Tym razem to prawidłowy rozdział. Zapraszam <3
---
W szkole MJ zachowywała tak, jakby wczoraj nic się nie stało. Gdyby mnie tam nie było, w życiu nie domyśliłbym się, że ma jakieś problemy w domu. Dobrze widziałem, że nie mogę jej o to zapytać, ale nie potrafiłem wypędzić z głowy obrazu jej zapłakanej twarzy. Cały czas analizowałem jej zachowanie, próbując rozwiązać tę zagadkę. Zawsze myślałem, że jej rodzina jest z rodzaju tych idealnych, a wszystko wskazywało na to, że coś musiało być nie tak. Nie rozumiałem jedynie, dlaczego nigdy nam o tym nie powiedziała – nawet gdybyśmy nie mogli jej pomóc, to przynajmniej mogłaby się wygadać i poczuć chociaż chwilową ulgę. Nie ufała nam?
Ned wydawał się nie zauważać niczego dziwnego w jej zachowaniu, co wcale mnie nie zaskoczyło — cholernie dobrze się z tym kryła. Z zachwytem opowiadał o stażu, a ja modliłem się, żeby tylko nie przyłapał nas Flash. Na domiar złego moje zmysły wariowały cały czas, dając mi znać, że jestem obserwowany. Próbowałem dyskretnie się rozglądać i namierzyć niebezpieczeństwo, ale nikogo nie widziałem, co doprowadzało mnie do jeszcze większego niepokoju. MJ patrzyła się na mnie podejrzliwie, ale najwyraźniej postanowiła odpuścić.
— Stary, co jest? — zapytał z niepokojem Ned, kiedy MJ poszła do łazienki.
— Nie wiem. Cały czas czuje się obserwowany — szepnąłem nerwowo. — Wiem, że jesteśmy w szkole i każdy może na mnie patrzeć, ale to trochę coś innego. Czuję, że ktoś mnie śledzi i analizuje moje zachowanie — powiedziałem z naciskiem, lekko się wzdrygając.
— Ale chyba nie myślisz, że coś nam grozi? — zapytał z przerażeniem Ned, natychmiast się rozglądając. — Przecież mówiłeś, że sprawa Toomesa jest załatwiona.
— Ja... Tak oczywiście, że jest załatwiona — odpowiedziałem z lekkim wahaniem, starając się brzmieć pewnie, co jak widziałem po jego minie, chyba nie do końca zadziałało. — Pewnie jestem przewrażliwiony przez całą tę sytuację ze Starkiem — mruknąłem, żeby go uspokoić.
— Jesteś pewny? — zapytał spanikowany. — Bo jak trzeba ewakuować szkołę, to lepiej, żebyśmy zrobili to jak najszybciej.
— Ewakuować szkołę? — zapytała MJ, marszcząc brwi, a ja aż podskoczyłem ze strachu. — Jezu, przegrywie spokojnie, to tylko ja — powiedziała, patrząc na mnie zaskoczona.
— Wszystko w porządku, po prostu jestem zdenerwowany... testem. Tak. Testem z matmy — powiedziałem, jąkając się. Wiedziałem, że to beznadziejna wymówka, ale była pierwszą, jaka przyszła mi do głowy.
— Jasne — powiedziała, wzdychając i miałem wrażenie, że jest lekko zawiedziona. — To, co z tą ewakuacją?
— A to... — zaczął Ned. — Wiesz, no rozmawialiśmy co w razie, gdyby trzeba było zarządzić ewakuację. Wiesz, jakie drogi wybrać i w ogóle — wytłumaczył niepewnie, a MJ spojrzała na nas jak na debili.
— Jak próbujecie mnie okłamać, to chociaż bardziej się do tego przyłóżcie — powiedziała nieco urażona, po czym odwróciła się na pięcie, zostawiając nas samych. Westchnąłem cicho, patrząc za nią, dopóki nie zniknęła za rogiem. Nie chciałem tak jej okłamywać, ale co miałem zrobić? Powiedzieć jej i tym samym narazić ją na niebezpieczeństwo? Nie było takiej opcji.
— Stary, naprawdę powinieneś jej powiedzieć — powiedział Ned, zupełnie jakby czytał mi w myślach.
— Wiesz, czemu nie mogę — mruknąłem, spoglądając na niego. — Ty też nie powinieneś wiedzieć — dodałem stanowczo w o wiele gorszym humorze. Nie dość, że wiedziałem, że MJ ma kłopoty, to jeszcze ją do siebie zraziłem. Wspaniale.
CZYTASZ
Oblivio | Irondad |
FanfictionWszystko wydaje się układać idealnie, do czasu kiedy Tony dowiaduje się, że ktoś włamał się do bazy SHIELD. Musi działać szybko, bo znajdują się tam nie tylko tajne akta, ale tez informacja o tym, że chłopak którego traktuje jak syna, jest Spider-Ma...