Rozdział piętnasty, w którym zaczynamy brnąć w nasze kłamstwo

1.3K 60 7
                                    

LAVENDER

Leżałam na podłodze w salonie i głaskałam Hadesa, który miauczał mi koło ucha. Ewidentnie brakowało mu pieszczot, bo przystawiał łebek, jakby był spragniony dotyku.

Niewiele myślałam, gdy przyszłam tutaj, by porozmawiać z Graysonem. Po prostu to zrobiłam i kiedy go zobaczyłam, kompletnie mnie zatkało. Później zobaczyłam, że był z panią Wright i było mi głupio... i jednocześnie czułam się zazdrosna. Grayson randkował? Z nauczycielką od literatury? Już wolałabym, by wybrał kogoś, kogo nie znałam, bo w takim wypadku czułam zawiść, że powie jej to wszystko, co mnie i że będzie ją przytulał. Grayson przytulał najlepiej na świecie.

A może ją pocałuje na pożegnanie? Czy oni pójdą do...?

Cholera, chyba się zagalopowałam.

Chociaż nie mogłam powiedzieć, że nie dręczyło mnie to, że mogą się do siebie zbliżyć. Nie podobało mi się to, że mógłby dzielić swój czas wobec mnie i swoją nową dziewczynę. A może już w ogóle byłabym mu wtedy zbędna? Nie chciałam być zbędna. Nie dla niego.

Drzwi wejściowe skrzypnęły po naprawdę długim czasie. Obawiałam się spojrzeć mu w oczy, więc wciąż gładziłam Hadesa, nie ruszając się nawet o milimetr. Mimo to czułam na sobie jego wzrok.

— Jesteś głodna? — To było jego pierwsze pytanie. Kompletnie błahe i niezwiązane z tematem. Obróciłam zatem głowę i zerknęłam na niego. — Jestem bardzo głodny, więc w pierwszej kolejności wolałbym coś ugotować, okej?

Kiwnęłam głową i niezdarnie się podniosłam, bo wciąż miałam jedną rękę w gipsie.

— Chcesz mi pomóc? — Sugestywnie wskazał na moją złamaną kończynę.

— Mhm — mruknęłam pod nosem. — Już pracowałam z tą ręką.

Pokręcił głową, zupełnie jakby mnie karcił, ale nic nie powiedział. Tak właśnie zaczęło się ocieplanie naszych relacji: on kroił warzywa i tofu, a ja pilnowałam makaronu i mieszałam produkty na patelni.

Nie skomentowałam tego, że w jego lodówce nie znalazłam ani grama mięsa, chociaż zdecydowanie mnie to ruszyło. Gapiłam się na nią dobre kilka minut, nim zaczęła piszczeć, że powinnam ją zamknąć, a Grayson posłał mi wtedy pytające spojrzenie. Nic, tylko zauważyłam, że twoja lodówka wypełniona jest produktami, które lubię i chyba trochę mnie to wzruszyło. To nic wielkiego, ale to całkiem przyjemne, gdy widzisz, że ktoś robi dla ciebie tak wiele.

Kiedy makaron był już miękki, Grayson zajął się jego odcedzaniem i porcjowaniem potrawy na talerze, a mnie wysłał do stołu. Zgarnęłam po drodze szklanki i sok pomarańczowy i rozłożyłam sztućce. Jedliśmy w milczeniu. Grayson nawet nie komentował tego, że co chwilę makaron wypadał mi z widelca, bo nie mogłam pomóc sobie drugim sztućcem. Pomagał mi wtedy, ale uparcie trzymał buzię na kłódkę. Nawet się nie uśmiechał.

— Byłeś na randce z panią Wright? — zaczęłam jako pierwsza.

— To było zwykłe spotkanie — odparł z ogromnym spokojem, więc trochę przestałam się martwić.

— Co powiedziała?

Skrzyżowaliśmy wzrok i chyba wiedział, o co mi chodziło.

— To nieistotne.

— Zamierza na ciebie donieść? — drążyłam lekko spanikowana, bo w takiej sytuacji mogliby go zwolnić, a wtedy wróciłby pewnie do Houston. — Wyprę się wszystkiego, obiecuję.

Kącik jego ust zadrżał.

— Nie musisz. To sprawa między nami, więc nie musisz się tym kłopotać.

Incredible Fate +18 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz