łóżku z powrotem wtulając się we mnie.

Leżąc tak myślałem nad tym co faktycznie się stało w nocy. Szukałem wzrokiem jakiś innych śladów i jedyne co znalazłem to stertę ciuchów koło łóżka i plamę na prześcieradle. To i tak mi wystarczyło by przekonać się, że Aether mówi prawdę.

- Dopiąłeś swego hah - zaśmiałem się cicho patrząc na blondyna.
- Prawda, ale to ty mnie przekonałeś. Zachowywałeś się jak dziecko chcące przekonać matkę na zabawkę w markecie.
- Serio?
- Tak.

Mimo, że rano Aether nie chciał nigdzie wychodzić wyszliśmy do restauracji, a że spotkaliśmy jeszcze po drodze Scaramouche'a i Kazuhę to przesiedzieliśmy z mini cały dzień. Wieczorem w restauracji widziałem, że Scara wyraźnie się czymś zamartwia.

- Scara, coś się stało?
- Mi nie, patrzę na Aethera. Nie wyglada na radosnego.
- Brzuch mnie boli tylko. - blondyn położył głowę na moim ramieniu. - Nic się nie stało.
- A wiesz czemu cie boli? Może bym jakoś pomógł.
- Nie dasz rady, to taki rodzaj bólu który po prostu trzeba przeżyć.
- Czyli?
- Jak masz kogoś w sobie i piepszysz się z nim całą noc. Na dodatek będąc pijany. Taki potem jest ból.
- Aether.. ale prosto to powiedziałeś..
- Aha, Okey. Mogłem nie wnikać w szczegóły. - Scara odwrócił wzrok na stół najpewniej wyobrażając sobie mimo wszystko mnie i Aethera wtedy.

Siedzieliśmy sobie na małej polanie za miastem. Piękno polany podkreślały gęsto rozłożone po niebie tysiące gwiazd, które dawały nam dodatkowe światło. Aether siedział pomiędzy moimi nogami przykryty moją bluzą. Wydawało mi się, że spał, ale w ostatniej chwili mojego zamyślenia nad tym zobaczyłem jak na mnie patrzy.

- Idziemy gdzieś jeszcze?
- Chyba nie.. nie czuje się dalej najlepiej. Możemy już iść? - powiedział trochę czymś zmartwiony.
- Dobrze, zrobię ci w domu kakao, co ty na to?
- TAAAAAK! - wydarł mi się prosto do ucha. Bolesne przeżycie.

W domu pijąc na łóżku kakao postanowiłem poruszyć dość taki.. smutny, przynajmniej w moich oczach gdybym był na miejscu Aethera, temat. Wydawało mi się, że Aethera to wcale nie ruszyło. Tylko jak?

- Aether?
- Tak?
- Bo.. jak mój ojciec umarł i zamknęli twoją siostrę w więzieniu to nie było ci z tego powodu.. przykro?
- Wcale. Znienawidziłem ją, a czemu o to pytasz?
- Bo.. myślałem o ojcu i nasunęła mi się taka myśl, bo cię jeszcze nigdy o to nie pytałem.
- Nie pytałeś, to fakt, ale moja siostra musi sobie przemyśleć to co zrobiła nam, tobie, twojemu ojcu i Childe'owi. Jemu tez, bo widzę różnice w tym, jaki był, a jaki jest.
- Wiem, że jego tez to mocno zabolało.. - nie wiedziałem wtedy jeszcze o tym, ale wypuściłem łzę z oka. Aether przysunął się do mnie i otarł mi ją delikatnie. - Dziękuję.
- Ale nie płacz Okey? Masz jeszcze mnie a ja się nigdzie nie wybieram. Może nie zastąpię ci ojca, ale dalej coś, prawda? - zacząłem płakać i wtuliłem się w chłopaka.

Zawsze wiedział jak mi pomóc. Kocham go za to bardzo mocno.

- Aaa.. pamiętasz co ci zawsze mówiłem?
- Nie wiem o czym konkretnie mówisz, dużo rzeczy powtarzasz. - stwierdziłem najoczywistszy z najoczywistszych faktów. Żeby zgadnąć o co mu chodzi trzeba by było wybrać dobrze z ponad chyba nawet 100 opcji. Nigdy tego nie liczyłem i raczej nie zamierzam.
- To, że zawsze przypominałeś mi swojego ojca. Bardzo. Słysząc, że nie jesteś jego rodzonym synem aż nie mogłem uwierzyć, że to prawda.
- Hah pamietam twój szok kiedy to powiedziałem. Chciałbym wrócić czasem do czasu kiedy byliśmy dziećmi. Te ciągłe podróże po świecie były super. Do teraz są, ale to nie to samo.
- W ogóle zastanawia mnie, dlaczego aż tak bardzo jesteś podobny do ojca. To niemożliwe, że nie jesteście jakkolwiek spokrewnieni.
- Ale.. Aether słyszysz siebie? Mój ojciec miał ponad 6000 lat! Świat był całkowicie pusty kiedy on się urodził!
- Wiem, ale gdybys jednak był jego synem?
- Jak? Nie miał nigdy dziewczyny, to niemożliwe! No chyba nie z Childe'a mnie zrobił co nie?
- A wcześniej? Był taki jeden moment, kilka lat, o których wcale nic ci nie opowiedział. Coś musi w tym być. Coś musiało się wtedy stać. Dlaczego inaczej by ci o tym nie opowiadał?
- Bo na przykład to był nudny element jego życia? Zbędny do opowiadania? O tym nie myślałeś?
- Wątpię. W życiu Archona nie może być ani jednego spokojnego miesiąca. Poza tym, nie wciśniesz mi teraz kitu typu „Archoni nie mogą mieć dzieci" Nahida nie ma bo jest „dzieckiem", Venti ma 16 lat z pozoru oczywiście, a pomijając teraz na chwile twojego ojca, Raiden ma dziecko, przecież Scara jest jej dzieckiem!
- Wiem, Archoni mogą mieć normalne życie, tylko po prostu mają dodatkowe obowiązki. Po prostu nie wierze w to, że mój ojciec może być moim ojcem na serio.
- A ja chce zbadać ta sprawę. Masz klucze do jego domu?
- Mam, ale ci ich nie dam. Sam nie chce poznać prawdy. A co jeżeli prawda jest straszna? Chcesz żebym znów coś przeżywał? Żebym się od ciebie oddalił? Siedział całymi daniami i nocami płacząc za kimś? Nie wychodził z tobą na miasto?
- To zrobimy tak, ja będę się tym zajmował, w sensie czytał jakieś notatki czy coś, a ty po prostu będziesz to szukał. Jeżeli okaże się, ze prawda jest bolesna, to ci nic nie powiem, Okey?

Xiao x Aether || „Kocham cie mój przyjacielu" || Genshin impactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz