Rozdział dziewiętnasty, w którym łamie mi serce

1.3K 42 3
                                    

LAVENDER

Sala, w której odbywało się przyjęcie, znajdowała się na tyłach dworku. Była duża i pojemna, czego się nie spodziewałam i nie zdołałam ukryć zaskoczenia.

— Podoba ci się? — zagadnął mnie Grayson, gdy wkroczyliśmy do pomieszczenia.

Omiotłam wzrokiem jasne, zabytkowe wnętrze, które urzekało pod każdym względem.

— Bardzo — wyszeptałam, bo nie mogłam wydobyć głosu.

W środku było już sporo gości, którzy gromadzili się w kilkuosobowych grupkach. Część z nich zajęła środek parkietu, a inni przystawali przy obrazach wystawionych na sztalugach. Zatrzymałam się przy jednym z nich, który nie był oblegany.

— Jest niezwykły. — Mój wzrok nie mógł nasycić się widokiem zimowego pejzażu.

— Każdy kolejny jest jeszcze lepszy. — Oddech Graysona ogrzał płatek mojego ucha, przez co przeszył mnie dreszcz.

— W takim razie chcę zobaczyć kolejne. — Zerknęłam na niego, a on posłałam mi szeroki uśmiech.

— A więc zapraszam. — Wykonał ruch ręką, by wskazać mi dalszą drogę.

Kąciki moich ust drgnęły na widok jego dobrych manier. Podążaliśmy ramię w ramię do kolejnego obrazu, przy którym stała para.

— Grayson! — Mężczyzna nieznacznie podniósł głos na jego widok. — Jak dobrze cię widzieć!

Starszy pan uściskał mojego towarzysza i poklepał go po plecach, a jego partnerka uśmiechnęła się, widząc ich powitanie.

— Naprawdę dobrze wyglądasz. — Odchylił się i spojrzał na niego, wciąż trzymając go za ramiona. — Cieszę się, że korzystasz z życia.

I dopiero w tym momencie jego wzrok przesunął się na mnie.

— O... — zawahał się i odsunął od Graysona, po czym ponownie na niego spojrzał.

Gray sięgnął do mnie i przyciągnął mnie bliżej siebie.

— To Lavender — przedstawił mnie tak po prostu.

— Lavender... piękne imię i jeszcze piękniejsza jest jego właścicielka. — Mężczyzna posłał mi szeroki uśmiech i wysunął w moją stronę dłoń, którą pochwyciłam. W grzeczny sposób musnął wargami jej wierzch. — Jestem Frederick, a to — kobieta stojąca za nim przesunęła się naprzód, więc automatycznie otoczył ją ramieniem w talii — moja małżonka, Elizabeth.

— Miło nam cię poznać, Lavender. — Uśmiechnęła się do mnie szeroko. — Grayson nieczęsto otacza się ludźmi, nie tak blisko.

— Nieczęsto znaczy nigdy — skomentował Frederick i roześmiał się.

Zaczerwieniłam się lekko, a Gray przytulił mnie do swojego boku.

— Poznaliśmy się w dniu mojego przyjazdu do Austin — wyjaśnił, nie wchodząc w szczegóły. — Od razu złapaliśmy wspólny język. — Dosłownie.

— Nie wątpię, widać to w twoich oczach. — Frederick uśmiechnął się znacząco do mojego towarzysza.

Serce urosło mi na te słowa.

— Przeprosimy was, bo musimy się jeszcze przywitać z paroma osobami. — Mężczyzna wskazał na dalszą część pomieszczenia.

Gray skinął im głową i wkrótce pozostaliśmy sami przy obrazie, na którym główną rolę grało kilkuletnie dziecko.

Incredible Fate +18 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz