🕶 16 ⎊ Goście

404 45 85
                                    

Wczorajszy staż z dzieciakiem ciężko było określić innym słowem jak "dziwny". Trochę przeszedł mi początkowy szok, ale i tak nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego nikt mi nic nie powiedział. Postanowiłem więc bacznie go obserwować. Tym razem nie miał wiecznie skrzywionej miny, co było nieco zaskakujące, bo przecież ostatnio rozstaliśmy się w dość bojowych nastrojach, ale też nie wydawał się odprężony. Był bardzo spięty i co jakiś czas dyskretnie na mnie spoglądał, jakby bał się, że zaraz się na niego rzucę i zrobię mu krzywdę. W dalszym ciągu odczuwałem w jego towarzystwie ten nieznośny ból głowy, ale zacząłem się do tego przyzwyczajać, zupełnie tak jak w przypadku obecności Pepper.

Właśnie, Pepper. To była druga sprawa, która zaprzątała moje myśli. Przypomniałem sobie spory kawałek mojego życia, a co się z tym wiązało także nasz związek i sam nie wiedziałem, co mam o tym sądzić. Z jednej strony coś do niej czułem, ale z drugiej, patrząc na tamte wydarzenia pod innym kątem, nasz związek ani trochę mi się nie podobał. Nie mogłem przeboleć, że tak wiele dla niej poświęcałem, a ona chciała tylko więcej. Nie podobało mi się, że była tak przeciwna temu, żebym był Iron Manem. Irytowało mnie, że tak łatwo podpisałem porozumienie, na co także miała wpływ, pomimo tego że ostatecznie przekonała mnie do tego matka chłopca, który ucierpiał na skutek naszych działań w Sokovii. Do tego wszystkiego dochodziły moje obecne pretensje. Dlaczego nic mi nie powiedziała? Dlaczego nie potrafiła mi zaufać? Może chciała mnie jakoś wykorzystać? Myślała, że nigdy się nie dowiem? 

Przeszło mi nawet przez myśl, żeby teraz, kiedy już wiem, wyjawić publicznie tożsamość Spider-Mana i utrzeć trochę nosa temu dzieciakowi, ale szybko porzuciłem ten pomysł. Mimo że za nim nie przepadałem, nie chciałem narażać go na niebezpieczeństwo. Nie byłem aż tak okrutny, żeby zrobić to tylko dla chwilowej satysfakcji. O wiele korzystniejsze było, poczekać na sytuację, w której przyniesie mi to większe korzyści.

Musiałem sobie to wszystko uporządkować i jeszcze raz przemyśleć. Wspomnienia z przeszłości mieszały mi się z tym, co działo się aktualnie i w głowie miałem mętlik. Sam już nie wiedziałem, co i do kogo czuję.

Z rozmyślań wyrwało mnie nagłe pukanie do drzwi, chociaż trafniejszym określeniem byłby łomot. Spojrzałem się na nie z zaskoczeniem i poleciłem Friday wpuścić intruza do środka, poprawiając się nieco na krześle. Do gabinetu wpadła dość młoda kobieta, rzucając mi gniewne spojrzenie.

— Tony czy możesz mi wytłumaczyć, dlaczego mój siostrzeniec od dobrego tygodnia chodzi przygnębiony i zupełnie nie do życia? — zapytała groźnym tonem. — Bo mam dziwne wrażenie, że masz z tym całkiem sporo wspólnego — dodała, mierząc mnie wzrokiem i odgarniając ręką długie kosmki brązowych włosów.

Spojrzałem na nią badawczo, próbując jakoś skojarzyć jej twarz i po chwili mnie olśniło. Przecież to była gorąca ciotka mojego stażysty.

— Pedro? — zapytałem, przekrzywiając głowę. — Nie mam pojęcia, czemu chodzi smutny. To nie moja sprawa — dodałem, wzruszając ramionami, a ona zamrugała gwałtownie, wyglądając zupełnie, jakbym zdzielił ją po głowie.

— Ty tak serio? — zapytała z niedowierzaniem. — Nie potrafisz nawet zapamiętać jego cholernego imienia?

— Percy? — spróbowałem znowu, podnosząc brew.

— Peter, debilu! — krzyknęła zirytowana.

— To już chyba wiem, po kim jest taki emocjonalny — mruknąłem pod nosem, a kobieta spojrzała na mnie zabójczym wzrokiem, po czym wypuściła powoli powietrze, najwyraźniej próbując się uspokoić.

— Ja wiem, że masz teraz ciężką sytuację — zaczęła, a ja od razu wyprostowałem się, patrząc na nią podejrzliwie. — Mogę sobie tylko wyobrażać, jak musi ci być ciężko po utracie pamięci, ale...

Oblivio | Irondad |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz