🕸 24 🕷 Przypalone curry cz.2

374 39 181
                                    

Zapraszam na część drugą rozdziału :D

A w poprzednim odcinku: XDD

— Nie, nie, nie — mamrotałem pod nosem, usiłując sobie przypomnieć, co powinienem zrobić. Miałem wrażenie, że mój mózg działa zdecydowanie zbyt wolno. Ucisk! Uciskać ranę. Szybko chwyciłem leżącą nieopodal koszulkę, zwijając ją w kulkę i zacząłem uciskać ranę, starając się powstrzymać krwotok. — Pomocy! Niech ktoś mi pomoże, błagam! — zacząłem głośno wołać, mając nadzieję, że usłyszy mnie jakiś sąsiad. Nie miałem pojęcia co mam dalej robić.

---

Drżącą ręką wyciągnąłem telefon z kieszeni, bezskutecznie próbując go odblokować. Musiałem zadzwonić, do szpitala, pana Starka... gdziekolwiek.

Moje męczarnie przerwała kobieta, która nagle wpadła do pokoju. Nie zwróciłem na nią większej uwagi, dopóki nie klęknęła naprzeciwko mnie, po drugiej stronie May i nie zaczęła udzielać jej pierwszej pomocy.

— Nie wiem co robić — powiedziałem zrozpaczony drżącym od emocji głosem, ciągle uciskając ranę. Podniosłem na nią wzrok i zamarłem ze zdziwienia. Czy to była...?

— Sam, musimy jak najszybciej przenieść ją do szpitala. Dzwoń po doktorka, potrzebujemy portalu — poleciła, zwracając się do mężczyzny stojącego w drzwiach. Zerknąłem na niego zaskoczony, nawet nie zauważyłem, że tu wszedł. Dopiero kiedy zniknął za drzwiami, przeniosłem spojrzenie z powrotem na May.

— Uciskaj mocniej. — Kiwnąłem głową, słysząc to polecenie i skupiłem się tylko na tym. Miałem wrażenie, jakby cały świat skurczył się tylko do tej sytuacji. Mnie, dywanu, leżącej na nim May i krwotoku, który musiałem udaremnić. Dzięki temu moje myśli nie odpływały nieproszone na trudniejsze tematy, takie jak „co dalej?" i "co jeśli ciocia z tego nie wyjdzie?".

Nie podniosłem wzroku nawet wtedy, kiedy kątem oka zobaczyłem blask otwierającego się portalu i sylwetkę wychodzącego z niego mężczyzny. Miałem wrażenie, że nic do mnie nie dochodzi i z trudem zrozumiałem, że muszę się podnieść i nadal uciskając ranę przejść razem z lewitującym teraz ciałem przez portal. Zrobiłem to, o co mnie proszono z automatu, za wiele o tym nie myśląc. Chwilami miałem wrażenie, jakby robił to ktoś inny. Zupełnie jakbym stał z boku i wydawał polecenia mojej postaci w grze. Tak jakby nic z tego nie działo się naprawdę. Bo przecież nie mogło, prawda?

Na pewno May zaraz mnie obudzi i zamiast wstrętnego zapachu przypalonego curry powita mnie aromat świeżo przygotowanych naleśników albo jajecznicy na bekonie, a ona znowu nazwie mnie śpiącą królewną, na co oburzę się jak zawsze.

Niestety nic takiego się nie stało, a ja zostałem w końcu od niej oddzielony, patrząc bezsilnie, jak znika za drzwiami sali operacyjnej. Chciałem za nią pójść, ale powstrzymał mnie od tego uścisk, w którym zamknęła mnie jakaś kobieta, szepcząc coś uspokajająco. Sam już nie wiedziałem, czy mam przesłuchy, czy naprawdę mówiła do mnie po rosyjsku, ale w tamtej chwili miałem to gdzieś. Wtuliłem się w nią ufnie, próbując się oszukać, że przytulam się do cioci. Odetchnąłem głęboko, starając się uspokoić, ale skrzywiłem się, kiedy dotarła do mnie woń prochu strzelniczego. To nie był jej zapach. Ona zawsze pachniała jak świeżo upieczony jabłecznik.

Wybuchłem płaczem, nie umiejąc się już dłużej oszukiwać, a wszystko trafiło we mnie ze zdwojoną siłą. Poczułem, jak ktoś sadza mnie na fotelu i chociaż słyszałem jakieś rozmowy, to wszystko zlewało się w tak niewyraźną plamę, że nie miałem pojęcia kto, ani co mówi. Dopiero kiedy poczułem obok siebie znajomy kwiatowy zapach, wtuliłem się z ufnością w ciepło siedzącego obok mnie ciała, powoli przestając płakać. Siedziałem, kołysany w jej ramionach i próbowałem dojść do siebie uspokajany jej szeptem. To nieco mnie otrzeźwiło, ale nie na tyle, żeby zacząć pytać.

Oblivio | Irondad |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz