Długo mnie nie było, ale mam nadzieję, że jeszcze tu jesteście.
---
— Peter wstawaj!
Poderwałem się z łóżka, rozglądając się dookoła w panice. Co się stało? Dopiero kiedy napotkałem wzrok, próbującego stłumić śmiech blondyna, zorientowałem się, że jestem w swoim pokoju. Zmierzyłem go morderczym wzrokiem i podrapałem się po głowie, próbując dojść do siebie.
— Czego? — warknąłem, nieco zbyt agresywnie jak na mnie. Nienawidziłem, kiedy ktoś mnie budził w środku drzemki. Byłem wtedy nie do wytrzymania.
— Spóźnisz się — powiedział spokojnie, zupełnie jakby nie przejął się moim wybuchem. Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się, o czym on mówi. Spóźnię się? Na co? Zerknąłem na zegarek wiszący na ścianie i zamarłem. Staż miał rozpocząć się za pięć minut, a pan Stark wyraził się bardzo jasno – jeszcze jedno spóźnienie i wylecę. Teraz nie miałem nawet jak się wytłumaczyć. Mieszkałem przecież w tym samym budynku, a do pracowni miałem jakieś pięć minut.
— Wypad! — warknąłem w stronę Harleya, wyładowując nieco swoją złość. Wzruszył ramionami, ale wyszedł z pokoju bez dalszych dyskusji.
Dlaczego takie rzeczy zawsze musiały przydarzać się właśnie mi? Szybko przebrałem przepoconą koszulkę i psiknąłem się dezodorantem. Spóźnienie było nieuniknione, ale starałem się robić wszystko, żeby było jak najmniejsze. Kiedy doprowadziłem się do porządku, zerknąłem znowu na godzinę i jęknąłem sfrustrowany. Zostały mi tylko dwie minuty, a musiałem jeszcze zrobić kawę panu Starkowi. Nawet bez tego bym nie zdążył, ale z nią mogłem mieć nadzieję, że przynajmniej nie wykopie mnie z wieży. Na uczestnictwo w stażu nie miałem już co liczyć. Nie zwlekając ani chwili pobiegłem do kuchni i dopadłem do ekspresu, starając się jak najszybciej zrobić dobrą kawę.
— Gdzie się tak spieszysz?
Odwróciłem się zaskoczony, słysząc głos za moimi plecami.
— Na staż — odpowiedziałem nieco speszony, siedzącemu przy stole panu Bannerowi.
— Tony wziął cię na staż? — zapytał z podziwem w głosie. — Albo cię bardzo lubi, albo jesteś naprawdę genialny.
— Albo jedno i drugie — dodała Natasza, stając w drzwiach.
— To nie tak — wymamrotałem, lekko się czerwieniąc. Nie miałem ochoty im tłumaczyć, że wcześniej dostałem się dzięki znajomości, a teraz pan Stark pozwolił mi na niego chodzić tylko dlatego, że został do tego niemal zmuszony. — Muszę lecieć, jestem już spóźniony — dodałem, kończąc robienie kawy i chwyciłem kubek, wychodząc z kuchni, zanim ktokolwiek zdążył mnie zatrzymać.
Stanąłem dopiero pod drzwiami warsztatu, czując, jak moje serce bije jak szalone, bynajmniej nie przez mój szaleńczy bieg. Byłem pewny, że na mnie nakrzyczy, a potem mnie wyrzuci. Wiedziałem jednak, że jeśli nie spróbuję, to będę tego żałował. Od tego, czy Stark pozwoli mi zostać w wieży, zależało przede wszystkim bezpieczeństwo May. Nie miałem wyboru. Wślizgnąłem się do środka najciszej, jak mogłem i podszedłem do jego biurka ze wzrokiem utkwionym w kubku. Położyłem go przed nim i zerknąłem szybko na zegar. Było już pięć po czwartej. Wbiłem wzrok w podłogę i lekko się wzdrygnąłem, wyobrażając sobie, jak patrzy na mnie z mieszaniną pogardy i rozczarowania. Wiedziałem, że mogłem się już pożegnać ze stażem i psychicznie przygotowywałem się na jego krzyk. Przygryzłem wargę, słysząc, jak odstawia kubek.
— No, na co czekasz? — zapytał zdziwiony. — Bierz się do roboty. Ostatnio nie skończyłeś — rzucił, znowu popijając kawę, a ja w szoku aż podniosłem głowę, patrząc na niego z niedowierzaniem. W jego oczach nie widziałem oznak złości, której tak się obawiałem, wydawał się wręcz zrelaksowany. Czy to był jakiś podstęp? Czy zaraz okaże się, że tylko udawał? A może ktoś go podmienił? Stałem tak jeszcze chwilę niezdecydowany, aż nie zauważyłem oznak niecierpliwości na jego twarzy. Szybko otrząsnąłem się z tych absurdalnych myśli i nie chcąc mu podpaść jeszcze bardziej, zająłem miejsce obok Harleya. Otworzyłem laptopa, co jakiś czas zerkając ukradkiem na pana Starka, tak jakbym spodziewał się, że zaraz krzyknie, że żartował i każe mi opuścić pracownie. Nic takiego się jednak nie stało.
CZYTASZ
Oblivio | Irondad |
FanfictionWszystko wydaje się układać idealnie, do czasu kiedy Tony dowiaduje się, że ktoś włamał się do bazy SHIELD. Musi działać szybko, bo znajdują się tam nie tylko tajne akta, ale tez informacja o tym, że chłopak którego traktuje jak syna, jest Spider-Ma...