LAVENDER
Leżeliśmy naprzeciwko siebie, uważnie wpatrując się w siebie nawzajem. Nie tego się spodziewałam, gdy odnalazłam wzrokiem tego mężczyznę. Właściwie nic nie było takie, jak zazwyczaj. Począwszy od tego, że zamiast rzucić się na mnie po przekroczeniu progu, on zaledwie poczęstował mnie tequilą, a kończąc na tym, że zamiast wić się na tym łóżku, patrzeliśmy na siebie, prowadząc w ten sposób cichą rozmowę.
— Nigdy nie widziałem takiego odcienia błękitu — wyznał po długim milczeniu, marszcząc czoło. — Twoje oczy wyglądają jak toń oceanu. — Na moje usta wypłynął uśmiech, lecz on wciąż pozostawał poważny. — Dobrze, że nie są zielone.
Na te słowa ściągnęłam brwi, a kącik jego ust w końcu drgnął i widziałam, że ledwo panował nad śmiechem. Przymknął na chwilę powieki, jakby próbował się opanować, lecz nie zdołał tego zrobić i na nowo wbił we mnie swoje spojrzenie.
— Choruję na deuteranopię — wyjaśnił po chwili, ale niewiele mi to mówiło i chyba widząc moje zmieszanie, dodał: — Jestem daltonistą.
— Och... — wydusiłam, a w środku zalała mnie dziwna fala smutku. Nie potrafiłam sobie nawet wyobrazić trudu jego sytuacji. Jak bardzo musiał być ograniczony jego punkt widzenia? — Przykro mi.
Wzruszył ramieniem, nie tracąc przy tym uśmiechu.
— Nie wiem, jak to jest widzieć normalnie, więc nie czuję się, jakbym był wybrakowany.
Mimo wszystko było mi smutno z jego powodu. Żałowałam, że nie mógł zobaczyć, jaki kolor tak naprawdę miała trawa. I lubiłam zielony. Był taki radosny i żywy.
— Kiedy chodziłem do podstawówki, moja nauczycielka od plastyki zauważyła, że zawsze maluję trawę i drzewa w innych kolorach. Kilka kredek miało dla mnie podobny odcień, stąd nie miało dla mnie znaczenia za którą łapię. I kiedy w końcu uzmysłowiła sobie, że nie robiłem tego specjalnie, powiedziała o tym moim rodzicom. Badania wykazały, że faktycznie mam problem.
— A wcześniej twoi rodzice nie zwrócili uwagi na twoje rysunki?
Nieznacznie się skrzywił.
— Raczej nie.
Zamyśliłam się na chwilę.
— A nie próbowałeś nigdy specjalnych okularów dla daltonistów? Kiedyś oglądałam The Kelly Clarkson Show i tam pewien chłopiec dostał je, by móc zobaczyć, jak tak naprawdę wygląda otaczający go świat.
Kącik jego ust drgnął, a jego oczy wypełniły się ciepłem.
— Nie — odparł łagodnie. — Nie tęskni się za tym, czego się nie doświadczyło. Z tego też powodu wolałbym nie wiedzieć, jak naprawdę wygląda rzeczywistość.
Atmosfera nieco zgęstniała, więc nie myśląc za wiele, wypaliłam:
— Ja mam znamię na środku prawego pośladka. Jest w kształcie Afryki.
Zmarszczył czoło, po czym roześmiał się, aż jego oczy zwęziły się w małe szparki.
— Chciałbym poprosić, byś mi je pokazała, ale to chyba trochę nieprzyzwoite.
Zawtórowałam mu śmiechem i wzruszyłam ramieniem.
— Raczej nie wstydzę się swojego tyłka.
Nic więcej nie odpowiedział, ale jego usta wciąż były rozciągnięte w uśmiechu. I był to bardzo szczery gest, nie taki, który miał mnie fałszywie przekupić. A przynajmniej taką miałam nadzieję.
CZYTASZ
Incredible Fate +18 ✔
RomancePo radykalnej zmianie w życiu i przeprowadzce na przedmieścia Austin, Lavender stara się zachować resztki normalności. Nie chce odstawać od rówieśników, dlatego z chwilą, gdy przekracza mury nowej szkoły, postanawia, że za wszelką cenę pokaże wszyst...