Dzisiaj dość krótko, ale chyba ważne, że jest, prawda?
Enjoy!
----
Zacisnąłem zęby, próbując nie zawyć z bólu, kiedy przypadkowo oparłem cały swój ciężar na rannej nodze i szybko spojrzałem w stronę osiłka, który targał ze sobą Petera, bo inaczej nie można było tego nazwać. Wielką łapą trzymał ramię dzieciaka, którego bezwładne ciało szurało po betonowej posadzce. Wiedziałem, że moja interwencja tylko wszystko pogorszy więc mimo, że miałem ochotę własnoręcznie udusić tego typa, nie odezwałem się ani słowem. Jednak kiedy po otwarciu celi, po prostu rzucił jego ciało na podłogę niczym worek ziemniaków, nie wytrzymałem.
— Może tak delikatniej? — warknąłem, ale odpowiedziało mi tylko prychnięcie.
— Ciesz się, że nie zrobił tak — odpowiedział typ, który mnie eskortował i poczułem, jak popycha mnie do celi. Uderzenie było na tyle silne, że mimo że próbowałem się uchronić rękami, to uderzyłem głową o przeciwległą ścianę. Opadłem na podłogę, próbując złapać oddech. Czułem się, jakbym dostał obuchem. Może samo popchnięcie nie byłoby takie złe, gdyby nie to, że podczas upadku znowu stanąłem na zranionej stopie. Za każdym razem, kiedy jej dotykałem, czułem ból promieniujący do góry, zupełnie jakby przez moje ciało przechodziła jakaś błyskawica. Mimo że byłem jeszcze przyćmiony bólem, słyszałem oddalające się rechotanie, dzięki któremu wiedziałem, że jest już w miarę bezpiecznie.
Kiedy złapałem oddech i byłem w stanie normalnie myśleć, od razu przysunąłem się do dzieciaka, próbując go ocucić, ale zupełnie nic to nie dało. Nie zostawili mu nawet żadnego ubrania, poza cholernymi bokserkami. Na jego bladej skórze odznaczały się krwistoczerwone podłużne cięcia, które sprawiały, że miałem ochotę płakać. Moje myśli galopowały jak szalone. Czemu wzięli go na cel? Czy naprawdę chodziło tylko o to, żeby mnie pogrążyć? Jeśli tak, to rzeczywiście im się udało. Nie mogłem sobie wybaczyć, że przeze mnie chłopak jest w takim stanie. Najpierw cierpiał psychicznie, bo go od siebie odsuwałem, a teraz kiedy już wszystko pamiętam, musi cierpieć fizycznie, a to wszystko z mojej winy. Nie potrafiłem go obronić. Miałem nadzieje, że jak nie będę się jakoś bardzo rzucać, to szybciej zostawią go w spokoju, ale nie wiedziałem, czy to zadziałało. Czemu nie mogli skrzywdzić mnie zamiast niego?
Sięgnąłem po leżący w rogu celi skrawek materiału, którego nawet w najśmielszych wyobrażeniach nie miałem zamiaru nazywać kocem, ale skrzywiłem się od razu, kiedy poczułem bijący od niego smród zgnilizny. Przecież nie mogłem go tym nakryć, nie kiedy miał otwarte rany na całym ciele. Rozejrzałem się z rozpaczą dookoła, ale w celi nie znajdowało się już nic poza starym garnkiem z niezbyt czystą wodą pitną. Część z niej wypiłem już pierwszego dnia, ale większość zostawiłem na wypadek, gdyby mieli trzymać mnie tu dłużej, a na razie wszystko na to wskazywało. Gdyby chcieli się nas szybko pozbyć, nie zawracaliby sobie pewnie głowy, żeby zostawiać nam jakąkolwiek wodę.
Nie myśląc dłużej, zrobiłem jedyną rzecz, która w tym momencie wydawała mi się w miarę sensowna i zdjąłem koszulkę, odrywając kawałek materiału, na który wylałem nieco wody z naczynia. Ostrożnie uniosłem chłopaka do pozycji siedzącej, starając się mu nie zrobić więcej krzywdy i powoli czyściłem wszystkie rany, przejeżdżając po nich delikatnie wilgotną szmatką, a kiedy skończyłem, z niemałym trudem założyłem mu pozostałości mojego T-shirtu. Nie wiedziałem, co więcej mogę dla niego zrobić i wreszcie usiadłem pod ścianą, układając go sobie wygodnie na kolanach. W ten sposób byłem pewny, że się nie wychłodzi a sam fakt, że mogłem wyczuć jego oddech na mojej skórze, w dziwny sposób mnie uspokajał. Wiedziałem, że muszę wymyślić jak się stad wydostać, ale nie miałem żadnych pomysłów. Nie miałem dostępu do żadnych sprzętów, a Peter najwyraźniej utracił swoje moce. Byliśmy w beznadziejnej sytuacji. Nie wiedziałem nawet, gdzie jesteśmy. Naszą jedyną nadzieją było czekanie na ratunek i obserwowanie schematów, według których działali strażnicy. Skoro wszystko wskazywało na to, że będą nas tu trzymać dłużej, to miałem nadzieję, że z czasem uda nam się zaobserwować jakieś ich słabości.
CZYTASZ
Oblivio | Irondad |
FanfictionWszystko wydaje się układać idealnie, do czasu kiedy Tony dowiaduje się, że ktoś włamał się do bazy SHIELD. Musi działać szybko, bo znajdują się tam nie tylko tajne akta, ale tez informacja o tym, że chłopak którego traktuje jak syna, jest Spider-Ma...