GRAYSON
— Dlaczego wyciągasz to wszystko na samym wstępie? — rzuciłem zdenerwowany, zaciskając dłoń w pięść.
Mama prychnęła.
— Powinna to wiedzieć już dawno, skoro się z nią spotykasz — odparła, jakby nie zrobiła nic złego.
— Skąd wiesz, że się z nią spotykam?
Przewróciła oczami i pokręciła głową.
— Myślisz, że nie wiem, co robiłeś z nią na górze? — Kątem oka widziałem, że ojciec się wyprostował, więc mama natychmiast na niego spojrzała. — Robert, powiedz mu coś. Eden zmarła ledwo rok temu, a on sypia z jakimiś małolatami. — Ponownie utkwiła we mnie to rozczarowane spojrzenie. — Przechodzisz wczesny kryzys wieku średniego? Po to ją za sobą ciągasz? Przecież to jest jeszcze dziecko!
— Co ty w ogóle mówisz?! — wrzasnąłem na nią chyba po raz pierwszy w swoim życiu.
— Gray — upomniał mnie ojciec.
— Jeszcze się okaże, że to jedna z twoich uczennic — kontynuowała mama. — Chcesz mieć problemy? Przecież jak się ktoś o tym dowie, to cię wyrzucą i będziesz miał sprawę w sądzie za molestowanie nieletnich.
Zagotowało się we mnie i chyba pierwszy raz od dawna zaczęły mi puszczać nerwy.
— Czy ty siebie, kurwa, słyszysz? — wycedziłem, co spotkało się u niej z szokującym wytrzeszczem oczu.
— Grayson! — ojciec zagrzmiał i uderzył pięścią w stół. — Jak ty się zwracasz do matki?!
Zagryzłem wargę od środka, żeby nie powiedzieć czegoś gorszego. Złość rozsadzała mnie od środka, więc raptownie się podniosłem, z hukiem odsuwając krzesło i ruszyłem do wyjścia.
— Graysonie Nicholasie Briscoe, masz tu natychmiast wrócić! — Mama wciąż lamentowała, co jeszcze bardziej mnie denerwowało.
Nie zatrzymałem się i po prostu wyszedłem, trzaskając drzwiami. Zatrzymałem się na ganku i odetchnąłem trzy razy, nim ruszyłem szukać Lavender. Wolałem, by nie była świadkiem mojego wybuchu złości. Nie była niczemu winna i było mi głupio, że naraziłem ją na coś takiego. Znałem swoją matkę, ale nigdy nie spodziewałbym się po niej takiej bezpośredniości. Mimo wszystko mogłem coś podejrzewać, w końcu Eden była jej ulubienicą.
Lavender kucała przy rabatce z idealnie wypielęgnowanymi kwiatami i przesuwała palcami po ziemi, co chwilę ją ugniatając. Podszedłem do niej powoli, a ponieważ żwir chrzęścił pod moimi stopami, nie była zaskoczona moim nagłym towarzystwem.
— Wszystko w porządku? — zapytałem niepewnie.
— Nie — odparła, nie odrywając dłoni o ziemi.
Z takiej odległości zauważyłem, że jej ręka się trzęsie, zupełnie jak wtedy przy stole. Już wcześniej zauważyłem, że miała taki odruch, gdy się stresowała, więc starałem się jakoś odwracać jej uwagę.
Przykucnąłem tuż obok niej.
— Przepraszam za moją matkę.
— Już się przyzwyczaiłam — mruknęła, wzruszając przy tym ramionami.
Pochwyciłem ją za łokieć i pociągnąłem do góry. Nie opierała się i kiedy stanęliśmy naprzeciwko siebie, spojrzała na mnie, krzyżując przy tym ręce pod piersiami.
— Nigdy nie powinnaś się do tego przyzwyczajać. To nie w porządku. To inni powinni zmienić swoje nastawienie, a nie ty.
Ponownie wzruszyła ramionami, jakby było jej wszystko jedno.
CZYTASZ
Incredible Fate +18 ✔
RomancePo radykalnej zmianie w życiu i przeprowadzce na przedmieścia Austin, Lavender stara się zachować resztki normalności. Nie chce odstawać od rówieśników, dlatego z chwilą, gdy przekracza mury nowej szkoły, postanawia, że za wszelką cenę pokaże wszyst...