Witam, oto nowy rozdzialik według planu co piątkowo/sobotniego. Miało być późnym wieczorem w piątek, ale chciałam jeszcze poprawić parę rzeczy.
Zapraszam i miłego czytania :))
---
Kiedy tylko dotarłem w pobliże wieży, ukryłem się w pobliskiej uliczce i przebrałem w zwykłe ciuchy. Zazwyczaj wpadałem tam w stroju, ale teraz wolałem tego nie robić, bo nie miałem pojęcia, jak zareagowałby pan Stark, gdyby odkrył, że jestem Spider-Manem. Mogłem tylko przypuszczać, że nie najlepiej.
Szybkim krokiem skierowałem się prosto do gabinetu Pepper. Mimo że była sobota po południu to wiedziałem, że na pewno ją tam znajdę i jak się okazało, wcale się nie myliłem, bo siedziała tam pochylona nad górą papierów.
— Hej — przywitałem się, wchodząc nieśmiało do pomieszczenia i przystanąłem niepewnie w drzwiach.
— Peter — powiedziała zaskoczona, podnosząc głowę. — Rzadko kiedy mnie odwiedzasz — dodała z uśmiechem, a mi zrobiło się głupio. Faktycznie chyba nigdy nie byłem w jej gabinecie, a ona przecież zawsze się mną opiekowała. Najwyraźniej musiała zauważyć moje zmieszanie, bo szybko dodała: — Nie martw się, nie musisz mnie tu odwiedzać, w końcu jestem w pracy — powiedziała, machając lekceważąco ręką. — Ale gdybyś kiedyś coś potrzebował, zawsze możesz do mnie wpaść — zapewniła. — Więc co robisz w wieży w weekend?
— Właściwie przyszedłem do ciebie — odpowiedziałem z wahaniem, powoli podchodząc do biurka.
— Coś się stało? — zapytała zaniepokojona i odsunęła przeglądane wcześniej papiery na bok.
— Nie — zapewniłem niezbyt pewnie. Nie do końca wiedziałem jak mam jej o tym wszystkim powiedzieć i czy to na pewno dobry pomysł. — Właściwie chciałem z tobą trochę pogadać — odpowiedziałem, siadając na krześle i wlepiając wzrok w moje dłonie.
— W porządku. — Przytaknęła, przyglądając mi się nieco uważniej. — To o czym chciałeś porozmawiać? — zapytała, marszcząc brwi.
Spojrzałem na nią, próbując zebrać myśli, ale zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, przerwał mi głos Friday.
— Panno Potts, zgodnie z procedurami informuję, że Pan Stark właśnie stracił przytomność.
Pepper widocznie zbladła i wyprostowała się na krześle.
— Gdzie? — zapytała z napięciem, nie odwracając ode mnie wzroku.
— W warsztacie — odpowiedziała sztuczna inteligencja.
— Cholera — zaklęła. — Pewnie dalej nie zdjął zabezpieczeń — mruknęła pod nosem, szybko wstając. — Przepraszam Peter, muszę chociaż spróbować się do niego dostać — powiedziała, patrząc na mnie przepraszająco.
— Spróbować? — zapytałem z zaskoczeniem, też wstając.
— Tak, ten dupek nie dał mi dostępu — oburzyła się, otwierając drzwi i ruszyła szybkim krokiem w stronę warsztatu. Truchtałem za nią i musiałem przyznać, że miała naprawdę niezłe tempo.
— Przecież ja mam dostęp — powiedziałem nieśmiało, a Pepper gwałtownie się zatrzymała, patrząc na mnie z zaskoczeniem. — Znaczy, jeśli niczego nie zmienił, ale wątpię, bo pewnie nawet się nie spodziewał, że mogę go mieć — mamrotałem dalej zakłopotany i zacząłem czuć się nieswojo, kiedy nic nie odpowiadała.
— Peter jesteś genialny — powiedziała, całując mnie w czubek głowy i chwyciła mnie za rękę, ciągnąc w stronę warsztatu. — Czemu ja o tym, wcześniej nie pomyślałam?.
CZYTASZ
Oblivio | Irondad |
FanfictionWszystko wydaje się układać idealnie, do czasu kiedy Tony dowiaduje się, że ktoś włamał się do bazy SHIELD. Musi działać szybko, bo znajdują się tam nie tylko tajne akta, ale tez informacja o tym, że chłopak którego traktuje jak syna, jest Spider-Ma...