— To jest twój nowy pokój — powiedziałem, otwierając drzwi i wpuszczając tam Harleya. Oparłem się o futrynę, marszcząc brwi ze zdziwienia, kiedy zobaczyłem wnętrze. Z tego, co pamiętałem, ten pokój był nieużywany i znajdowały się w nim tylko podstawowe meble, a teraz wyglądał na zamieszkany. I to na dodatek przez jakiegoś dzieciaka.
Harley chodził po wnętrzu, uważnie przyglądając się w zdumieniu wszystkim rzeczom, a jego szczególną uwagę przyciągnęła wielka wystawa klocków Lego, rozłożona na dwóch półkach stojącego w rogu regału.
— Jesteś pewny, że ten pokój nie należy do twojego sekretnego syna? — zapytał, unosząc brew.
— Nie mam syna — odpowiedziałem z grymasem, wchodząc i siadając na łóżku. Od razu moją uwagę przykuło zdobienie drzwi i ściany nad biurkiem. Pajęczyny i pająki, a to wszystko przeplatane gdzieniegdzie kolorem niebieskim i czerwonym. Jak subtelnie. Czyli to o to chodziło temu dzieciakowi, kiedy spojrzał na mnie z takim wyrzutem. Tylko czemu nic mi nie powiedział? — Podoba ci się? — zapytałem, odpędzając niechciane myśli.
— Tak, ale...
— W takim razie to twój pokój i bez dyskusji — przerwałem mu, próbując stłumić ukłucie poczucia winy, które moim skromnym zdaniem było zupełnie bezpodstawne. To moja wieża i mogłem robić tutaj, co tylko chciałem. Harley spojrzał na mnie niepewnie, nie wyglądając na przekonanego.
— Wolałbym pokój, który sam mogę ozdobić — zaczął marudzić.
— Bierzesz ten, czy wolisz kwaterę pod mostem? — zapytałem niezadowolony, może nieco zbyt ostro.
— W porządku staruszku, nie unoś się. — Podniósł ręce w geście poddania. — Ale jak w końcu wypuścisz swojego sekretnego syna z piwnicy, to oddam mu ten pokój — mruknął, rozglądając się niepewnie dookoła. — Nie podoba mi się to. Mam wrażenie, jakby jego duch miał mnie straszyć w nocy za karę. — Wzdrygnął się, pocierając ramiona. Przewróciłem oczami.
— Nie wydziwiaj, bo oddam cię do przytułku — mruknąłem, wstając z łóżka i kierując się w stronę drzwi. — Albo zamknę cię w celi obok mojego sekretnego syna — dodałem, wychodząc.
— Ha! Wiedziałem!
— Jak chcesz kolacje, to sam ją sobie zrób! — krzyknąłem z lekkim uśmieszkiem, nie oglądając się za siebie i wszedłem do windy, nie czekając na jego odpowiedź.
Musiałem przyznać, że z wiekiem Harley stał się jeszcze bardziej gadatliwy niż w moich wspomnieniach, chociaż kiedyś wydawało mi się to nieprawdopodobne. Z tego, co pamiętałem, chłopak miał potencjał i chciałem go sprawdzić, włączając go w jakiś mój projekt. Nie miałem tylko pojęcia, co zrobić wtedy z tym całym Peterem. A może jednak to był Pietro? Zmarszczyłem brwi w zamyśleniu. Tak, chyba jednak miał na imię Pietro. To co dzisiaj zrobił, było całkiem imponujące i pokazywało, że miał potencjał, tylko czy ja chciałem się z nim użerać? Podejrzewałem, że nawet jak pozwolę mu ze sobą pracować, to będzie w milczeniu wykonywał wszystkie moje rozkazy, a od tego miałem Dum-E. Harley przynajmniej był żywszy i rzucał cały czas jakimiś pomysłami i nawet jeśli były totalnie absurdalne, to zmuszały do myślenia i analizy projektu.
Wyszedłem z windy, automatycznie kierując się w stronę warsztatu. Ostatnio spędzałem tam stanowczo zbyt wiele czasu, a nawet czasami sypiałem. Tym razem jednak szedłem tam w konkretnym celu — musiałem sprawdzić, jak poszedł test tej dziewczynie od doktorka. Byłem pewny, że nie zdała, bo Friday z pewnością by mnie o tym poinformowała, ale byłem ciekawy, ile punktów udało jej się uzbierać.
Szybko wyszukałem jej pracę i zamarłem ze zdumienia. Dziewięćdziesiąt dwa procent. Najwyraźniej jakimś cudem udało jej się przekroczyć wymagany próg. I to w niecałą godzinę. Dla pewności odświeżyłem stronę, ale liczba uparcie widniała na ekranie komputera, jakby śmiejąc mi się prosto w twarz. Dlaczego nic o tym nie wiedziałem, skoro wyniki powinny być dostępne już od wczoraj?
CZYTASZ
Oblivio | Irondad |
FanfictieWszystko wydaje się układać idealnie, do czasu kiedy Tony dowiaduje się, że ktoś włamał się do bazy SHIELD. Musi działać szybko, bo znajdują się tam nie tylko tajne akta, ale tez informacja o tym, że chłopak którego traktuje jak syna, jest Spider-Ma...