LAVENDER
Sala, w której odbywało się przyjęcie, znajdowała się na tyłach dworku. Była duża i pojemna, czego się nie spodziewałam i nie zdołałam ukryć zaskoczenia.
— Podoba ci się? — zagadnął mnie Grayson, gdy wkroczyliśmy do pomieszczenia.
Omiotłam wzrokiem jasne, zabytkowe wnętrze, które urzekało pod każdym względem.
— Bardzo — wyszeptałam, bo nie mogłam wydobyć głosu.
W środku było już sporo gości, którzy gromadzili się w kilkuosobowych grupkach. Część z nich zajęła środek parkietu, a inni przystawali przy obrazach wystawionych na sztalugach. Zatrzymałam się przy jednym z nich, który nie był oblegany.
— Jest niezwykły. — Mój wzrok nie mógł nasycić się widokiem zimowego pejzażu.
— Każdy kolejny jest jeszcze lepszy. — Oddech Graysona ogrzał płatek mojego ucha, przez co przeszył mnie dreszcz.
— W takim razie chcę zobaczyć kolejne. — Zerknęłam na niego, a on posłałam mi szeroki uśmiech.
— A więc zapraszam. — Wykonał ruch ręką, by wskazać mi dalszą drogę.
Kąciki moich ust drgnęły na widok jego dobrych manier. Podążaliśmy ramię w ramię do kolejnego obrazu, przy którym stała para.
— Grayson! — Mężczyzna nieznacznie podniósł głos na jego widok. — Jak dobrze cię widzieć!
Starszy pan uściskał mojego towarzysza i poklepał go po plecach, a jego partnerka uśmiechnęła się, widząc ich powitanie.
— Naprawdę dobrze wyglądasz. — Odchylił się i spojrzał na niego, wciąż trzymając go za ramiona. — Cieszę się, że korzystasz z życia.
I dopiero w tym momencie jego wzrok przesunął się na mnie.
— O... — zawahał się i odsunął od Graysona, po czym ponownie na niego spojrzał.
Gray sięgnął do mnie i przyciągnął mnie bliżej siebie.
— To Lavender — przedstawił mnie tak po prostu.
— Lavender... piękne imię i jeszcze piękniejsza jest jego właścicielka. — Mężczyzna posłał mi szeroki uśmiech i wysunął w moją stronę dłoń, którą pochwyciłam. W grzeczny sposób musnął wargami jej wierzch. — Jestem Frederick, a to — kobieta stojąca za nim przesunęła się naprzód, więc automatycznie otoczył ją ramieniem w talii — moja małżonka, Elizabeth.
— Miło nam cię poznać, Lavender. — Uśmiechnęła się do mnie szeroko. — Grayson nieczęsto otacza się ludźmi, nie tak blisko.
— Nieczęsto znaczy nigdy — skomentował Frederick i roześmiał się.
Zaczerwieniłam się lekko, a Gray przytulił mnie do swojego boku.
— Poznaliśmy się w dniu mojego przyjazdu do Austin — wyjaśnił, nie wchodząc w szczegóły. — Od razu złapaliśmy wspólny język. — Dosłownie.
— Nie wątpię, widać to w twoich oczach. — Frederick uśmiechnął się znacząco do mojego towarzysza.
Serce urosło mi na te słowa.
— Przeprosimy was, bo musimy się jeszcze przywitać z paroma osobami. — Mężczyzna wskazał na dalszą część pomieszczenia.
Gray skinął im głową i wkrótce pozostaliśmy sami przy obrazie, na którym główną rolę grało kilkuletnie dziecko.
CZYTASZ
Incredible Fate +18 ✔
RomancePo radykalnej zmianie w życiu i przeprowadzce na przedmieścia Austin, Lavender stara się zachować resztki normalności. Nie chce odstawać od rówieśników, dlatego z chwilą, gdy przekracza mury nowej szkoły, postanawia, że za wszelką cenę pokaże wszyst...