LAVENDER
Sączył swój alkohol, gdy zajęłam miejsce naprzeciwko niego. Był szerszy w barkach niż na wstępie przypuszczałam, a jego klatka piersiowa lśniła od języków świateł, które na nią padały.
Uśmiechnął się do mnie i zakręcił alkoholem w szklance.
— Napijesz się czegoś? — zaproponował lekkim tonem, a ja posłałam mu zadowolony uśmiech.
— Bardzo chętnie.
Oparłam łokcie o blat i ułożyłam podbródek na złączonych dłoniach, gdy zatrzymał przechodzącą obok kelnerkę i bez pytania zamówił mi tequilę.
— Widziałem, że ją piłaś — wyznał, gdy kobieta się oddaliła.
Połechtało to moje ego, bo to oznaczało, że bezustannie mnie obserwował.
— Wolę mocniejszy alkohol — przyznałam wesoło. — Niewiele potrzeba, by się nim pobudzić.
Pokiwał głową w aprobacie, odstawił szklankę na bok i przyjrzał się mojej twarzy.
— Często tutaj wpadasz? — zagadnęłam, starając się grać wyluzowaną.
— Nie, to mój pierwszy raz. Nie pochodzę stąd. Mieszkam w okolicach Houston.
Zmarszczyłam czoło.
— To dość daleko wybrałeś się na imprezę — wypaliłam.
Zaśmiał się szczerze, co mnie niespodziewanie ujęło. Miał ładny, dźwięczny śmiech. W ogóle cały był ładny. A raczej przystojny. W przyciemnionym świetle ciężko było mi określić kolor jego włosów, ale były zdecydowanie ciemne. Zupełnie jak jego tęczówki, które były niemal identycznego koloru co źrenice, które migotały teraz przyjaźnie. Na szczęce miał delikatny zarost, który dodawał mu dojrzałości.
— Wolę nie poruszać prywatnych spraw, więc niestety nie mogę ci zdradzić, co mnie do tego skłoniło — przyznał z nutką skruchy.
— Nie szkodzi, też wolę nie rozmawiać na tematy dotyczące mojego osobistego życia.
— Czasem po prostu chce się zapomnieć i uciec, co?
Pokiwałam lekko głową, czując się nieco lepiej. Wyglądał na wyluzowanego i chyba zaczynało mi się to udzielać.
Kelnerka przyniosła nam drinki, więc na moment zaległa cisza. Czułam, że mi się przyglądał, choć wcale nie był to obleśny i zboczony wzrok, bo kiedy uniosłam głowę, by ponownie skrzyżować z nim spojrzenie, widziałam dużo ciepła w jego oczach. I uśmiechał się. Tak szeroko i przyjaźnie, że kąciki moich ust automatycznie same powędrowały w górę.
— Jak masz na imię? — kontynuowałam.
— Grayson — odparł łagodnym głosem. — Ale większość osób mówi do mnie po prostu Gray.
Podobało mi się jego imię. Idealnie do niego pasowało.
— A twoje imię brzmi...?
— Vanessa — odparłam mechanicznie. Nigdy nie zdradzałam swojego prawdziwego imienia, tak na wszelki wypadek.
Uśmiechnął się delikatnie, przez co jego oczy jeszcze bardziej zabłyszczały.
— Motyl — skwitował cicho, spuszczając wzrok na mój naszyjnik.
Automatycznie chwyciłam w palce wisiorek i zacisnęłam je na nim.
— Pasuje do ciebie to imię.
Uśmiechnęłam się w podziękowaniu, czując przy tym zażenowanie. Ciekawe co by powiedział o moim prawdziwym imieniu. Miałam wrażenie, że dzięki niemu wreszcie poczułabym, że jest niezwykłe.
CZYTASZ
Incredible Fate +18 ✔
RomancePo radykalnej zmianie w życiu i przeprowadzce na przedmieścia Austin, Lavender stara się zachować resztki normalności. Nie chce odstawać od rówieśników, dlatego z chwilą, gdy przekracza mury nowej szkoły, postanawia, że za wszelką cenę pokaże wszyst...