🕸 12 🕷 Dostęp

483 45 92
                                    

Witam, oto nowy rozdzialik według planu co piątkowo/sobotniego. Miało być późnym wieczorem w piątek, ale chciałam jeszcze poprawić parę rzeczy.

Zapraszam i miłego czytania :))

---

Kiedy tylko dotarłem w pobliże wieży, ukryłem się w pobliskiej uliczce i przebrałem w zwykłe ciuchy. Zazwyczaj wpadałem tam w stroju, ale teraz wolałem tego nie robić, bo nie miałem pojęcia, jak zareagowałby pan Stark, gdyby odkrył, że jestem Spider-Manem. Mogłem tylko przypuszczać, że nie najlepiej.

Szybkim krokiem skierowałem się prosto do gabinetu Pepper. Mimo że była sobota po południu to wiedziałem, że na pewno ją tam znajdę i jak się okazało, wcale się nie myliłem, bo siedziała tam pochylona nad górą papierów.

— Hej — przywitałem się, wchodząc nieśmiało do pomieszczenia i przystanąłem niepewnie w drzwiach.

— Peter — powiedziała zaskoczona, podnosząc głowę. — Rzadko kiedy mnie odwiedzasz — dodała z uśmiechem, a mi zrobiło się głupio. Faktycznie chyba nigdy nie byłem w jej gabinecie, a ona przecież zawsze się mną opiekowała. Najwyraźniej musiała zauważyć moje zmieszanie, bo szybko dodała: — Nie martw się, nie musisz mnie tu odwiedzać, w końcu jestem w pracy — powiedziała, machając lekceważąco ręką. — Ale gdybyś kiedyś coś potrzebował, zawsze możesz do mnie wpaść — zapewniła. — Więc co robisz w wieży w weekend?

— Właściwie przyszedłem do ciebie — odpowiedziałem z wahaniem, powoli podchodząc do biurka.

— Coś się stało? — zapytała zaniepokojona i odsunęła przeglądane wcześniej papiery na bok.

— Nie — zapewniłem niezbyt pewnie. Nie do końca wiedziałem jak mam jej o tym wszystkim powiedzieć i czy to na pewno dobry pomysł. — Właściwie chciałem z tobą trochę pogadać — odpowiedziałem, siadając na krześle i wlepiając wzrok w moje dłonie.

— W porządku. — Przytaknęła, przyglądając mi się nieco uważniej. — To o czym chciałeś porozmawiać? — zapytała, marszcząc brwi.

Spojrzałem na nią, próbując zebrać myśli, ale zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, przerwał mi głos Friday.

— Panno Potts, zgodnie z procedurami informuję, że Pan Stark właśnie stracił przytomność.

Pepper widocznie zbladła i wyprostowała się na krześle.

— Gdzie? — zapytała z napięciem, nie odwracając ode mnie wzroku.

— W warsztacie — odpowiedziała sztuczna inteligencja.

— Cholera — zaklęła. — Pewnie dalej nie zdjął zabezpieczeń — mruknęła pod nosem, szybko wstając. — Przepraszam Peter, muszę chociaż spróbować się do niego dostać — powiedziała, patrząc na mnie przepraszająco.

— Spróbować? — zapytałem z zaskoczeniem, też wstając.

— Tak, ten dupek nie dał mi dostępu — oburzyła się, otwierając drzwi i ruszyła szybkim krokiem w stronę warsztatu. Truchtałem za nią i musiałem przyznać, że miała naprawdę niezłe tempo.

— Przecież ja mam dostęp — powiedziałem nieśmiało, a Pepper gwałtownie się zatrzymała, patrząc na mnie z zaskoczeniem. — Znaczy, jeśli niczego nie zmienił, ale wątpię, bo pewnie nawet się nie spodziewał, że mogę go mieć — mamrotałem dalej zakłopotany i zacząłem czuć się nieswojo, kiedy nic nie odpowiadała.

— Peter jesteś genialny — powiedziała, całując mnie w czubek głowy i chwyciła mnie za rękę, ciągnąc w stronę warsztatu. — Czemu ja o tym, wcześniej nie pomyślałam?.

Oblivio | Irondad |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz