🕸 21 🕷 To nie zazdrość

411 34 282
                                    

Udało się w środę :))

Zapraszam <3

---

MJ dalej była na mnie obrażona, co wnioskowałem po tym, że ignorowała uparcie moje wiadomości. Wreszcie poddałem się, nie chcąc zdenerwować jej jeszcze bardziej, ale zupełnie nie wiedziałem co zrobić. Chociaż bardzo chciałem, to nie mogłem do niej pójść jako Spider-Man, zwłaszcza teraz, kiedy ciągle miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Jakby tego było mało, ludzie ostatnio zaczęli się bardzo negatywnie o mnie wypowiadać. Pojawiały się głosy, że nie jestem bohaterem, a jedynie wprowadzającym chaos podrabiańcem latającym po mieście i przeszkadzającym policji w prowadzeniu postępowań. Zawsze były jakieś osoby, które tak twierdziły, ale miałem wrażenie, że ostatnio jest ich dużo więcej i zaczynało mnie to powoli martwić.

Najbardziej jednak dziwiło mnie, że MJ się tym aż tak przejęła. Do tej pory nie kwestionowała naszych beznadziejnych wymówek, ale to mogło też mieć związek z tym, że ostatnio byliśmy o wiele bliżej. Sam nie wiedziałem, jak to się stało, ale nie zamierzałem narzekać. Nedowi też wydawało się to pasować.

— Stary, wszyscy już gadają o synu Starka, jakiś obłęd — powiedział Ned, kiedy tylko wszedłem do szkoły w piątkowy poranek.

— Też miło cię widzieć Ned. U mnie wszystko w porządku, a u ciebie? — zapytałem ironicznie. Nie mogłem nic poradzić na to, że na samo wspomnienie tego dupka czułem się wykurzony. Wystarczyło mi, że musiałem go znosić codziennie w warsztacie.

— Mówię ci, dosłownie wszyscy — kontynuował zupełnie niezrażony moją reakcją. — Nawet Flash na niego poluje, jakaś masakra.

Westchnąłem ciężko. Doskonale wiedziałem, że kiedy jest tak nakręcony, w żaden sposób go nie przegadam, a na domiar złego z informacji, które Ned wypluwał z siebie z prędkością karabinu maszynowego, wynikało, że będę musiał znosić tego dupka na szkolnych korytarzach już od dzisiaj. Naprawdę miałem nadzieję, że poczekają z tym chociaż do poniedziałku, ale nie – jaśnie pan pojawił się w piątek, psując mi doszczętnie cały nadchodzący weekend. O tyle dobrze, że przynajmniej jutro nie będę musiał go oglądać.

Dosyć szybko się rozdzieliliśmy, co było mi nawet na rękę, bo mimo że uwielbiałem Neda, to miałem dość słuchania o Harleyu. Poszedłem pod klasę psychologii, czekając na jedne z nielicznych zajęć, które miałem z MJ. Siedziała na nich obok mnie, więc uważałem to za idealną okazję, żeby z nią porozmawiać. Jak na złość jeszcze jej nie było, a kiedy zadzwonił dzwonek, zacząłem się o nią trochę martwić.

Usiadłem na moim stałym miejscu, wyciągając książki i zacząłem zasypywać MJ wiadomościami z pytaniem, gdzie jest. Co prawda nie odpisywała mi już od wczoraj, ale chciałem przynajmniej spróbować w nadziei, że zmieniła zdanie. Szybko jednak schowałem telefon, kiedy poczułem na sobie karcący wzrok nauczyciela. Miałem szczęście, że akurat mnie lubił i nie skonfiskował telefonu od razu, ale nie zamierzałem testować jego cierpliwości. Kiedy tylko oderwałem wzrok od ekranu komórki, z zaskoczeniem zauważyłem stojącego w klasie na środku blondyna i miałem ochotę jęknąć z frustracji. Czy to nie była już przesada? Jakim cudem chodził na zajęcia z moim rocznikiem, skoro był ode mnie młodszy?

Po krótkim przedstawieniu się (chociaż było ono i tak zbędne bo wszystkie największe szkolne plotkary już dawno obczaiły, kim jest Harley) nauczyciel kazał mu usiąść. Nie miał dużego wyboru, bo wolne było jedynie miejsce obok mnie i ławka z przodu klasy. Uśmiechnął się szeroko, machając mi i ruszył w moją stronę, szybko jednak się zatrzymując, kiedy zobaczył mój zabójczy wzrok i dosyć jednoznaczne położenie plecaka na krześle obok mnie. Mina nieco mu zrzedła, ale usiadł w pierwszej ławce. Gdyby to nie był Harley, może nawet zrobiłoby mi się go żal, ale teraz jedynie uśmiechnąłem się triumfalnie.

Oblivio | Irondad |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz